Cisza, którą zarządziłam nie trwała długo. Moja namolność nie ustępowała i przeszkadzałam Calumowi w każdy możliwy sposób. Pytałam do czego służą różne przyciski, krzyczałam do mijających nas pieszych i głośno śpiewałam piosenki puszczane w radiu, jeżeli w ogóle moje wrzaski można było określać mianem śpiewu. Nie byłam w stanie spokojnie wysiedzieć na obitym skórą fotelu. Calum ignorował moje zachowanie, a mimo tego nie poddawałam się i szukałam "zwady". Starałam się sprowokować Hooda do rozmowy, nawet zwykłej przepychanki słownej, ale zależało mi na usłyszeniu jego głosu.
- Słabniesz - zauważyłam, wskazując poprzez kiwnięcie głową na licznik - Sto... osiemdziesiąt... cienias - mruczałam pod nosem.
W końcu Hood nie wytrzymał i presja go zmiażdżyła. Jego stopa docisnęła pedał gazu. Z zaciśniętymi rękoma na kierownicy oraz ze skupionym wzrokiem na drodze sprawnie mknął autostradą nie zważając na przepisy. Drzewa, a także budynki pojawiały się i znikały. Czerwone światła nie stanowiły żadnego problemu. Nie zwalniał, ani nie zatrzymywał pojazdu. Nasze serca łomotały, ale taki miał być efekt. Adrenalina zawładnęła moim ciałem tak szybko, jak Caluma. W pewnym momencie udało mi się dojrzeć niewielki uśmieszek, który pojawił się na jego twarzy. Kąciki moich ust uniosły się na myśl, że poczuł się szczęśliwy. Wiecznie niezadowolony Calum Hood nareszcie się wyluzował.
Zabawę przerwał Luke, który zadzwonił do Caluma. Chłopcy weszli w dialog, któremu nie było końca. Przegrana opadłam na siedzenie, krzyżując ręce. Naburmuszona czekałam, aż Cal rozłączy się i znów zacznie pędzić autostradą nieco szybciej niż sto dwadzieścia kilometrów na godzinę.
Moja duma wyparowała, kiedy nagle zrobiło mi się słabo. Rozbolał mnie brzuch, a jedzenie wręcz wirowało w moim żołądku. Wszystko, co dzisiaj wrzuciłam do ust podeszło mi do gardła. Przed oczami pojawiały się czarne plamy. Bladłam. Miałam wrażenie, że zasypiam.
- Ca... Ca... Calum... - wybełkotałam - Zwolnij.
- Nie teraz, Teasel - burknął ciemnowłosy nawet na mnie nie zerkając.
- Proszę..
- Luke, samochód wygląda genialnie.
- Chyba mi... - dukałam, ale nie dokończyłam swoich słów. Dłużej nie wytrzymałam. Przegrałam tą walkę i zwymiotowałam.
W samochodzie. Przy Calumie.
- Pogadamy później - rzucił krótko brązowooki, odrzucając komórkę.
Opróżniłam swój organizm z większości alkoholu oraz dzisiejszych posiłków. Ulżyło mi, poczułam się lepiej, jednak tego samego nie mógł powiedzieć Calum, który głośno zaklął i zjechał na pobocze w celu zatrzymania. Sądzę, że nie zezłościłby się do takiego stopnia, gdyby samochód należał do niego. Na moje nieszczęście auto wyjechało dziś z salonu, a jego właścicielem był Luke. Tak, Lucas Hemmings, człowiek, który ceni swoje samochody bardziej niż własny tyłek. Jednym słowem miałam przerąbane.
- Nie! - załkał Calum i złapał się za głowę otworzywszy drzwi od strony pasażera - Cholera, Caitlin! - syknął, po czym wyciągnął mnie z nowego porsche. Pomógł mi przedostać się na trawnik, gdzie skończyłam to, co zaczęłam w aucie. - Hemmings mnie zabije. Nowa fura... nowe pieprzone maleństwo na foczki.. - darł się przecierając dłońmi twarz - On mi połamie kości!
Calum wyciągnął pobrudzony dywanik i wyrzucił go na trawnik. Odwrócił się do mnie. Miałam szczęście, że w moich majtkach nie znajdowały się męskie narządy, bo prawdopodobnie nie zawahałby się mnie zbić na kwaśne jabłko. Tak bardzo, jak nie przepadałam za byciem dziewczyną - tamtej nocy dziękowałam za to Bogu. Calum gwałtownie ruszył w moją stronę, a następnie szarpnął za ramię i podniósł. Trzymając mnie, prowadził do samochodu, żeby potem posadzić mnie na fotelu i przykucnąć obok. Zapewne wyglądałam fatalnie. Ledwo utrzymywałam swoją głowę, która zdawała się ważyć tonę. Pomimo ulgi w żołądku, w dalszym ciągu nie czułam się dobrze. Natomiast Caluma mój stan nie obchodził. Gorzej wkurzony już nie mógł być.
- Zacznij rzygać jeszcze raz w tym cacku, a będziesz wracała piechotą z kamieniami na plecach - zagroził. Nie popatrzyłam na niego, w obawie przed tym znaczącym wyrazem twarzy, który pojawiał się podczas jego złych dni, czyli praktycznie codziennie.
- Już nie będę... - szepnęłam.
- Informuj mnie o takich rzeczach.
- Chciałam...
Calum pognał do drzwi od strony kierowcy. Otworzył wszystkie okna, aby świeże powietrze wypełniło wnętrze wozu. Kontynuowaliśmy podróż zatrzymując się w jej trakcie jeszcze około czterech razy. Usypiałam ze zmęczenia, dlatego nasza rozmowa kończyła się na jego pytaniach, a moich krótkich odpowiedziach typu tak lub nie. Spokój, który niedawno panował w moim umyśle został zastąpiony huraganem. Każdy dźwięk w tym najbardziej cichy stał się intensywny i irytujący.
Zatrzymaliśmy się przed budynkiem.
Calum wysiadł jako pierwszy. Otworzył drzwi od strony pasażera. Patrzył na mnie kilka sekund z politowaniem, dopóki nie wziął mnie na ręce. Zabrał mnie do mieszkania. Wahania nastroju sprawiły, że w jego ramionach rozpłakałam się. Hood mimo swojego silnego charakteru zmiękł i próbował mnie powstrzymać podczas drogi do domu.
Po wejściu wtargnął do mojej sypialni, a później położył mnie na łóżku.
- Możesz mi powiedzieć chociaż co ci odbiło? - zapytał - Zwariowałaś czy jak? Co, jeśli bym nie przyjechał? Zabiłabyś się? Jeżeli myślisz, że będziemy na każde twoje zawołanie to...
