muzyka: klik
Dział II - Krok w przód
Otworzyłam oczy. Nie mogę powiedzieć, że wyspałam się, bo tak nie było. Mimo miękkiego i wygodnego łóżka nadal męczył mnie ten sam koszmar. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek to wspomnienie odejdzie, albo przynajmniej da mi spać spokojnie. W innym razie już nigdy nie obudzę się wypoczęta, co wiąże się z wieloma konsekwencjami, chociażby w pracy.
Dział II - Krok w przód
Otworzyłam oczy. Nie mogę powiedzieć, że wyspałam się, bo tak nie było. Mimo miękkiego i wygodnego łóżka nadal męczył mnie ten sam koszmar. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek to wspomnienie odejdzie, albo przynajmniej da mi spać spokojnie. W innym razie już nigdy nie obudzę się wypoczęta, co wiąże się z wieloma konsekwencjami, chociażby w pracy.
Białe ściany z plakatami różnych zespołów. Oczywiście, znałam ten pokój. Od razu przeniosłam się do pozycji siedzącej, aż zakręciło mi się w głowie. Za gwałtownie uniosłam górną część swojego ciała, ale byłam zaskoczona, że nie śpię w moim mieszkaniu, w moim łóżku.. Przysunęłam swoje ciało do oparcia łóżka, na moment zamykając oczy. Wzięłam głęboki wdech. Uniosłam powieki ponownie, aby obejrzeć pomieszczenie, które prawie w ogóle nie uległo zmianie od mojej ostatniej wizyty. Okien wciąż nie przysłaniały firanki, ani zasłony; w kącie znajdowała się tylko jedna lampka; a wyposażeniem nadal była perkusja oraz półka zapełniona płytami.
Stare mieszkanie Ashtona.
Byłam prawie pewna, że chłopcy sprzedali je, aby wyzbyć się wspomnień związanych ze swoim przyjacielem, a jednak nie zrobili tego. Nic nie zmienili, to miejsce wyglądało na nietknięte. Mogłam dotknąć starej szafy i znaleźć na niej zapewne kurz. To budziło przerażenie, ale z drugiej strony mieszkanie miało swoje plusy. Dojazd był świetny, może dlatego postanowili zostawić apartament. Będąc w mieście spędzali czas tutaj. Tak mi się wydawało.
Byłam prawie pewna, że chłopcy sprzedali je, aby wyzbyć się wspomnień związanych ze swoim przyjacielem, a jednak nie zrobili tego. Nic nie zmienili, to miejsce wyglądało na nietknięte. Mogłam dotknąć starej szafy i znaleźć na niej zapewne kurz. To budziło przerażenie, ale z drugiej strony mieszkanie miało swoje plusy. Dojazd był świetny, może dlatego postanowili zostawić apartament. Będąc w mieście spędzali czas tutaj. Tak mi się wydawało.
Przypomniałam sobie ostatnią noc. Mnóstwo płomieni, ostre dźwięki, ciepło i osoba, która wyciągnęła mnie z domu. Twarz, jego twarz. To jego twarz widziałam. Miałam wrażenie, że wyprowadza mnie z płonącej willi. Wyglądał inaczej, ale jednocześnie był taki sam. Czy to sen? Zadawałam sobie jedno i to samo pytanie siedząc na łóżku. Bałam się, że gdy z niego wyjdę i przejdę przez korytarz prosto do salonu, stanie się coś, czego nigdy bym nie chciała. Ale musiałam wstać, aby przekonać się, czy tylko przesadzam, czy może mam stu procentową rację, która mnie zabije wewnętrznie.
Szłam przez korytarz, chwiejąc się. Nie czułam się dobrze, wręcz przeciwnie – fatalnie. Słyszałam szumy i piski, nie dające mi spokoju, chociaż panowała błoga cisza. W normalnym stanie, mogłabym usłyszeć delikatne szmery, które wywoływałam swoim powolnym chodem. Przez chwilę myślałam, że nikogo nie ma w domu. Ale czemu ktokolwiek miałby go opuścić po tym, co się wydarzyło? Michael nie zostawiłby mnie samej.
Weszłam do salonu. Mój wzrok odnalazł siedzącego na kanapie Luke’a. Złożył dłonie, trzymając je przed twarzą. Zdawało mi się, że czekał na moje wejście zniecierpliwiony lub zmartwiony, bo gdy ujrzał mnie w progu, zatrzymał powietrze w swoich płucach, patrząc na mnie przepraszająco. Po prawej stronie stał Michael. Opierał swoje dłonie na oparciu krzesła, tępo gapiąc się w podłogę. Nie wyglądał na zadowolonego, wręcz przeciwnie. Powiedziałabym, że był zły, naprawdę zły. Zmarszczył brwi i ciężko przełykał ślinę. Calum zajął miejsce na fotelu. Oparł nogę o kant stolika, w dłoni obracał telefon. Przygryzał wargę, wzbraniając się przed zabraniem głosu. Widziałam, że chciał się odezwać, bo skupienie na jego twarzy mówiło, że ma dobrą przemowę, ale w ostateczności milczał. Dostrzegłam żyły na jego rękach, pulsujące dziwnie szybko. Stałam tam oglądając ich zachowanie, a po moim ciele błądził strach, gdyż głęboko w duszy coś podpowiadało mi, że to zwykła cisza, przed burzą.
Mój wzrok powędrował w stronę okien, kiedy zauważyłam czwartą osobę w salonie. Tą, której za wszelką cenę nie chciałam zobaczyć. Czarna skórzana kurtka okrywała jego szerokie ramiona. Kilka kosmyków włosów wystawało spod granatowej bandany, którą miał zawiązaną na głowie. Ku mojemu zdziwieniu, między palcami nie spostrzegłam papierosa firmy Marlboro. Dzięki temu łudziłam się, iż popadam w obłęd, śnię na jawie czy cokolwiek. Na jego dłoni widziałam czarne rysunki. Wczoraj także je dostrzegłam, ale w innym miejscu. Mogłam wmawiać sobie, że to nie ten sam człowiek, który uratował mnie przed śmiercią, ale oszukiwałabym samą siebie.
Moje serce biło pięć razy szybciej niż zazwyczaj. Powtarzałam w głowie, że zwariowałam, mam przywidzenia. Za każdym razem jednak drugi głos wtrącał się, twierdząc, że wszystko, co właśnie moje oczy widzą, a uszy słyszą jest prawdziwe.Tłumiłam w sobie cały strach. Łzy podchodziły do moich oczu, ale nie pozwalałam im płynąć. Oparłam się o ścianę, wiedząc, że gdy się odwróci, zemdleję znowu, jeżeli nie będę się niczego trzymać. Mój świat legł w gruzach, kiedy blondyn stanął przede mną twarzą w twarz. Tak nagle, w ciągu sekundy, a nawet mniej niż sekundy.Moja szczęka zaczęła drżeć, a ja nie potrafiłam tego powstrzymać. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
Moje serce biło pięć razy szybciej niż zazwyczaj. Powtarzałam w głowie, że zwariowałam, mam przywidzenia. Za każdym razem jednak drugi głos wtrącał się, twierdząc, że wszystko, co właśnie moje oczy widzą, a uszy słyszą jest prawdziwe.Tłumiłam w sobie cały strach. Łzy podchodziły do moich oczu, ale nie pozwalałam im płynąć. Oparłam się o ścianę, wiedząc, że gdy się odwróci, zemdleję znowu, jeżeli nie będę się niczego trzymać. Mój świat legł w gruzach, kiedy blondyn stanął przede mną twarzą w twarz. Tak nagle, w ciągu sekundy, a nawet mniej niż sekundy.Moja szczęka zaczęła drżeć, a ja nie potrafiłam tego powstrzymać. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
Te same rysy twarzy, to przerażające do szpiku kości spojrzenie, znajoma mi budowa ciała, koszulka Nirvany, którą zawsze uważał za swą ulubioną. Tylko liczne tatuaże sięgające aż do szyi oraz trochę ciemniejszy kolor włosów sprawiały, że wyglądał inaczej. Ale to był on.