- Przepraszam! - odkrzyknęłam, wtrącając się - Przepraszam, że jestem dla ciebie takim ogromnym problemem Calum. Przepraszam, że zmarnowałam twój cenny czas, naprawdę. Przepraszam, że tak bardzo mnie nienawidzisz i choćbym chciała, to nie mogę tego zmienić! - wygarnęłam chłopakowi nareszcie wszystko, co ciążyło na moim umyśle, głośno i wyraźnie przez łzy, nie mogąc dłużej znieść tego przeklętego napięcia między nami.
- Nie nienawidzę cię, Caitlin - odpowiedział
- Więc czemu traktujesz mnie jak największego śmiecia na tej ziemi, hm?
- Naprawdę tak uważasz? - jego ton podpowiadał mi, że nie spodziewał się takiej opinii na swój temat - Ja...
- No co? - wstałam. Cały czas byłam wzburzona - Może to nieprawda? - wydarłam się.
Nie za często zdarzało mi się podnosić głos na Caluma, ale dochodziłam do wniosku, że stanie się to codziennością, jeżeli nie oczyścimy naszych relacji i nie postawimy spraw jasno. Akurat tego wieczoru mieliśmy do tego wspaniałą okazję, mimo że nie byłam do końca trzeźwa. - Mieszasz mnie z błotem za każdym razem, gdy się spotykamy. Chociażby kilka dni temu, gdy...
- Mówiłem prawdę - odparł w obronie, chociaż była ona dość słaba.
- Tak zamierzasz się bronić? - oparłam się o framugę, nie mogąc ustać dłużej na nogach. Wytrzymałam blisko całą dobę i spędziłam piętnaście minut wdychając świeże powietrze, jednak wciąż pozostawałam pijana, a co za tym idzie słaba fizycznie. Na szczęście już lepiej szło mi w rozmowie.
- Nie rozumiesz - pokręcił głową, wzdychając ciężko.
- Wytłumacz mi - poprosiłam bezradnie wzruszając rękoma.
- Nie mogę...
- Jak to nie możesz?!
- Nie teraz, Caitlin - warknął posyłając mi stanowcze spojrzenie.
Calum zamilkł. Zgarbiony, odwrócił się i powędrował w stronę wyjścia. Powodował wrzenie w moich żyłach. Palant, pomyślałam. Tchórz. Zamiast wyznać mi, w czym tkwi jego wielki problem, on wolał uciekać. Odpuściłam, sądząc, że już się zmywa. On zaś zanim opuścił salon zatrzymał się i ostatni raz zmierzył mnie wzrokiem. Zawołał mnie po imieniu.
- Nie byłbym w stanie cię nienawidzić - powiedział, a w jego głosie wyczułam pewien smutek. Calum już nie był rozgniewany czy wkurzony na moje występki. Stał się opanowany oraz rozżalony, co wydawało się dziwne bo nigdy nie widziałam bólu w jego oczach, a gdy go dostrzegłam, spuścił głowę, abym zapomniała o tym widoku.
- Dlaczego? - szepnęłam zestresowana. Jego wypowiedź nie miała jednego znaczenia, mogłam odczytać ją na kilka różnych sposobów.
- Przypominasz mi kogoś na kim bardzo mi zależało - poinformował z delikatnym uśmiechem, który rozpromienił jego twarz na kilka chwil, gdyż szybko wróciła do pierwotnego stanu - I kogo straciłem - dodał zapierając mi dech w piersi. Jego nogi znów zaczęły kierować go w stronę drzwi, a coś we mnie błagało, abym nie popełniła błędu.
Zastygłam. Przygryzłam dolną wargę szukając powodu, dla którego warto jest biec za nowo poznaną wersją Caluma i ratować to, co zepsuliśmy, a dostaliśmy szansę naprawić. Nie należałam do kłótliwych osób lubiących napięcie, więc nie ukrywam, że spory procent mojego mózgu podpowiadał mi "Leć idiotko, no goń go!". W nietrzeźwym stanie nie ufałam nawet samej sobie, więc wahałam się do ostatniej możliwej okazji. Tego dnia jednak nie zdecydował mój mózg, a serce, które rozkleiło się oglądając przemianę Caluma Hooda, największego chama, jakiego mógł znać świat. Tego Caluma, który sam pokazał mi, że ma uczucia. Nie potrafiłam zostać obojętna.
- Calum! - krzyknęłam, wybiegając na dwór za chłopakiem, który wsiadał do samochodu. Plątały mi się nogi, kuśtykałam, ale musiałam powstrzymać chłopaka przed odjazdem. - M... możesz zostać... zostań - poprosiłam - Boję się samotności, zwłaszcza dzisiaj - wyznałam pocierając dłońmi ramiona. Wyglądałam jak sierota, która poszukuje rodziców lub zwykłego ciepła, co właściwie się zgadzało.
- Samotność nie jest taka zła, zaufaj mi - odparł obojętnie - Cały czas jej doświadczam.
Calum wsiadł do samochodu rzucając krótkie i ciche dobranoc. Rozczarowana, odprowadzałam wzrokiem powoli wyjeżdżający z osiedla samochód. Zrobiłam coś nie tak? Czy może oświadczenie Caluma nie było startem do porozumienia, a zwykłym wyjaśnieniem naszych stosunków, które mają zostać bez zmian, bo według niego są okej?
~*~
muzyka <klik>
muzyka <klik>
Moje powieki uniosły się, gdy przebudził mnie nieprzyjemny chłód. Światło rozbłysło na kilka sekund, a później zniknęło. Po piorunie przyszedł czas na silny grzmot. Krople deszczu wygrywały melodię bez rytmu, stukając o parapet. Podniosłam głowę. Drzwi skrzypiały, poruszając się do przodu i do tyłu ze względu na podmuch wiatru.
Przeciąg.
Byłam święcie przekonana, że zamykałam okna. Musiałam zapomnieć o salonie.
Ziewnęłam, a następnie przetarłam oczy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał drugą w nocy. Spałam ledwo dwie godziny. Zeszłam z łóżka, uderzając bosymi stopami o zimne panele.
Zapaliłam światło. W salonie panował nieład. Firanki fruwały, a gazety, które wcześniej znajdowały się na stoliku, teraz leżały na ziemi. Dwa okna były uchylone. Nie przypominałam sobie, abym w ogóle je otwierała, ale w końcu jakim cudem miałabym to pamiętać? Zalałam się całkowicie. Nie wiem nawet, w jaki sposób dotarłam do domu. Coś mi świtało, ale nie poskładałam niczego do kupy. Postanowiłam, że zabiorę się za to rano.
Odsunęłam firanki, aby zamknąć okna. Po parapecie znajdującym się wewnątrz mieszkania spływała woda. Rzuciłam krótkie „kurwa”, po czym ruszyłam do kuchni po papierowe ręczniki. Gdyby nie kable na ziemi, nie przejęłabym się tym faktem tak bardzo. Widząc dużą ilość wody, wolałam jednak uprzątnąć parapet, żeby obeszło się bez zwarcia.
Wróciłam do salonu z paczką ręczników. Szłam powoli i ociężale, nadal brakło mi sił w organizmie. Impreza w barze wykończyła mnie, ale taki był właśnie cel. Nie mogłam narzekać, skoro sama wpadłam na pomysł ostrej zabawy w ramach wymazania wspomnień.
Zatrzymałam się, kiedy uniosłam głowę, a mój wzrok spotkał się z czymś, czego przedtem nie zdążyłam spostrzec. Czerwony napis na szybie rzucił się w moje oczy dopiero po kolejnym błysku, sprawiając, że dostałam dreszczy i mdłości za jednym razem.
- Jestem tutaj… - szepnęłam, czytając słowa wypisane na oknie.
Panika w moim ciele wzrosła, mimo że nic się nie działo.
Do czasu.
Nastała ciemność.
Rozejrzałam się, jednak nikogo nie było. Nie wierzyłam, że po raz kolejny wysiadł prąd. Przypadki istniały, ale nie, jeżeli chodziło o moją osobę.
Zrobiło mi się słabo. Nie mogłam złapać tchu. Moje nogi trzęsły się, a serce biło szybciej niż podczas oglądania horroru. Postanowiłam odsunąć się od szyby, bo im bliżej niej stałam, tym bardziej rosło moje przerażenie. Zrobiłam ledwo trzy kroki w tył, a moje plecy uderzyły o coś, co raczej nie przypominało ściany.
Duża dłoń przejechała po moim brzuchu. Ktoś zacisnął swoją rękę na mojej talii i przyciągnął do siebie. Gdy zamierzałam krzyczeć, dłoń okryta czarną skórzaną rękawiczką znalazła się na moich ustach tłumiąc wołanie o pomoc.
To znowu się działo. Potraktowałam sprawę z fałszywym cieniem zbyt obojętnie, a teraz płaciłam za złe decyzje, które podejmowałam non stop. Otwarłam szeroko oczy, jakbym za ich pomocą chciała wezwać ratunek. Mój instynkt zamienił się w zwierzęcy. Liczyło się tylko przetrwanie. Chciałam za wszelką cenę uwolnić się spod tego strasznego uścisku i uciekać, gdzie pieprz rośnie.
Szarpałam się i szukałam słabego punktu u człowieka, który włamał się do mojego domu, ale wysiłek szedł na marne. Nawet po próbie uderzenia go łokciem w brzuch nie wydał żadnego odgłosu. Zupełnie niczym rycerz w niezniszczalnej i niewidzialnej zbroi. Męczyłam się walką nie przynoszącą żadnych efektów. Mój organizm był wycieńczony. Zostałam wyrwana ze snu, nie zregenerowałam się w stu procentach. Siła ulatywała ze mnie o wiele łatwiej i szybciej.
Napastnik milczał i nie wykonywał żadnych ruchów poza trzymaniem mnie w swoich objęciach, nie zezwalając na odejście. Zaskoczył mnie, gdyż sądziłam, że przyszedł wykonać brudną robotę, a tymczasem nie raził mnie, ani nie przykładał do gardła noża. Przestałam więc szukać drogi ucieczki.
Uspokoiłam się i po prostu stałam nieruchomo tak, jak on. Starałam się dojrzeć jego twarz lub chociaż jej zarysy w odbiciu szyby, jednak ciemność utrudniała mi zarejestrowanie nawet najmniejszego szczegółu, który pozwoliłby rozpoznać napastnika. Nie wiedziałam kim jest, a już w ogóle nie domyślałam się w jakim celu przyszedł, ale to właśnie budziło we mnie zarówno lęk jak i zainteresowanie.
Zastanawiałam się, czy za moimi plecami nie ma Logana. Jeżeli to on wpadł z wizytą, miałam poważny problem. Ponad dwadzieścia cztery godziny nie miałam styczności z mediami. On w tym czasie mógł zwiać z ośrodka w którym go zamknęli i przyjechać do mnie, aby się zemścić. Zamierzał mnie zabić sześć miesięcy temu, więc dlaczego nie zechciałby zrobić tego teraz? Wątpię, że przez pół roku wyzdrowiał i zmienił się w miłego oraz życzliwego obywatela Australii.
Żyły na moim rękach pulsowały, uderzając w tym samym rytmie, co serce, które mało nie wyskoczyło z mojej piersi, kiedy potężna dłoń wodziła po moim ramieniu. Nie wiedziałam, dlaczego ten dotyk wydawał się taki specyficzny. Nie sprawiał, że drżałam ze strachu. Być może uodporniłam się na działania bandytów, a może to było coś innego? Obserwowałam zmysłami i zapamiętywałam ścieżkę, którą podążały delikatne palce. Zbliżały się do mojej dłoni, a następnie ścisnęły ją. Pisnęłam niepewnie, nieco zdziwiona jego zachowaniem. Czułam coś, co wydawało się wyjątkowe, a również rzadkie. Malutkie ciepło, które rozpalała tylko jedna osoba w ten sposób.
Nasze palce splotły się razem, a ja wtedy zrozumiałam. Idealnie pasujące do siebie dłonie, jakby stworzone na nasze potrzeby. Unosząca się co chwila klatka piersiowa, jakby osoba stojąca za mną denerwowała się. Dotyk...
W mojej dłoni poczułam coś chłodnego i malutkiego. Nieznajomy zabrał rękę i puścił mnie wolno. Usłyszałam ciężkie kroki, które stawały się coraz mniej słyszalne. Wychodził. Tak zwyczajnie zdecydował się wyjść i zostawić mnie.
- Czekaj! - krzyknęłam, odwracając się. Nie widziałam nic poza ciemnym pokojem i zarysami niektórych mebli. - Nie wiem czy jesteś tym, o kim myślę, ale jeżeli tak to.. - zawahałam się, myśląc czy nadal tutaj jest. Panele zaskrzypiały. Stał blisko drzwi. - Daj mi jakiś znak, który nie pozwoli mi odpuścić, proszę. - załkałam. Liczyłam na odpowiedź, którą niezwłocznie dostałam. Niestety nie otrzymałam takiej, o jakiej marzyłam.
Drzwi zaskrzypiały.
Zamknęłam oczy. Pomyliłam się, wygłupiłam, a może nawet i śniłam, kto wie?
Stałam w milczeniu przez dobre pięć minut.
Odważyłam się spojrzeć na swoją dłoń, gdy piorun uderzył blisko budynku, a tym samym rozświetlił salon. Mały złoty wisiorek z literą 'C' wrócił do mnie, udowadniając, że czasem warto mieć nadzieję.
Padłam na ziemię i rozpłakałam się, przyciskając biżuterię do swego serca.