Czułam jak upadam. Nie fizycznie, ale psychicznie.
Ashton Irwin – człowiek, którego przez sześć miesięcy opłakiwałam nad grobem, popadając w depresje ze względu na brak wyzbycia poczucia winy – stał właśnie teraz przede mną, cały i zdrowy; z krwi i kości.
Ashton Irwin – człowiek, którego przez sześć miesięcy opłakiwałam nad grobem, popadając w depresje ze względu na brak wyzbycia poczucia winy – stał właśnie teraz przede mną, cały i zdrowy; z krwi i kości.
Musiałam mieć omamy. To śmieszne, do czego może doprowadzić tęsknota. Moja wyobraźnia posuwała się za daleko. Oszalałam. Powinnam była iść do psychiatry. Ja przecież widzę zmarłych do cholery. Bo Ashton był martwy, prawda? A może to miał być słaby żart chłopców? Podstawili jakiegoś blondyna, przypominającego Irwin’a. Uznałabym, że jest on identyczny. Tak, wręcz wyborny dowcip. Doprowadzanie mnie do rozdwojenia jaźni musi być naprawdę ekscytujące, a w dodatku komiczne. Zgaduję, że pomysł należał do miłującego mnie Caluma.
Zaśmiałam się. Złapałam dłońmi swoją głowę, kręcąc nią z rozbawieniem.
- Michael.. – mruknęłam bezradnie, a chłopak spojrzał na mnie, marszcząc brwi – Zadzwoń po pogotowie, proszę.
- C.. co..? – wyjąkał Luke.
- Widzę duchy – wyznałam drżącym głosem, przerażając tym samym siebie.
Byłam szalona, naprawdę – szalona. Kto o zdrowych zmysłach widzi zmarłą osobę? NIKT. A ja patrzyłam na Ashtona, który właśnie leżał w grobie, bo tak mi przecież powiedziano. Pytałam resztę – mówili mi, że jego ciało jest pod ziemią, po prostu nie pochowali go na cmentarzu do którego miała dostęp policja. Zapewniali mnie. Żaden z nich nie miał powodu, aby mnie okłamać. Nie widziałam ciała, ale ufałam im wszystkim. Pozostało więc tylko jedno – nadmiar problemów sprawił, że doznałam zaburzeń psychicznych. Nie znałam innego wyjaśnienia na całe to zjawisko.
Ashton, a raczej jego duch. Zjawa, czy jak inaczej mogę nazwać tą istotę… zrobił kilka kroków w przód, zmniejszając tym samym dzielący nas dystans. Jego ręka uniosła się, a następnie otarła o moje ramię. Zacisnął dłoń na mojej skórze pełnej dreszczy. Pisnęłam, kiedy odczułam dotyk, który pół roku temu stanowił błogość.
- Czy zareagowałabyś na dotyk ducha? – zapytał nieśmiało – Duchy nie mają zdolności dotyku.. one nawet nie istnieją – po raz drugi jęknęłam, słysząc jego zachrypiały głos. Zakryłam dłonią usta, a następnie odsunęłam się od chłopaka. Spojrzałam prosto w jego oczy nie dowierzając. Moją duszę pokryła ciemność. To tak, jakby ktoś pogasił światła, zostawiając mnie w wielkim pokoju bez drzwi czy okien samą – zagubioną. Moje serce stało się czarne, zatrute. Tą trucizną były kłamstwa, zdrady, żal, rozczarowanie i smutek. Zmarnowałam sześć miesięcy, siedząc dniami i nocami niczym idiotka. Obarczałam się winą, wierząc, że kilka metrów pod ziemią leży martwy Ashton Irwin. Sześć pieprzonych miesięcy żyłam aspołecznie, izolując się od ludzi, bojąc się rozmowy i unikając jej. Później próbowałam się zaklimatyzować na nowo, wejść ponownie między ludzi. Przez cały ten czas oszukiwano mnie, a ja niczego nie podejrzewałam.
- Nie zrobiłeś tego… - przeczyłam dowodom, mydląc sobie oczy. Czasami prawda jest na tyle bolesna i okrutna, że człowiek nie może jej znieść, więc po prostu wierzy w to, co dla niego brzmi korzystniej oraz jest łatwiejsze do akceptacji. Upozorowanie śmierci Ashton’a okazywało się o wiele trudniejszym faktem do przyjęcia niż jego śmierć. - To niemożliwe - roześmiałam się histerycznie - Ty nie żyjesz...
- Przepraszam – szepnął, a jego dłoń sunęła po moim ramieniu – Ja musiałem to…
Położyłam dłonie na uszach i pokręciłam głową. Nie chciałam tego słuchać. Miałam dość słów wylatujących z ust jego, jego przyjaciół, każdego, kto non stop wyrzucał z siebie kłamstwa.
- Miałeś rację, Calum - odwróciłam się w stronę bruneta, który spuścił swój wzrok - Miałeś rację...
Odwołałam się do słów, które padły z jego ust kilka tygodni temu. Jemu nigdy na tobie nie zależało, Caitlin.
~*~
To znowu miało miejsce. Po raz kolejny Ashton zakpił ze mnie, poniżył i sprawił, że poczułam się jak nic nie warte gówno. Otwierałam usta, żeby cokolwiek odpowiedzieć, wrzasnąć, zaszlochać czy wyrzucić z siebie cały ból i gniew, ale po chwili rezygnowałam, bo to nie miało znaczenia.
Robiłam to sześć miesięcy. Dopadło mnie zmęczenie. Nie miałam nic do powiedzenia. Żadne z moich wyznań nie dotarłoby do takiego człowieka, jakim był Ashton. Mogłabym mówić mu, jak bardzo umierałam z tęsknoty, jak skrzywdził mnie teraz, ile czasu wychodziłam przez niego na wariatkę, za którą uważa mnie już całe Sydney. On i tak nie poświęciłby minuty, aby zastanowić się nad moimi słowami.
Spuściłam wzrok. Prychnęłam.