Uspokoiłam się i po prostu stałam nieruchomo tak, jak on. Starałam się dojrzeć jego twarz lub chociaż jej zarysy w odbiciu szyby, jednak ciemność utrudniała mi zarejestrowanie nawet najmniejszego szczegółu, który pozwoliłby rozpoznać napastnika. Nie wiedziałam kim jest, a już w ogóle nie domyślałam się w jakim celu przyszedł, ale to właśnie budziło we mnie zarówno lęk jak i zainteresowanie.
Zastanawiałam się, czy za moimi plecami nie ma Logana. Jeżeli to on wpadł z wizytą, miałam poważny problem. Ponad dwadzieścia cztery godziny nie miałam styczności z mediami. On w tym czasie mógł zwiać z ośrodka w którym go zamknęli i przyjechać do mnie, aby się zemścić. Zamierzał mnie zabić sześć miesięcy temu, więc dlaczego nie zechciałby zrobić tego teraz? Wątpię, że przez pół roku wyzdrowiał i zmienił się w miłego oraz życzliwego obywatela Australii.
Żyły na moim rękach pulsowały, uderzając w tym samym rytmie, co serce, które mało nie wyskoczyło z mojej piersi, kiedy potężna dłoń wodziła po moim ramieniu. Nie wiedziałam, dlaczego ten dotyk wydawał się taki specyficzny. Nie sprawiał, że drżałam ze strachu. Być może uodporniłam się na działania bandytów, a może to było coś innego? Obserwowałam zmysłami i zapamiętywałam ścieżkę, którą podążały delikatne palce. Zbliżały się do mojej dłoni, a następnie ścisnęły ją. Pisnęłam niepewnie, nieco zdziwiona jego zachowaniem. Czułam coś, co wydawało się wyjątkowe, a również rzadkie. Malutkie ciepło, które rozpalała tylko jedna osoba w ten sposób.
Nasze palce splotły się razem, a ja wtedy zrozumiałam. Idealnie pasujące do siebie dłonie, jakby stworzone na nasze potrzeby. Unosząca się co chwila klatka piersiowa, jakby osoba stojąca za mną denerwowała się. Dotyk...
W mojej dłoni poczułam coś chłodnego i malutkiego. Nieznajomy zabrał rękę i puścił mnie wolno. Usłyszałam ciężkie kroki, które stawały się coraz mniej słyszalne. Wychodził. Tak zwyczajnie zdecydował się wyjść i zostawić mnie.
- Czekaj! - krzyknęłam, odwracając się. Nie widziałam nic poza ciemnym pokojem i zarysami niektórych mebli. - Nie wiem czy jesteś tym, o kim myślę, ale jeżeli tak to.. - zawahałam się, myśląc czy nadal tutaj jest. Panele zaskrzypiały. Stał blisko drzwi. - Daj mi jakiś znak, który nie pozwoli mi odpuścić, proszę. - załkałam. Liczyłam na odpowiedź, którą niezwłocznie dostałam. Niestety nie otrzymałam takiej, o jakiej marzyłam.
Drzwi zaskrzypiały.
Zamknęłam oczy. Pomyliłam się, wygłupiłam, a może nawet i śniłam, kto wie?
Stałam w milczeniu przez dobre pięć minut.
Odważyłam się spojrzeć na swoją dłoń, gdy piorun uderzył blisko budynku, a tym samym rozświetlił salon. Mały złoty wisiorek z literą 'C' wrócił do mnie, udowadniając, że czasem warto mieć nadzieję.
Padłam na ziemię i rozpłakałam się, przyciskając biżuterię do swego serca.
Widzisz mój płacz? Aszti? Nasz Aszti? Cień?
OdpowiedzUsuńJezu omg omg omg omg o chuj omg omg omg
to Ashton! jestem pewna
OdpowiedzUsuńomg mam łzy w oczach
OdpowiedzUsuńten rozdział jest genialny nbcdvsaghjkcbv
o ja pierdziele ASZtuś Plastuś kejm bak biczes
OdpowiedzUsuńash alive
OdpowiedzUsuń<3 <3 kocham Cię ! !! <3
OdpowiedzUsuńJezu, jezu, jezu <3
OdpowiedzUsuńJak ja cię kocham Pepe <3
o moj boze, to byl ashton, on zyje, omg nie wytrzymam do kolejnego rozdzialu, pepe boze to jest akshakadxhklgsa
OdpowiedzUsuńJezuuu
OdpowiedzUsuńhopewhgoweghep
Pepe, kocham Cię ♥
jeju rycze ;c
OdpowiedzUsuńAAAAAAA TO ASHTON! TO ASHTOOOOON!!!! BŁAGAM, NIECH SIĘ UJAWNI!!
OdpowiedzUsuńA ROZDZIAŁ CUDOWNY!!!!! :)
Omg płacze
OdpowiedzUsuńOMG !!! Proszę niech Cień wreszcie powróci!!! PROSZĘ!!!
OdpowiedzUsuńjezusiu rozwaliłaś mnie tym rodziałem
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że to był ashton bo jak nie to chyba się załamię :'(
To jest niesamowity rozdział!!!
OdpowiedzUsuńooooo łał genialny rozdział czekam co następnego zakochałam się w tym opowiadaniu
OdpowiedzUsuńOMG... omg omg omg omg.... umarłam...
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO ! <3
@ton_Ashx
Boże. Aż sama mam ochotę się rozpłakać. Nie potrafię tego inaczej skomentować. <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaa!!! Kocham!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPŁACZĘ OK DZIEKI PEPE ALE I TAK ILYSM, MAM NADZIEJĘ ŻE TEN TYP NA KOŃCU TO BYŁ ASHTON JEZU UASIKFS;V;WEJ;GU943USOR'/S
OdpowiedzUsuńJEZUSMARIAOŻESZTYWMORDĘMAMO SDIOJFIOSJGOIDFGJDF TYLE EMOCJI DSFGDUIOGJFDSFOIG
OdpowiedzUsuńomg cudo <3
OdpowiedzUsuńMoje reakcje podczas czytania rozdziału:
OdpowiedzUsuńIdiotka się upiła
Hemmings ją zajebie
Calum jednak ma serce
Coś mi nie pasuje z tymi oknami
Jpdl napis
Znowu chcą ją zabić
A jednak nie ?
Kto to ?
Asztyn?
To nie on
Wisiorek !
A może to on
Oto w skrócie moje reakcje
Życze weny
Mam tak samo ♡
Usuń~A
jeden z lepszych rozdziałów ♥ brawo pepe
OdpowiedzUsuńOJAPIERDOLEKURWAMAĆNIEWYTRZYMAMZARAZ !!!!!!!! CUDOWNY ROZDZIAŁ !!!!