Mogłam się tego spodziewać. Mogłam przewidzieć, że to była kolejna sztuczka Ashton’a. Jego przyjaciele widząc postrzały nie przejęli się tym za specjalnie, kiedy ja stawałam się wrakiem emocjonalnym. Byłam tak głupia, tak zaślepiona. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Zabrałam z kanapy obok torebkę, a później ominęłam Ashtona, kierując się do drzwi. Powstrzymywałam swój szloch do ostatniej chwili. Każdy z obecnych w mieszkaniu śledził moje poczynania. Zawiesiłam dłoń na klamce i już miałam ciągnąć ją w dół, gdy nagle powstrzymałam się, aby wypowiedzieć ostatnie zdanie do osoby, która zniszczyła mnie w całości.
- Ashton – zawołałam, a blondyn spojrzał na mnie spode łba. Nie zrobił na mnie wrażenia ból, jaki zobaczyłam w jego oczach. Był tak samo sztuczny, jak jego przeprosiny. – Dziękuję ci, za wyciągnięcie mnie z pożaru – wysiliłam się na uśmiech, bo o wiele łatwiej było mi się uśmiechnąć niż tłumaczyć mu, jak bardzo rozczarowana jestem – Ale nie musiałeś – mówiłam protekcjonalnym tonem, dochodząc do puenty mojej wypowiedzi – Wolałabym tam spłonąć niż widzieć cię teraz żywego, po tym wszystkim, co przeszłam – skończyłam.
Zniknęłam za drzwiami, zostawiając każdego domownika w szoku i zabierającej siłę ciszy. Nie sądzę, że któryś z nich spodziewał się, że taka wypowiedź może paść z moich ust, chociażby na głos. Przepełniała mnie gorycz zmieszana z rozpaczą. Racja, nigdy nikomu nie wyznałam czegoś tak okrutnego, bo zdawałam sobie sprawę z wielkości słów, które wypłynęły z moich ust. Ale czy ja powinnam w ogóle o to dbać? To jedno zdanie było NICZYM w porównaniu do przedstawienia, które zaaranżował Ashton.
Niczym.
Wybiegłam z budynku, chcąc jak najszybciej znaleźć się w zupełnie innym, najlepiej nieznanym mi miejscu, gdzie nie byłoby możliwości na wspomnienia. Pragnęłam wymazać z pamięci widok ulic prowadzących do tego feralnego mieszkania. Chciałam ujrzeć ciemność – zamknąć i zatopić się w niej, nie wracać do świata rzeczywistego, który jedynie wyrządza mi krzywdę.
Znalazłam się na kompletnie nieznajomej ulicy. Nareszcie, coś nowego. Szłam wylewając swój żal wraz z falą łez. Oparta o mur robiłam coraz rzadziej kroki. Traciłam grunt pod nogami. Słabłam, aż w końcu dosięgnęłam dna. Nie mogłam ruszyć się z miejsca. Osunęłam się na ziemię, pogrążając w boleści.
- Dlaczego? – pytałam na głos. Głośny szloch wydobył się z mojego małego ciała.
Duża bańka wewnątrz której mieściła się masa negatywnych uczuć nareszcie pękła. Eksplodowała, wybuchła, czy jakkolwiek można to nazwać. Ryczałam bijąc się w pięść. Trzymałam się nadziei, która mówiła, że ból w końcu odejdzie, ale on wcale nie chciał mnie zostawić. Towarzyszył mi cały czas, spychając mnie na dno.
Duża bańka wewnątrz której mieściła się masa negatywnych uczuć nareszcie pękła. Eksplodowała, wybuchła, czy jakkolwiek można to nazwać. Ryczałam bijąc się w pięść. Trzymałam się nadziei, która mówiła, że ból w końcu odejdzie, ale on wcale nie chciał mnie zostawić. Towarzyszył mi cały czas, spychając mnie na dno.
O niczym nie marzyłam z całych moich sił, jak o wiadomości, iż Ashton żyje. Kolejny obraz uśmiechu blondyna, który wpadłby do mojego umysłu, był mi potrzebny tak, jak powietrze.Jednak upozorowanie własnej śmierci było czymś, co ciężko przechodziło przez moje myśli. Nie umiałam tego znieść. Czegoś tak strasznego nie mogłam puścić miedzy uszami. Gdyby stracił tymczasowo pamięć, a potem wrócił do mnie, nie potrafiłabym opisać targającego mną szczęścia. Ale on zniknął dla swoich pobudek, żeby bawić się i czerpać satysfakcję z mojej porażki.
W ciągu kilku sekund, przez jedną wieść oraz jego ujawnienie staliśmy się obcymi ludźmi. Dotarło do mnie, że nigdy nie znałam Ashtona Cienia Irwina. Byłam po prostu zaślepiona tymi wszystkimi bajkami, które wpajał do mojej głowy. Mając tak dobre, a zarazem kruche serce ślepo mu ufałam i wierzyłam.
W ciągu kilku sekund, przez jedną wieść oraz jego ujawnienie staliśmy się obcymi ludźmi. Dotarło do mnie, że nigdy nie znałam Ashtona Cienia Irwina. Byłam po prostu zaślepiona tymi wszystkimi bajkami, które wpajał do mojej głowy. Mając tak dobre, a zarazem kruche serce ślepo mu ufałam i wierzyłam.
"Jesteś inna... Możesz mi wierzyć lub nie, ale cię chronię... Proszę, wybacz mi... Pozwól mi siebie chronić, daj mi jeszcze jedną szansę... Dobrze wiesz, że potrzebujesz mnie tak, jak ja potrzebuję ciebie... Przepraszam, Caitlin... Tak bardzo mi przykro... Nie okłamię cię nigdy więcej... Tak bardzo cię potrzebuję..."
Trzymałam się swojej głowy, chcąc wyrzucić z głowy te cholerne słowa.
- Dosyć, dosyć.. nie mogę już.. - powtarzałam sycząc przez zęby.
Straciłam mojego Ashtona. Straciłam osobę, którą sobie tylko nakreśliłam w głowie, bo tak naprawdę ona nigdy nie istniała. Nie było żadnego chłopaka, którego serce zatruł były przyjaciel przez kłamstwa. Nie było człowieka, którego próbowałam uratować, albo naprawić. Istniał Ashton 'Cień' Irwin - morderca, oszust i łajdak. Żaden inny.
Trzymałam się swojej głowy, chcąc wyrzucić z głowy te cholerne słowa.
- Dosyć, dosyć.. nie mogę już.. - powtarzałam sycząc przez zęby.
Straciłam mojego Ashtona. Straciłam osobę, którą sobie tylko nakreśliłam w głowie, bo tak naprawdę ona nigdy nie istniała. Nie było żadnego chłopaka, którego serce zatruł były przyjaciel przez kłamstwa. Nie było człowieka, którego próbowałam uratować, albo naprawić. Istniał Ashton 'Cień' Irwin - morderca, oszust i łajdak. Żaden inny.
Uniosłam wzrok. Zaczerwienione i spuchnięte oczy oglądały idącą naprzeciwko parę. Uśmiechali się – szczerze, trzymali za ręce. Cieszyli się swoim życiem. Czemu ja nie mogłam zaznać szczęścia? Potykałam się na prostej drodze. Plany, które kiedyś stanowiły priorytet odeszły w niepamięć. Zbłądziłam ze ścieżki, która została do mnie przypisana. Poniosłam porażkę. Ja byłam porażką.