OdpowiedzUsuńŚwięty Boże, umarłam serio, Boże, ratuj achkjehkgtjwrhktjh4
OdpowiedzUsuńPepe, co Ty ze mną robisz? Na końcu prawie się popłakałam, a siedzę z mamą xd Jestem na 99,9% pewna, że to Ash. Wolę nie ryzykować, że to 100% bo wiem, że jeszcze nas zaskoczysz i będzie takie suprajs madafaka i to będzie całkiem ktoś inny lel xd strasznie się jaram tym rozdziałem i ajdskjehufhwkeugfiuw btw to Calum też był taki kochany i pierwszy raz okazał uczucia, jestem dumna normalnie, oklaski dla Caluma xd
Jak zwykle dziękuję Pepe za rozdział, najlepszy rozdział z pułapki (pomińmy, że ostatnio też tak mówiłam, ale ciiii....) dzięki jeszcze raz <3
@hazzakamyangel
Omg. Mój ulubiony rozdział pułapki jak narazie. Wiedziałam że to wisiorek zanim to było wiadome ... mądra ja. Dziękuję pepe jesteś wspaniała. Mam nadzieje że to Ash, Ash prawda? Daj nam jakiś znak! Hahahahahaha powodzenia dalej, kocham cie ♡
OdpowiedzUsuńASHTON KOCHANIE TY KURWA ŻYJESZ!!!! WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM OMG GVHJNBHGFVBJNHV
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie nic napisać po tym rozdziale
OdpowiedzUsuńmiazga!
Jeeej, jaka radość! ;D
OdpowiedzUsuńZnając pepe, to prawie na pewno nie jest Ash, ale i tak się jaram tym rozdziałem jak pochodnia ;D
Nie mogę się doczekać następnego! ;)
Wykończę się, po prostu się wykończę. Dlaczego takie zakończenie? Aż mi się ręce teraz trzęsą z tych emocji. Czy to Cień? Naprawdę chcę myśleć, że to on i że wciąż żyje. Miło, że Caitlin odzyskała swój magiczny wisiorek, z pewnością jeszcze się przyda.
OdpowiedzUsuńPierwsza część rozdziału trochę jednak wyjaśniła. Biedny Calum, wciąż się nie pogodził ze stratą tej wyjątkowej osoby. Może kiedyś ewentualnie się dowiemy, o kogo chodzi. Cieszę się, że nie nienawidzi Cait, chociaż jego zachowanie wskazywało na coś innego.
Hemmings nie miał dzisiaj szczęścia. Wcale się nie zdziwię, jeśli będzie płakał po tym, jak Calum go poinformuje, że wóz został naznaczony.
Muzyka idealnie pasowała, o rany.
Próbuję skupić się na całym rozdziale, ale końcówka... Piski chyba nie będą źle odebrane.
Dziękuję za ten rozdział. Za zrobienie sieczki z mózgu może mniej. To było idealne.
Chciałabym żeby to był asztyn ale loguś oczywiście zawsze sie musi wpierdzielić no bo jak! Bez niego nie ma imprezki. A tera pewnie pepe nas zaskoczy i to będzie zupełnie ktoś inny... will? Calum? Dan? No bo chyba nie george? A może to zupełnie ktoś nowy...
OdpowiedzUsuńKURWA MAĆ PEPE ROZPIERDALASZ MÓJ MÓZG
logan siedzi
UsuńZakład że to nie był Ashton... Pewnie będzie w 15. lezał w trumnie [*]
OdpowiedzUsuńO JEZUSIE
OdpowiedzUsuńO MATKO BOSKA
to co napisałaś jest genialne!
nie przeczytałam nigdy czegoś takiego
to zasługuję na nobla
nie żadne wiersze czy bzdety których nawet nie rozumiem
nie da się opisać słowami tego co teraz czuje
to jest GENIALNE! GENIALNE! ROZUMIESZ?!
MASZ PRZEOGROMNY TALENT
I W KOŃCU DOWIE SIĘ O NIM CAŁY ŚWIAT!
ODNIESIESZ NAJWIĘKSZY SUKCES!!
WIERZĘ W CIEBIE MISIU!<3
(brakuję mi tylko notek pod rozdziałami:( ale jakoś to przeżyje:( kocham cię misiu!)
boze, moje serce, to musi byc Ashton bdbuxwhhdhxbd
OdpowiedzUsuńEee tam, to nie był Ashton, to jeszcze nie jego czas. Nasz Ashti musi mieć wejście smoka!
OdpowiedzUsuńwejście smoka...
Usuńwell then... :)
czytanie tego jest nie na moje nerwy, co rozdzial placze a dzisiaj to przechodze sama siebie:)))
OdpowiedzUsuńMÓJ BOŻE PŁACZĘ JA WIEM ŻE TO ASZTON JEZU PEPE KOCHAM CIĘ
OdpowiedzUsuńASHTON :') PEPE, CHYBA KAZDEMU BRAKUJE TWOICH NOTEK POD ROZDZIAŁEM :( X
OdpowiedzUsuńpłaczę czemu płacze
OdpowiedzUsuńoh boże pepe jak mogłaś w takim momencie jprdl ! :((((((( wyje i jeszcze 1D oh mada faka
Tak bardzo placze...piękny rozdział, na pewno na długo to zapamiętam ❤
OdpowiedzUsuńO Jezu!!! O matko!!! Pepe coś ty że mną zrobiła!!! Kocham cię ale jak to nie Ash to ja nie wiem co zrobię :) jeszcze jeszcze :)
OdpowiedzUsuńROZPŁAKAŁM SIE KURWA WIDZISZ MOJE ŁZY? TO PRZEZ "MOMENTS" I TĄ RZECZ W DOMU CAIT.
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że to jakiś bandyta i serce zaczęło mocniej bić, potem ten dotyk i omg kurwa co Ashton? Ashton to ty? Powiedz że to on prosze. Mam taką nadzieję... Ale potem myśle sobie "ciepło, które rozpalała tylko jedna osoba w ten sposób" i takie PEWNIE ZARAZ Z WILLEM JEBNIE OMG ale nie asjfkfsafs i fangirl. I te myśli omg. To potem czytam dalej i moze Ashton, ale tak no nie.. to pewnie Will.... i sama nie wiem, pomyślałam nawet o Calumie lel No i na końcu jak ten wisiorek tajemniczy ktoś oddał to takie O KURWA TO ASHTON ale z drugiej strony.. no nie.. to raczej nie on.
I ta nadzieja że ten osobnik coś odpowie a ona rozpozna głos, przynajmniej już wiemy, że ta osoba jest dobra, bo jest, prawda?
Widzisz co ty ze mną robisz? Nie mam pojęcia co o tym myśleć, bo jestem zagubiona i niepewna. Z jednej strony chcę fangirlować, że Ashton wrócił, ale z drugiej strony to może nie być on bo to może być Will i fangirling pójdzie na marne co.
teraz bede się dłuuuugo zastanawiała
@samohoodzik
twój komentarz wywołał uśmiech na mojej twarzy!