Westchnęłam głęboko, przymkniętymi oczami spoglądając w przestrzeń. Mimo całej nienawiści, jaką teraz żywiłam do Ashtona, nie potrafiłam zapomnieć lustrującego mnie z intensywnością wzroku. Patrzył na mnie swymi pięknymi oczami, w których niegdyś umiałam się zatopić i zapomnieć o świecie. Jego pocałunki przynosiły mi ukojenie; sprawiały, że przenosiłam się do innego wymiaru. Ciężko jest zapomnieć o kimś, kto dał nam wiele do zapamiętania. Zwłaszcza wtedy, kiedy wszystko wydawało się idealne.
Ale to już przeszłość, która nigdy nie stanie się teraźniejszością, ani przyszłością.
Westchnęłam głęboko, przymkniętymi oczami spoglądając w przestrzeń. Mimo całej nienawiści, jaką teraz żywiłam do Ashtona, nie potrafiłam zapomnieć lustrującego mnie z intensywnością wzroku. Patrzył na mnie swymi pięknymi oczami, w których niegdyś umiałam się zatopić i zapomnieć o świecie. Jego pocałunki przynosiły mi ukojenie; sprawiały, że przenosiłam się do innego wymiaru. Ciężko jest zapomnieć o kimś, kto dał nam wiele do zapamiętania. Zwłaszcza wtedy, kiedy wszystko wydawało się idealne.
Ale to już przeszłość, która nigdy nie stanie się teraźniejszością, ani przyszłością.
Wstałam. Niepewnie trzymałam się na nogach, ale musiałam iść. Ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebowałam to Ashton czy ktokolwiek inny próbujący mnie odnaleźć i zaprowadzić do domu. Chciałam samotności, bo tylko w niej jeszcze zdołałam się odnaleźć.
Krzątałam się po ulicach, idąc przed siebie. Zerkałam w ziemię, co by nie upaść znów, przy okazji zadręczając się wspomnieniami.
Uczucia nas niszczą, Caitlin. Uczucia nas niszczą, uczucia nas niszczą, uczucia nas niszczą...
Nie sądziłam, że po tym czego doznałam dzisiaj, jeszcze przyznam Ashtonowi rację. Ale tak, uczucia nas niszczą. Myliłam się, mówiąc, że wcale tak nie jest. Gdyby nie one, nie byłabym wrakiem człowieka. Nie włóczyłabym się ulicami, które widziałam pierwszy raz na oczy. Ból nie zapukałby do drzwi mojego serca, aby przeszyć je na wskroś. Gdybym nie czuła, wszystko byłoby w porządku. A tymczasem stara rana stała się na nowo świeżą i nic, ani nikt nie mógł tego zmienić.
Wyglądałam , jakbym śniła – lunatykowała. Kraczący za moimi plecami kruk nie zdołał mnie wystraszyć. Uznałam wiatr za swego przyjaciela. Pchał mnie do przodu, w nieznane, a ja nie sprzeciwiałam się temu. Zahipnotyzowana, zamknięta w swojej pamięci podróżowałam donikąd. A "donikąd" było bardzo atrakcyjną i interesującą ofertą. Jak przez mgłę słyszałam tupot obcasów mijających mnie kobiet. Nieznajome twarze przebiegały przed moimi oczami, zamazane, niewyraźne. Głosy ludzi były dziwne, zmutowane, zupełnie nie przypominające człowieczych. Bełkot, seplenienie, nic zrozumiałego, na co mogłabym zwrócić swoją uwagę. Słyszałam jedynie w mojej głowie słowa, o których wcześniej zapomniałam i wyrzuciłam ze swojego umysłu uznając je za głupią pyskówkę. Nie pomyślałabym, że kiedyś do nich wrócę. Tego dnia zrozumiałam, jak ważną były wskazówką, której nie odczytałam poprawnie.
Jesteś tak bardzo naiwna, że nawet pozwalasz sobie myśleć, iż Ashtonowi na tobie zależało. Oświecę cię, nie zależało. Byłaś tylko przypadkową osobą, Caitlin. Na jego miejscu dałbym się nawet zabić, aby uwolnić się od ciebie, bo śmierć jest chyba na to jedynym sposobem.
Słowa Caluma nabrały znaczenia. Próbował mnie ostrzec, przetłumaczyć do rozumu. Byłam ślepa i naiwna, tak, jak powiedział Hood. Nie przeczyłam, bo wiedziałam, że tym razem to nie miało sensu.
Niesamowite, jak jedna osoba może sprawić, że w ciągu malutkiej chwili stajesz się kruchym człowiekiem. Zawsze odnosiłam wrażenie, że należę do twardych osób, które ciężko złamać, bo przeżyłam śmierć obojga rodziców i nadal chodziłam po tym pełnym okrucieństwa świecie unosząc kąciki ust. Myliłam się. Ja również odgrywałam rolę. W rzeczywistości łatwo było mnie złamać. O wiele łatwiej niż kawałek drewnianej listwy. Ashton wraz ze swoimi przyjaciółmi to udowodnili. I może powinnam być za to wdzięczna... ale w niektórych sytuacjach ludzie potrzebują się oszukiwać. Ja potrzebowałam wierzyć w swoją niezależność, żeby przetrwać.
Z koszmaru myśli obudził mnie głośny dźwięk klaksonu, a następnie pisk opon. Podniosłam wzrok, odwracając swoją głowę. Czarne BMW zatrzymało się kilka centymetrów przede mną. Popatrzyłam na maskę samochodu, która wyglądała na nową. W pewnym sensie żałowałam, że nie przeleciałam przez nią, tracąc przytomność, a przy okazji odchodząc z tego przeklętego świata. Tak byłoby po prostu lepiej, dla mnie, dla wszystkich.
Uczucia nas niszczą, Caitlin. Uczucia nas niszczą, uczucia nas niszczą, uczucia nas niszczą...
Nie sądziłam, że po tym czego doznałam dzisiaj, jeszcze przyznam Ashtonowi rację. Ale tak, uczucia nas niszczą. Myliłam się, mówiąc, że wcale tak nie jest. Gdyby nie one, nie byłabym wrakiem człowieka. Nie włóczyłabym się ulicami, które widziałam pierwszy raz na oczy. Ból nie zapukałby do drzwi mojego serca, aby przeszyć je na wskroś. Gdybym nie czuła, wszystko byłoby w porządku. A tymczasem stara rana stała się na nowo świeżą i nic, ani nikt nie mógł tego zmienić.