UsuńO MÓJ BOŻE, JEDEN Z NAJLEPSZYCH ROZDZIAŁÓW. AKTUALNIE PŁACZE NA PODŁODZE I WYRYWAM WŁOSY Z GŁOWY Z PYTANIEM: CO BEDZIE DALEJ?
OdpowiedzUsuńO fuck! Kocham Cie Pepe;*
OdpowiedzUsuńJa pierdiele, no nie mogę. Ashton , tak wieze ze to on♥ Dziś też dodałam kolejy rozdział: http://neverbe5sos.blogspot.com/2014/10/rozdzia-05.html zapraszam!
OdpowiedzUsuńMowilam cholera ze Ashton zyje ale tego zs Calum bd zakochany w Cat nie spodziewala by sie...
OdpowiedzUsuńNIE MA SŁÓW ZAXSDCFVBGTHNYJ
OdpowiedzUsuńOMG OMG OMG JA JUŻ CHCĘ JASNY DOWÓD ŻE TO ASH FHGSUHGFJKDKGHFSDGGHHJ
OdpowiedzUsuńCholera to musi byc Ash!
OdpowiedzUsuńASZYON ŻYJE!
OdpowiedzUsuńBOŻE DROGI DZIĘKI CI ZA TEN ZNAK I ZA TĄ WSPANIAŁĄ AUTORKĘ!
O MATKO JEDYNA, ASHTON ŻYJE! JEZU WIEDZIAŁAM, WIEDZIAŁAM, WIEDZIAŁAM!!!!
OdpowiedzUsuńON ŻYJE
OdpowiedzUsuńKURWA, ASH ŻYJE
JNSJKVNKSVJNSFKV
ZDYCHAM
ZDYCHAM
Z D Y C H A M JEZU CHYRSTE JSNVKJNSKJFNVNS
PEPE, BOŻE
DLACZEGO TY MI TO ROBISZ
D L A C Z E G O NJKNSKJVNJKNFVKSJ
JESTEM TEGO PEWNA, ŻE TO ON
DAM SOBIE CHYBA NAWET RĘKĘ UCIĄĆ
PRZECIE ASH MIAŁ KLUCZE DO JEJ MIESZKANIA DO CHOLERY
MIAŁ JE
NA PEWNO JE MIAŁ
I TO ON
ON
O N
JNADJVKNKAKNJ K
@lvlypayxxn
e,e,e stop
ale to Calum zauważył, że nie ma naszyjnika.. ALE ONA ROZPOZNAŁA DOTYK
DOTYK ASHTONA KURWA
O JEZUSIE PEPUŚ <3
OdpowiedzUsuńxx
O MATKO! Pepe kocham cie za ten rozdział. Płaczę ;')
OdpowiedzUsuńO BOZIU
OdpowiedzUsuńMAM ZAWAŁ
KURWA PO PROSTU GENIALNIE
ASZTON ELAJW, BICZES
OdpowiedzUsuńPopłakałam się :'(
OdpowiedzUsuńChyba szczele sobie kulą w głowę, jeżeli okaże się, że to nie Ashton :D
o kurde!!!
OdpowiedzUsuńJa pierdole po prostu popłakałam się jeszcze ta piosenka... daj spokój w ogóle, jak ja teraz odrobię polski :(
OdpowiedzUsuńCudowny. Mój boże.
OdpowiedzUsuńa spróbuj zrobić tak że to nie będzie Ash to obiecuje że ci nogi z dupy powyrywam. Pepe, ty wspaniała pisarko <3
wow! cudo *_* pozdrowionka dla naszej kochanej Pepe :*
OdpowiedzUsuńjak ja teraz mam normalnie funkcjonować nie zastanawiając się czy to był Ash, czy może Pepe tylko chciała nas w konia zrobić? ja się pytam jak? :P
OdpowiedzUsuńja tu się jaram bo myślę że to Ash a potem się okażę że to ktoś inny
OdpowiedzUsuńjeśli to nie jest Ash, to obiecuje, ze Cie udusze Pepciu!
OdpowiedzUsuńnawet jeśli to nie aszti to i tak cię kocham
OdpowiedzUsuńTO BYŁ ASH TO MUSIAŁ BYĆ ASH, NIE ZAATAKOWAŁ JEJ, PRZYNIÓSŁ NADZYJNIK I WRĘCZYŁ JEJ GO ŻEBY NIE TRACIŁA NADZIEI ON ŻYJE CIEŃ ŻYJE
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńAfgdsksghdfafgsjldkgfjsdfksflj :")
OdpowiedzUsuńten rozdział jest taki idealny w połowie zabawny, w połowie straszny i jeszcze ten świetnie dobrany soundtrack po prostu cudo :)
OdpowiedzUsuńthe best chapter ever :*** jesteś wspaniała :*
ojeeeeeju jaki wspaniały rozdział kjdshfkjhdskjfhdsfds czułam, że z powrotem dostanie ten naszyjnik, jeju to musi być ashton jkshkjhdsfjhsjkh
OdpowiedzUsuńJest we mnie tyle emocji, że nie jestem w stanie napisać nic więcej poza: NAJLEPSZY ROZDZIAŁ EVER!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKURWA RYCZĘ. PEPE, CO TY ZE MNĄ ROBISZ...
OdpowiedzUsuńBOZE ON ZYJE
OdpowiedzUsuńRYCZE RYCZE nie pozbieram sie
Dajcie mi tydzien na pozbieranie sie ;___;
dobra, zniszczyłaś mi mózg!!!
OdpowiedzUsuńmyślałam, że jedyny moment kiedy bym płakała na ff to śmierć mojego ulubionego bohatera, i tak, płakałam tylko na koniec Cienia, a teraz? teraz też, taka rozsypka, że ja .......
Aszti? Aszti? To Ty jestem tego pewna
OdpowiedzUsuńPepe jesteś wspaniała <3 to jest boskie <3
OdpowiedzUsuńO jprdl.. Rycze. Serio. :')
OdpowiedzUsuńJa jestem pewna że to Ashton! JA TO WIEM!!! WIEDZIAŁAM!! HA!!!
Kocham cie.
Najbardziej na świecie.
Kocham Cienia i Pułapkę.
Aww.
Rycze.
Tak.
Bardzo.
:')
Życzę weny i znikam niczym Cień z domu Caitlin...
*tajemnicze skrzypnięcie drzwi*
/nindża
ps. KOCHAM CIE!!! czy już to mówiłam? ;)
Pps. Najlepszy rodział Pułapki EVER XD
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja ryłam z reakcji Caluma na TO w samochodzie? XD
pewnie tak ;--;
/nindża
no normalnie KOCHAM CIĘ PEPE ♥!