Wyglądałam , jakbym śniła – lunatykowała. Kraczący za moimi plecami kruk nie zdołał mnie wystraszyć. Uznałam wiatr za swego przyjaciela. Pchał mnie do przodu, w nieznane, a ja nie sprzeciwiałam się temu. Zahipnotyzowana, zamknięta w swojej pamięci podróżowałam donikąd. A "donikąd" było bardzo atrakcyjną i interesującą ofertą. Jak przez mgłę słyszałam tupot obcasów mijających mnie kobiet. Nieznajome twarze przebiegały przed moimi oczami, zamazane, niewyraźne. Głosy ludzi były dziwne, zmutowane, zupełnie nie przypominające człowieczych. Bełkot, seplenienie, nic zrozumiałego, na co mogłabym zwrócić swoją uwagę. Słyszałam jedynie w mojej głowie słowa, o których wcześniej zapomniałam i wyrzuciłam ze swojego umysłu uznając je za głupią pyskówkę. Nie pomyślałabym, że kiedyś do nich wrócę. Tego dnia zrozumiałam, jak ważną były wskazówką, której nie odczytałam poprawnie.
Jesteś tak bardzo naiwna, że nawet pozwalasz sobie myśleć, iż Ashtonowi na tobie zależało. Oświecę cię, nie zależało. Byłaś tylko przypadkową osobą, Caitlin. Na jego miejscu dałbym się nawet zabić, aby uwolnić się od ciebie, bo śmierć jest chyba na to jedynym sposobem.
Słowa Caluma nabrały znaczenia. Próbował mnie ostrzec, przetłumaczyć do rozumu. Byłam ślepa i naiwna, tak, jak powiedział Hood. Nie przeczyłam, bo wiedziałam, że tym razem to nie miało sensu.
Niesamowite, jak jedna osoba może sprawić, że w ciągu malutkiej chwili stajesz się kruchym człowiekiem. Zawsze odnosiłam wrażenie, że należę do twardych osób, które ciężko złamać, bo przeżyłam śmierć obojga rodziców i nadal chodziłam po tym pełnym okrucieństwa świecie unosząc kąciki ust. Myliłam się. Ja również odgrywałam rolę. W rzeczywistości łatwo było mnie złamać. O wiele łatwiej niż kawałek drewnianej listwy. Ashton wraz ze swoimi przyjaciółmi to udowodnili. I może powinnam być za to wdzięczna... ale w niektórych sytuacjach ludzie potrzebują się oszukiwać. Ja potrzebowałam wierzyć w swoją niezależność, żeby przetrwać.
Z koszmaru myśli obudził mnie głośny dźwięk klaksonu, a następnie pisk opon. Podniosłam wzrok, odwracając swoją głowę. Czarne BMW zatrzymało się kilka centymetrów przede mną. Popatrzyłam na maskę samochodu, która wyglądała na nową. W pewnym sensie żałowałam, że nie przeleciałam przez nią, tracąc przytomność, a przy okazji odchodząc z tego przeklętego świata. Tak byłoby po prostu lepiej, dla mnie, dla wszystkich.
Drzwi samochodu otworzyły się. Zaciągnęłam nosem, spoglądając nieśmiało na kierowcę. Wysoki mężczyzna patrzył na mnie z przerażeniem. Miał mieszane uczucia. Nie wiedział, czy powinien na mnie nawrzeszczeć czy przeprosić. Ułatwiłam mu zadanie i najzwyczajniej zeszłam z drogi.
Przez pięć godzin włóczyłam się po Sydney, szukając swojego miejsca ze świadomością, że tutaj go nie znajdę, bo już próbowałam.
____________________________________________________
Sad, ale.. jestem w #TeamCaitlin nie wiem jak Wy. Niezależnie od pobudek, jakimi Ashton się kierował - skrzywdził ją.
A więc......... WYGRALIŚMYYY KONKURS NA BLOGA ROKU! WIĘC CIEŃ BLOGIEM ROKU 2014 !!! :) Jestem mega wdzięczna za wszystkie głowy, bo pokazaliście jaką mamy siłę. POZAMIATALIŚCIE KOCHANI! Nie wyobrażacie sobie mojego szczęścia. :) I love you to the moon!
Co do sprawy związanej z Wattpadem... jestem zmuszona jeszcze milczeć... :// poczekacie jeszcze trochę? Już niedługo, obiecuję!
Trzymajcie się! Doooo... za tydzień! ;) xx
____________________________________________________
Sad, ale.. jestem w #TeamCaitlin nie wiem jak Wy. Niezależnie od pobudek, jakimi Ashton się kierował - skrzywdził ją.
A więc......... WYGRALIŚMYYY KONKURS NA BLOGA ROKU! WIĘC CIEŃ BLOGIEM ROKU 2014 !!! :) Jestem mega wdzięczna za wszystkie głowy, bo pokazaliście jaką mamy siłę. POZAMIATALIŚCIE KOCHANI! Nie wyobrażacie sobie mojego szczęścia. :) I love you to the moon!
Co do sprawy związanej z Wattpadem... jestem zmuszona jeszcze milczeć... :// poczekacie jeszcze trochę? Już niedługo, obiecuję!
Trzymajcie się! Doooo... za tydzień! ;) xx
Jestem pierwsza *_*
OdpowiedzUsuńOch Pepe...
UsuńJestem zdania co Cait, Ashton skrzywdził ją i chętnie popatrzę na cierpienie Ashtona. :)
Jeju jak smitno mi sie zrobilo :(
OdpowiedzUsuńOmg po pierwsze tak sie ciesze bo nowy rozdział ashdfd nie mogłam się doczekać
OdpowiedzUsuńSmutno mi troche, biedna Caitlin ale wierzę, ze Ash to jeszcze naprawi. Bo musi, nie?
Eh
Życze dużo weny i wgl świetnie piszesz
Pozdrawiam xoxo
Umarłam.........moja psychika jest zrujnowana ;-; dzięki Pepe........tak mi szkoda Caitlin.....jestem ciekawa co zrobi Ashton.........bo Cait mu prędko nie wybaczy ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! <3333
~ horanowa.xoxo
To było coś, pepe..
OdpowiedzUsuńNie mam słów, jesteś mistrzynią
@cuddlewithyouxx
O 21 zapierdzielam na 6obcy! Nie będę spać.
OdpowiedzUsuńNow rozdział: mega wypasiony w uczucie ( ja bym wolała jakby mu przywalila albo krzyczała by na niego) no ale feelsy Cait najważniejsze. Żeby czasami gdzieś nie poszła na jakieś zadupie i żeby jej czasami nikt nie porwał :-D
płaczę o nie
OdpowiedzUsuńO boże boże co za cudowny rozdział skdisbsuxbevdyzbxus jak ty umiesz cudownie opisywac, to jest dla mnie niesamowite ♥♥♡♡♥♥
OdpowiedzUsuńPs szkoda ze tak rzadko dodajesz rozdziały ://
Kicham i pozdrawiam Chloe
CAŁY CZAS PŁAKAŁAM I NIE MOGŁAM PRZESTAĆ!
OdpowiedzUsuńBOŻE TO JEST TAKIE... TAKIE... SAD :(
UMARŁAM. OFICJALNIE UMARŁAM.
Szkoda mi Cait, za to teraz nie mam chwilowo szacunku do Ash'a za to co jej zrobił a ona prawdopodobnie nie wybaczy mu szybko.
Rozdział... nie mam słów. Jedyne jakie mi przychodzi do głowy to GENIALNY!
Pozdrawiam ♥
Pepe... ZAMORDUJE!!!