OdpowiedzUsuńsuper rozdział. Luke ją za to zabije. jednak Calum ma serce. no ale on nie może być w niej zakochany. nie i tyle. wyrażam kategoryczny sprzeciw! Ash żyje. wiedziałam że on żyje. wiedziałam. a wisiorek to tylko potwierdza. weny życzę. do następnego :)
nie przyjmuje sprzeciwów! :D
Usuńchociaż Calum jej nie kocha :)
CIEN ZYJE PROSZE POWIEDZCIE ZE TAK KURWA PLACZE
OdpowiedzUsuńO lolololo dawno nie komentowalam ale zawsze czytalam, rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńOmg wrocil czekalam na ten moment jezuu tak tego pragnelam @PModzelewska
OdpowiedzUsuńO jeny <3
OdpowiedzUsuńAsh wrócił.
OdpowiedzUsuńBoże.
Ryczę jak głupia.
Kocham Cię Pepe ♥
Czytam "Cienia" od samego początku. Pierwsza seria bardzo mi się podobała, była MEEEEGA! Żadne fanfiction jeszcze tak mnie nie wciągnęło, jak te. Zapowiedź drugiej części jeszcze bardziej skłoniła mnie do kontynuowania czytania. Pierwsze kilka rozdziałów pochłonęłam dość szybko, bardzo wciągające. Jednak od kilku rozdziałów ciągnie się ten sam wątek, nie ma żadnych konkretów. Cały czas jedno pytanie i zero odpowiedzi... Mam nadzieję, że to się niedługo rozwiąże. Oczywiście nie całość, bo fabuła byłaby bez sensu, gdyby na prawdę okazało się, że Ashton nie żyje. Chociaż można byłoby spiknąć Cait z Calumem. Dobrze mi się o nich czyta. No nic, czekam na dalsze rozdziały i wtedy dowiem się, co zrodziło się w twojej głowie, autorko :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, moje przypuszczenia:
Napierdzielona Cait wkręciła sobie fazę, ewentualnie się jej to przyśniło. Bo kto by miał ten wisiorek? Logan? Wspólnik Logana? Will? Skoro dłonie Idealnie do siebie pasowały, to może to był Will? Z nim też trochę przeszła, ale chyba poznałaby dłonie Willa... chociaż sprawiała wrażenie, jakby to były dłonie Ashtona.
W każdym razie: Cait, następnym razem nie fazuj, jak się napierdzielisz.
Czekam do następnego rozdziału. Mam nadzieję, że coś się w końcu wyjaśni.
Pozdrawiam!
Przede wszystkim dziękuję za szczerość i długi komentarz, bo takie najlepiej się czyta! :) Konkrety pojawią się za 2 rozdziały, a przynajmniej tak mi się wydaje :)
UsuńPozdrawiam równiez
Jakie emocje :D Kurde to musi być Ashton, cholernie za nim tęsknię <3
OdpowiedzUsuńPierwsza myśl - ASHTIŚ
OdpowiedzUsuńAle to by było zbyt banalne...
Chociaż dłonie, wisiorek...
PEPE, RYJESZ MI PSYCHIKĘ!
Nienawidzę cię za to <3
Btw. Poryczałam się. Piękny rozdział. Calum i Cait - nic dodać, nic ująć :3
Z niecierpliwością czekam na next i weny życzę :*
ps. Wszyscy liczymy na powrót Asha
o to chodzi :D
UsuńCIEŃ. ŻYJE! WIEDZIAŁAM <33
OdpowiedzUsuńJaki emocje no !!@@@ ASHTON WRÓĆ JUŻ !!! KOBIETO ty masz dar to jest niesamowite, taka fabuła ;o kocham ! Chyba mój ulubiony rozdział, niby nigdy między nimi nie doszło do czegoś ale czuć to coś ! Mam nadzieję ze to był on. TAKIE wejście miał ze gyxggxhjibhb
OdpowiedzUsuńHUDFUHKHHCGJBKKHIKJ TAK BARDZO PŁACZĘ �� ASHTI DLACZEGO TY JEJ TO ROBISZ? WRÓĆ RAZ A POŻĄDNIE I BĘDZIE GIT!
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ JAK ZAWSZE CUDOWNY ♥
ASZTI KEJM BAK BICZYZZ OŁ JEEEE NIESAMOWITY TIZDZIAL PEPE @seebatman
OdpowiedzUsuńPepe! Ty robisz wyszysko zeby mnie zabić. Jeżeli okaże sie ze to nie Ashton to będziesz pałacic za moje leczenie, i za fajki tak przy okazji. Czekam na następny rozdział ;) i powodzenia na egzaminie ; *
OdpowiedzUsuńnie mam hajsu!! :(
UsuńNo nareszcie!!! Mam nadzieję że to Ashton :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego! :*
Aaa jeżeli to Ashton to będę płakać! !!!! Dziękuję że piszesz jesteś niesamowita x
OdpowiedzUsuńOMFG!! Pepe przez cb nawet zajebista meliska Caluma z dreadful mi nie pomaga!!! I wiesz co? Kocham cię za to ♥ <3 bo tylko ty przyprawiasz mnie o taki zawał serca każdym kolejnym rozdziałem xD Niech ci co skazali pułapkę na niepowodzenie po cieniu smażą się piekle bo tyle ich omija lol niech żałują
OdpowiedzUsuńJeżeli to Ash to mam feels a jeżeli nie to też je mam o lol ♥
Ashton. To musi być Ashton. Prosze Pepe powiedz mi że to Ashton. Boze :'(
OdpowiedzUsuńOmfg, mam małą nadzieję, że to Ash ale znając ciebie to może być jednak ktoś inny...
OdpowiedzUsuńAshton żyję! Nigdy nie umarł! To oczywiste, zawsze to wiedziałam :D
OdpowiedzUsuńKocham Cię Pepe za to opowiadanie ;*
Czekam z niecierpliwością na next ♥♥♥
WIEDZIAŁAM
OdpowiedzUsuńBYŁAM PEWNA
OD POCZĄTKU WIERZYŁAM
TAK
TAK
ASH KOCHANIE TĘSKNIŁAM <3
Chyba wszyscy piszą, że to Ash, a mi się wydaję, że to albo on albo Calum, sorry Cal, ale Ashton był pierwszy - @basiak56 (wcześniej @topoprostuja)
OdpowiedzUsuńja sądzę ze to Calum btw bardzo fany rodziła:)
OdpowiedzUsuńA mi sie zdaje że Calum zakochał się w Cait :"")
OdpowiedzUsuńPrzeżywałam to w szkole xd
MOŻE CHODZI O SIOSTRĘ CALUMA? COŚ TAK CHYBA BYŁO O NIEJ W PIERWSZEJ CZĘŚĆI ALE NIE JESTEM W PEWNA. MOŻE CAIT PRZYPOMINA MU JEGO SIOSTRĘ.
OdpowiedzUsuńIDHSEILWIL TA KOŃCÓWKA MNIE ROZJEBAŁA.