OdpowiedzUsuńZbyt wiele emocji. Z jednej strony Cień na dobre wrócił, a z drugiej chyba sama bym mu najchętniej przywaliła za takie coś. Mętlik again.
OdpowiedzUsuńJaki smutny rozdział, o rany. Piosenki świetnie dobrane, uwielbiam je.
OdpowiedzUsuńOkej, próbuję zrozumieć obydwie strony. Ashton jest oszustem, wszyscy to wiemy. Chcę tylko wiedzieć, dlaczego upozorował własną śmierć. Jakiś powód musi istnieć i błahy raczej nie jest. Jest mi tak szkoda biednej Caitlin. Tyle przeszła. Myślałam, że Cień dostanie i aż się nie mogę doczekać tego momentu, gdy ona mu przyładuje. Potrzebuję odpowiedzi.
Ashton zepsuł wszystko, ale i tak się cieszę, że wraca do akcji.
No i kurde. BLOG ROKU. Ogromne wyróżnienie i nie wzięło się znikąd Pepe:) Głosy również. Gratuluję.
oh, cholera, Pepe- kolejny niesamowity rozdział, naprawdę, jejku. Po prostu o mój boże, jestem tak strasznie ciekawa kolejnych wydarzeń :o błagam, nie uśmiercaj nikogo z gangu, w życiu jest już tyle przykrości, hah. Do następnego, oby tak dalej! xx
OdpowiedzUsuńjejku nawet nie wiem co napisać, rozdział po prostu wow i kurcze mówiłam ze Ash żyje
OdpowiedzUsuńomg zbyt wiele......
OdpowiedzUsuńtaki smutny ale świetny. nie jestem w zadnym teamie bo jestem po dwóch stronach ale Ash postąpił w chuj samolubnie i ją zranił, nie ważne jakie miał intencje. pewnie na jej miejscu większość osób by sie czuła tak samo. na pewno ja, albo nawet może i gorzej. czekam na kolejny tak bardzo fubardbjfvhrt. jestem ciekawa co bedzie dalej, nie moge sie doczekać ulsfbaej
OdpowiedzUsuńOmg dedam..... Jeju , szkoda mi Caitlin ;-;
OdpowiedzUsuńCiekawe co zrobi Ash , bo ona mu szybko nie wybaczy..
Rozdział jak zawsze super <33
Gratulacje za bloga roku! :D 2014 rok z pewnością należał do Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńCaitlinka się trochę pogubiła :( Momentami miałam wrażenie, że ktoś jej coś podał i jest na haju; nie wiem, dziwne przeczucie...
Szkoda mi jej, ale jestem po stronie Ashtona, bo przecież nie zrobił nic nadzwyczajnego. Przecież ciągle kogoś okłamywał, zatajał wszystko etc. To Cait się tak od niego uzależniła, więc teraz ona ma problem.
Nie wiem, może się mylę, a może nie, w każdym bądź razie to jest moje zdanie :)
Pozdrawiam xx.
Błagam powiedz, że słowa Calum'a nic nie znaczyły. Hdmxjkz wiem, że to wszystko mogłoby istnieć bez ich związku, ale ja nie chce ;-; NO I ZNOWU PŁACZE
OdpowiedzUsuńBoze dziewczyno, plakalam przez pol rozdzialu.. Ja jestem w #teamAshton, idk ale nie wierze, ze jemu na niej nie zalezalo, musial miec powod zeby to zrobic
OdpowiedzUsuń@kostka22
A ja jestem #TeamAshton i wcale nie chcę jego cierpienia, no ale cóż. Swoją drogą uważam, że ta sfingowana śmierć była potrzebna no i w ogóle zajebista. No bo trzeba być mistrzem, żeby to zrobić!
OdpowiedzUsuńh5!
UsuńCo ty ze mną robisz :'( ... przeżywam to jakbym była główną bohaterką :'( Ashton ją bardzo zranił.... biedna Caitlin ... ale i tak to kocham i czekam na nn <3 *0* ~ @SMG___69
OdpowiedzUsuńO mój Boże, płakałam przez cały rozdział
OdpowiedzUsuńpo tym rozdziale po prostu nie wiem co napisać. zamurowało mnie. rozdział po prostu hwdgiwojnfhwghfk !!!! boże co ty ze mną robisz Pepe.
OdpowiedzUsuńAsh, tylko jedno... Dałeś plamę stary ;/
OdpowiedzUsuńJeja tak mi szkoda Caitlin, ale Asha też :( Już nie mogę doczekać się next rozdziału <3
OdpowiedzUsuńomg swietny kjhfxdfhjkhugfvc
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny ; )
O mój Boże! Trochę czekałam,ale warto było :) Ashton,idioto,zraniłeś ją..Ugh..Ale mam nadzieję,że Caitlin nie będzie za długo się gniewać i kiedyś mu wybaczy.. Ogólnie rozdział bardzo mi się podoba i nie wiem jak wytrzymam tydzień :( Do następnego :)
OdpowiedzUsuńPłaczę.
OdpowiedzUsuńGenialny, Peps. x
@irwieskitkat
Płaczę.
OdpowiedzUsuńGenialny, Peps. x
@irwieskitkat
Ashton postąpił okrutnie i nawet nie biorę pod uwagę dlaczego to zrobił. Nie mam bladego pojęcia co bym zrobiła na jej miejscu., ale w sumie udało ci się sprawić, że poczułam smutek. Do następnego <3
OdpowiedzUsuńO boże piekny
OdpowiedzUsuńRozdarcie emocjonalne poziom hard.. #TotalMindfuck
OdpowiedzUsuńsame
UsuńRYCZĘ
OdpowiedzUsuńdziękuję za uwagę
Ashton jak mogłeś! Miałeś za nią pobiec i przepraszać na kolanach o wybaczenie! Pepe powiem tylko dwa słowa genialny rozdział. Ty to masz talent dziewczyno do pisania. Zazdroszczę Ci go bardzo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jula :)
Kolejny niesamowity rozdział! Ashton mocno skrzywdził Caitlin! Ale mam nadzieję, że kiedyś mu wybaczy :)
OdpowiedzUsuńMoje serce krwawi ok
OdpowiedzUsuńojejku popłakałam się biedna Caitlinka, ja to na jej miejscu bym zrobiła jakąś rozróbę czy coś, ew
OdpowiedzUsuńtak bardzo idealnie opisałaś jej smutek, że samej zrobiło mi się źle, jejkuu, nie moge sie doczekac nastepnego rozdziału, ilysm xx
zabrakło mi jedynie tej "buntowniczej" strony Caitlin, idk czemu ale chciałam żeby się rzuciła na Ashtona, kiedy stanął przed nią xd zapewne dużo osób przede mną napisało ci, że genialnie piszesz, co udowadnia wygrana bloga roku, Cień na to zasługuje, a przede wszystkim ty na to zasługujesz. Masz talent, który świetnie wykorzystałaś. Będę wściekła kiedy Cień "zakończy swoją działalność" xd nie będę mogła przetrawić faktu, że nie będę mogła już czytać kolejnych rozdziałów, że go po prostu nie będzie xd
OdpowiedzUsuń@malikowa_27
Ten rozdział był taki smutny jeju biedna Cait, z jednej strony to rzeczywiście masz rację, Ashton ją zranił, ale mam nadzieję, że w końcu mu to wybaczy :) Kocham to ff, jesteś najlepsza, love ya pepe!
OdpowiedzUsuńBoshe ja nie mogę... Ashton niby taki dobry i wgl a tu okazuje się że jest kompletnie inny.. bawił się jej uczuciami, a z tą domiemaną śmiercią przesadził
OdpowiedzUsuń.
Kocham!
OdpowiedzUsuńW sumie jakiś taki krótki ten rozdzial się wydaje, no i omg, biedna Caitlin..
Ale swietny rozdzial jak zawsze ♥
Najlepszy fanfick Ever <3
OdpowiedzUsuńAshton....-.- no po prostu ...ughh!!!!!!!!!!!!
Biedna Caitlin.. ;(
Czekam na następny rozdział :D jak najszybciej :)
To jest cudowne, nawet nie wiem co mam powiedzieć, naprawdę.
OdpowiedzUsuńOjeny biedna Caitlin. .. :'c Tak mi jej szkoda :'( rozdział tak jak powiedziałaś sad ale super
OdpowiedzUsuńCzekam. .. na 20 ;)
jestem jak xmjiscioehoei serio
OdpowiedzUsuń#TeamCaitlin same
kocham to >>>>
do za tydzień :) /freakingsongxx
siedzę i ryczę jak głupia kobieto co ty ze mną robisz prze prze prze cudowny rozdział oczywiście czekam na następny z niecierpliwością kocham :* <3
OdpowiedzUsuńPo prostu chce więcej. !!!!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak całe opowiadanie!! Chociaż super smutny.Też jestem za Caitlin,niezależnie od wszystkiego Ashton ja skrzywdził.Ja na przykład nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji.Aczkolwiek nie chcę żeby Ashton tak bardzo cierpiał... Czyli do zobaczenia za tydzień!! :D <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~ Marcela
Zatkało mnie trochę :o
OdpowiedzUsuńJeny Ashton, szmaciuro, coś ty do jasne ciasnej narobił? ;-;
Świetny rozdział *.* czekam na następny :) dziękuję za rozmowe na 6 obcy :)
OdpowiedzUsuńtez jestem w #TeamCaitlin zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńJejuuu jak on mogl?
"do za tydzien" awh nie moge sie doczekac /@awwhmrbieber -tt
zapraszam do mnie
Cierpię razem z Caitlin . Czy ja umarlam??? To jest genialne <3
OdpowiedzUsuńOMG nareszcie! Bałam się co będzie w tym rozdziale ale podoba mi się. Caitlin nie może odpuścić ja bym im twarze rozwaliła zanim bym wyszła haha :D NEXT!!!
OdpowiedzUsuńjak on mógł wrócić od tak. te przeprosiny jego niech sobie wsadzi głęboko yh. Dobrze mu powiedziała na odchodne! jestem z niej dumna :P szkoda tylko ze uczucia do niej wrocily i znowu ją niszą ;/ ale takie jest życie. jestem ciekawa czy chlopaki od początku wiedzieli że on żyje, czy jak..
OdpowiedzUsuńJejku gratuluje bloga roku ! Masz ciekawą fabułę ślicznie piszesz eh pepe jesteś wspaniała poprostu. Ten rozdział mnie rozemocjonował jejku jsisbskapabshebsbsbsb ❤❤❤❤ czekam na następny
OdpowiedzUsuń@shipbulshit
Super rozdział:-)
OdpowiedzUsuńMocne słowa Caitlin;-)
Czekam na następny!!!:-*
Jejuuuu!!!! Świetny rozdział!!!! Emocje caitlin <3 jak Ash mógł ją tak skrzywdzić???? Why????!!!!
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział i tak <3
Pozdrawiam
theeternalkids.blogspot.com
Tęsknie za czasami gdy nie musiałam czekać na rozdział... bo było ich jeszcze 40...
OdpowiedzUsuńKocham.
Rozdział.
Rozdziały.
Bloga.
Ciebie.
Wiesz?
Jejku tak cudownie znów czytać słowa Ashton 'Cień' Irwin, wiedząc, że odnoszą się do bohatera a nie wspomnienia *.*
OdpowiedzUsuńGratuluję bloga roku, zasłużyłaś :)
Czekam o co chodzi z tym wattapdem bo jestem mega ciekawa ;)
Do za tydzień x
Wow... WOWOWOW Wow. Jezu..... Codziennie wchodziłam tu po 1657434 razy żeby sprawdzić czy nie ma rozdziału i nie zawiodłam się. Zaczynałam już wątpić, ale po przeczytaniu tego rozdziału uważam, że warto było czekać. Uznaję ten rozdział za najlepszy ze wszystkich jakie tu przeczytałam. Uważam, że Caitlin zrobiła dobrze nie rycząc przy nich i nie użalając się nad sobą do Asha. Jestem na maxa zła na chłopców. A w ogóle to jaki oni mieli do cholery cel? Wyszli na dupków. (głosowałam na bloga roku tak btw (: ) Według mnie ten rozdział rozwala. Wszystkie przytoczone cytaty, nawet każdy jeden opis uczuć i wszystko to złączyło się w genialną całość. Cait jest na prawdę świetną osóbką i na serio mi jej szkoda. Teraz jednak zastanawiam się, czy Calum jednak lubił ją i czy mu na niej zależało i był dla niej oschły tylko po to, by ją ostrzec i ochronić. Zawsze przed oczami staje mi obraz jak uratował ją przed samochodem. Jestem teraz zćpana emocjami i aż trudno skleić mi logiczne wyjaśnienie tej całej akcji. I jeśli mam być szczera to to co im Cait powiedziała na końcu było genialne. Mam nadzieję, że im się objawiły choć pewnym stopniu wyrzuty sumienia.
OdpowiedzUsuńA zresztą, czy tylko mi cały czas śmierdzi Loganem i Danem? Dawno nie było nic o nich więc tylko się spodziewać aż wyskoczą Bóg wie kiedy... Podejrzanie słuch o nich zaginął...
Jeszcze nigdy nie zależało mi na żadnym blogu tak jak na tym. Zawsze jak widzę nowy rozdział to mi się serce zatrzymuje :))) Ale zmieniam temat... No ale podsumowując:
Jestem mega dumna z tego rozdziału i uważam, że odwaliłaś kawał dobrej roboty :)))
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i będę z wytchnieniem czekać do następnego tygodnia.
PS. Na bieżąco klikam w reklamy i czytam (komentując oczywiście) drugiego bloga, a także głosuję w ankietach i zaobserwowałam tego bloga także wiedz, że we mnie masz wierną i oddaną fankę i wytrwałą czytelniczkę :)))
Uwielbiam cię Pepe <3
Potrafisz sprawić że czuję się jak Caitlin, ,,staję się" nią. Co jest dobre ;)
OdpowiedzUsuńTeż jestem Team Caitlin :-)
Skrzywdził i to bardzo.