PEPCIAKU, JAK TO NIE BYŁ ASHTI TO JA JUŻ NIE WIEM SDHENIULHD OMG DZIĘKI ZA TAKĄ NIEWIEDZĘ
O KURWA... TO CHYBA CIEŃ! TAK TO CIEŃ CHYBA JEZUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU JA WIEM, ŻE TO CIEŃ! ZA CHUJA JA TO WIEM ! JEJU YDHBJSHGEY OMG <3
OdpowiedzUsuńW końcu doczekałam się tak dobrego rozdziału jak za czasów czytania "Cienia". Oby tak dalej, rozdział- chyba najlepszy jak do tej pory w 'Pułapce'. Tak trzymaj Pepe :)
OdpowiedzUsuńJejku ! W końcu powrót Ashtona! Czekałam na to tyle czasu, że sama juz nie mogę się ogarnąć! IIIp . Czasem na prawdę wystarczy mieć nadzieję.. Heh, tak jak wyżej wymienione, mam dziwne wrażenie, że Calum coś ukrywa i buja się w Cait... Może tu chodzi o to, że on wie, że ASHTON ŻYJE? nwm, ale wiem jedno:
OdpowiedzUsuńBawią cię nasze domysły heh ^^ Ciekawi mnie, czy mam rację ;) xD
Twoja Fanka
Eunika xx
Jesuuuu kurwa ja pierdole aaaaaaaaaaaa boże sparaw żeby to był ASHTON !!!!!!! sory za wyrażenia ale inaczej się chyba nie da Xd Kocham Cię
OdpowiedzUsuń😱 OMG!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo było...wow...
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego. Proszę niech Ashton wróci !!!!!!!! Ten fanfick nie ma sensu bez niego. :/ A i genialny rozdział ja zawsze ;)
Błagam, błagam, błagam niech to będzie Ashton *o*! świetny rozdział i do tego jeszcze zachowanie Caluma! :O Po prostu WOW!
OdpowiedzUsuńTo jest genialne! Warto było czytać dalej, serio. Jesteś boska! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)
NO I KTO MIAŁ RACJE? NO KTO?! JA BITCHES xD
OdpowiedzUsuńZaraz po śmierci Ashtona wiedziałam że on żyje, to on kontaktuje się z matką bo nikt jej nie uwierzy skoro jest walnięta, to on przyszedł teraz do Cait. Ja to kuźwa czuje ja wiem że to on :O a ten telefon i karta to Logan nie jestem pewna czy on ale albo to on albo jego wspólnik
Jak miło że Cal w końcu zmienił swoje nastawienie do Cait :D
Pepe jesteś jedną z niewielu dziewczyn która sprawia że płaczę,śmieje się na raz i w dodatku czytając to gada sama do siebie xD
uwielbiam cię dziewczyno <3
mmatko boska moje serce rozdział super jak zwykle
OdpowiedzUsuńZachowanie Caluma *-*
OdpowiedzUsuńWisiorek <3
Czekam na następny.
Pozdrawiam i życzę weny ;3
JA PIERDOLE PEPE
OdpowiedzUsuńJA NIE BEDE KOMENTOWAC TYCH ROZDZIALOW, ROZUMIESZ
WIEM, ZE MASZ DUZO ROZNYCH KOMENTARZY I JEDEN CI ROZNICY NIE ZROBI, ALE NIE, JA WSTRYZMUJE SWOJE POKI NIE PRZESTANIESZ MNIE TORTUROWAC
DZIEKUJE, DO WIDZENIA
Jeny pepe w tym rozdziale zabilas mnie ze 3 razy a moje uczucia zostaly podeptane i zmiazdzone hahaha Naprawdę uważam że to jeden z twoich najlepszych rozdzialow w pulapce. Z jednej strony zabawny i lekko trzymajacy w napieciu a z drugie strasznie wzruszajacy. Chyba wiem kogo mial na mysli calum :) i ogolnie wielkie aadfhhfasd g gdsdff za druga czesc rozdzialu, po prostu sie poryczalam ASHTON CIEN IRWIN MUSI ZYC A JEZELI JEST INACZEJ TO NIE RECZE ZA SB, jejku ten naszyjnik asfdsfga. to bylo cos genialnego
OdpowiedzUsuńdziekuje
Bye bye
To musi być Ashton ! Po prostu musi ! <3
OdpowiedzUsuńKocham to ! ;3
Musze ci powiedzieć, że piszesz zajebiście. Jestem Directionerką, a przeczytałam to ff, jestem pod wielkim wrażeniem. I dziękuje swojej koleżance, że namówiła mnie na tego bloga.
OdpowiedzUsuńAż łezka mi się zakręciła, mam nadzieje, że to Ashton!!!:P Oraz czekam na ciąg dalszy. I LOVE IT!! :*
Ashton? Nasz ashton? Ja pierdole:(((( <3
OdpowiedzUsuńOMG. Czy to był Ashton?!?!?! Świetny rozdział. Czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńJaka panika, rodzice chcą mi odciąć internet za niekontrolowane wybuchy emocji, które dostaję przy tym blogu :D
OdpowiedzUsuńCzytając "drugą część" rozdziału wsłuchiwałam się w piosenkę... "your voice, your reason to be, my love, my heart"... nagle piosenka 1D miała jakiś sens :D
Rany, czekam z niecierpliwością!
Zajebiste, cudowne, piękne. ♥
OdpowiedzUsuńJA TU SRAM A TY NAS ZOSTAWIASZ W TAKIM MOMENCIE PICZO TY :(
OdpowiedzUsuńpiękne! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na ff :)
http://thisisnotpossiblebaby.blogspot.com/
Łzy, łzy, łzy mam w oczach. To jest świetne. Boże Ash czy nie Ash? Oto jest pytanie. Kocham :)
OdpowiedzUsuńBrak mi słów. Rozdział jest po prostu fenomenalny! Czekam z niecierpliwością na kolejny. <3
OdpowiedzUsuńAsh? <3
OdpowiedzUsuńBICZYS BICZYS KAŻDY WIE ŻE TO ASH!!!!! tylko on ma duże dłonie, tylko jego tak idealnie pasują do dłoni Cait... <3 Czekam na kolejny!*-*
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Ashton nie umarł! Rozdział zajebisty, aż brak mi słów. Naprawdę masz wielki talent, wzbudzasz tą niepewność, sprawiasz, że emocje targają każdym czytelnikiem <3. @Sandra_JaGoodka
OdpowiedzUsuńAKURAT W TAKIM MOMENCIE? NO NIEEEE NIE NIE NIE NIE O BOŻE
OdpowiedzUsuńOMFG ;OO UMARŁAM
OdpowiedzUsuńomg to na pewno ashton o rany dfjdnjndfd
OdpowiedzUsuńdgasndcwtruh wspaniałe ! ale w takim momencie koniec? ;-; tak się wciągnęłam... Prosze dodaj jak najszybciej rozdział .Błagam <3
OdpowiedzUsuńOmg. Wielbię Cię.
OdpowiedzUsuń