Jak zwykle nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów związanych z Cieniem <3
Super rozdzial jak kazdy :) ash faktycznie bardzo skrzywdził Cait :( i to jest smutne
OdpowiedzUsuńI mam pytanie ile jeszcze bedzie rozdzialów do końca?
Pozdrawiam
Co za chuj z tego Ashtona. Czekam na jego wyjaśnienia. Do następnego xx
OdpowiedzUsuńMega czekam na nastepny ! <3
OdpowiedzUsuńTO DLA MNIE ZA DUŻO, NIE NA MOJE NERWY JESTEM WRAKIEM EMOCJONALNYM DZIĘKI TOBIE KOCHAM CIĘ.
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM! ♥ #TEAMCAITLIN ♥ A MASZ ASH ;) POMĘCZ SIĘ TROSZKĘ :)) CAIT NIE PODDAWAJ SIĘ ŁATWO! MASZ RACJĘ ! ASH TO DUPEK! ♥
OdpowiedzUsuńPepe jeżeli już masz kogoś zabijać to tylko nie Caluma. Proooszę. Serio chcę żeby on żył. Huhu Calum najlepszy. <3
OdpowiedzUsuńJezuuu świetny. Rozumiem ból Cait, bo Ashton ją skrzywdził swoim postępowaniem, ale uważam że upozorował swoją śmierć aby ją chronić, no ale to tylko moje przemyślenia .Pozdrawiam ,życzę weny i czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńAnka :)
Jezu to naprawdę się dzieje :D nawet nie wiesz jak bardzo czekałam na dalsza cześć , rozdział ciekawy i fantastyczny jak zawsze . Pozdrawiam i życzę dużo weny do tworzenia takich arcydzieł ♥
OdpowiedzUsuńZ jednej strony się cieszę, że jest wreszcie Ash, a z drugiej..
OdpowiedzUsuńOby się jednak pogodzili, ona nie była dla niego obca i obojętna :)
Czekam ;) ♥
Juz wszystko rozumiem!! Przecie Ash jej nie okłamał! Obiecal, ze nie zabije logana tylko sprawi, ze bedzie cierpiał! Pobyt w tym szpitalu dla logana to byla najwieksza kara... Siedzial posrod tych wszystkich ludzi. Niech tam gnije! Hahah (nigdy nie bylo objawow agresji u mnie xd) musial upozorowac swoja smierc, zeby logan byl z siebie dumny... A teraz gnije hihihihi.. Kocham Cie za to opowiadanie... Wiele zrozumialam... Podnioslas mnie. Dziekuje.
OdpowiedzUsuńjesteś genialna omfg
UsuńWiem hahah <3
UsuńPepcia tak mnie zruszyłaś tym rodziałęm ze płacze i rycze jak bóbr
OdpowiedzUsuńBoze nowy aaaa rozdzial jak zawsze boski nie mg sie doczekac nastepnego ciekawi mnoe co z nimi bedzie gratulacje i szybko nextvi weny ❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńJeju... Mocne słowa. Ale należało mu się
OdpowiedzUsuńBoże Pepe ja po prostu płacze i nie moge przestać, tak się wzruszyłam. Połowa mnie cholernie się cieszy, że Cień żyje, a druga połowa wyzywa go za to, jak bardzo skrzywdził Caitlin. Co ty ze mną robisz matko *-* ja sie po prostu uzależniłam od tego opowiadania... To mój jedyny nałóg, ale jestem dumna że go mam XD
OdpowiedzUsuńwow....nie wiem co powiedzieć... to jest niesamowite :)
OdpowiedzUsuńNie wiem
OdpowiedzUsuńPo prostu nie wiem
Oby słowa Caluma były przypadkowe i nic nie znaczyły bo umrę srsly. I HALO RADUJMY SIĘ ASHTON DUPEK IRWIN ŻYJE, ale z drugiej strony cierpienie Caitlin i nie wiem jestem w obydwu drużynach idk. Cait dobrze zrobiła dając mu popalić, ale no sama nie wiem. To co czuje to "nie wiem"
BLOG ROKU WOWOWO GRATKI PEPE
Zajebiste !!!!
OdpowiedzUsuńtrochę smutne ;c ale świetne <3 Tylko żeby Ash i Cait się spikneli znowu to będzie już bajeczka :*
Jestem tak jak Ty za Cait . Strasznie ją skrzywdził ... rozdział jak zawsze boski x dziękuję
OdpowiedzUsuńtrochę umarłam przez ten rozdział...
OdpowiedzUsuńJak ja kocham tego ff ♥
OdpowiedzUsuńUmarłam, nie wiem co powiedzieć... Pepe, co ty robisz z moim mózgiem?! ♥
OdpowiedzUsuńO jej... Śmierć na miejscu... Ale cudowne.<3
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyrażasz emocje bohaterów! Masz dar normalnie.Czekam na nexta .SZYBKO I DŁUŻSZY !!!! :*
OdpowiedzUsuńjejku cudownee <3
OdpowiedzUsuńkurwa mac......
OdpowiedzUsuńjestem #TeamAshton albo raczej #TeamCashton, Cait i Ash. Wiem, ze Ash ją tym zranił, ale na pewno miał do tego powód i nie lubie jak ktos tak jak cait nie pozwala sobie wytłumaczyć, chociaz na jej miejscu zrobiąłbym to samo XDD oni razem to takie saghfndknweskafjnk
OdpowiedzUsuńa rozdział jak najbardziej fenomenalny
ashton to świnia że zrobił coś takiego i reszta chłopaków też tymbardziej michael, który jako jedyny z calego towarzystwa jest wrażliwy i utrzymywal kontakt z cait, ze nic nie powiedział. i rozumiem że cait jezt zła ja tez bym była na jej miejscu po tym wszystkim co przez niego przeszła, ale i tak mam nadzieje że sobie wszystko jakoś wyjaśnią
OdpowiedzUsuńPrzypomnienie!
OdpowiedzUsuńTwój blog zajął 1. miejsce w głosowaniu na Blog Roku! Masz czas do końca stycznia, aby złożyć zamówienie na nagrodę (szablon, zwiastun oraz ocenę bloga) pod tą notką: http://internetowy-spis.blogspot.com/2015/01/blog-roku-2014.html
Pozdrawiam!
CarolleOfficial
[internetowy-spis.blogspot.com]
Jezu, to nie może być prawda.
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać pułapkę od 18 rozdziału no więc nie byłam w 100% na bieżąco, no ale wiedziałam że cień żyje, cały twitter trąbił o tym przez jakiś tydzień!
Żałuję że nie zaczęłam czytać tego fanfiction wcześniej, jest jednym z k0ich ulubionych.
Z niecierpliwością czekam na nexta xx
Piszesz cudownie :-)
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać kolejnego rozdziału
Zapraszam do siebie : http://skrywanetajemnice.blogspot.com/
może coś się spodoba :-)
Super. Zawsze lubiłam Ashtlin,ale tym razem zgadzam się z Caitlin i chętnie poczytałabym o cierpieniu Asha. Musi zapłacić za skrzywdzenie Cait. XD
OdpowiedzUsuń