Uwaga! Rozdział zawiera wstęp do scen, które powinny czytać osoby pełnoletnie. (Chociaż i tak wiem, że małe zboczuchy je przeczytają, nie mam na to wpływu, just inform ya.)
mjuzik: klik
Nigdy przedtem nie dane było mi przesłuchiwać nikogo,
ponieważ nie przygotowywałam się w żaden
sposób do zawodu policjantki, jednak wydawało mi się, że dałabym sobie radę. W
ciągu krótkiej podróży zaserwowałam Willowi co najmniej dwadzieścia pytań, na
które w ogóle nie udzielał odpowiedzi. Pomimo milczenia byłam nieugięta i
powtarzałam swoje słowa, dopóki nie odpowiadał.
- Gdzie wychodzisz w czwartki i piątki? Widziałam twój
grafik. Nie chodzisz na siłownię, prawda? Czemu nie jeździsz do swojego domu? Z
jakiego powodu mnie unikasz? Co jest tak ważnego w aktach cienia, że nie
potrafisz nawet spotkać się ze swoją dziewczyną, aby z nią zerwać?! –
wrzeszczałam w samochodzie zadając pytania – Nie ma cię, kiedy jesteś
potrzebny! Wiesz co teraz dzieje się w moim życiu?!
Will jechał prosto, w ogóle nie zwracając uwagi na to, jakim
tonem do niego mówię. Jakby fakt, że znałam prawdę nie wywoływał na nim
wrażenia. Pozostawał obojętny, ignorował mnie, skupiony pokonując trasę
samochodem. A ja wreszcie przestałam panować nad sobą i stanowczo zareagowałam.
- WILLIAM! – krzyknęłam.
Will przechylił rękę, skręcając gwałtownie kierownicą. Na
autostradzie rozbrzmiały piski opon oraz dźwięki klaksonów, w które uderzyły
pięści wściekłych kierowców, bo zagranie Willa stworzyło niebezpieczeństwo na
drodze. Serce omal mi nie stanęło, kiedy przecięliśmy drogę mężczyźnie jadącemu
na wprost. Wbiłam paznokcie w fotel i zatrzymałam powietrze w płucach,
wypuszczając je ze swoich ust dopiero, gdy nasze auto znalazło się na poboczu.
Po upewnieniu się, że jesteśmy cali i zdrowi, posłałam Willowi zabójcze
spojrzenie. Ten zaś ze spokojem wymalowanym na twarzy przekręcił kluczyk w
stacyjce, tym samym gasząc silnik. Odpiął pas bezpieczeństwa, po czym zajął się
moim. Kiedy już siedzieliśmy swobodnie na siedzeniach, odwrócił swoją twarz w moją
stronę. Przełknął ślinę, wziął głęboki wdech i przemówił.
- Nie chodzę na siłownię – odpowiedział – W czwartki i
piątki jeżdżę do więzienia, aby odwiedzić ojca. Unikam cię, bo nie potrafię z
tobą zerwać. Gdybym powiedział, że przestałem czuć to, co czułem do ciebie
wcześniej nie uwierzyłabyś i kopałabyś głębiej. Wstydziłem się powiedzieć
cokolwiek. Sprawa Cienia jest dla mnie ważna, bo dostanę za nią wysokie
wynagrodzenie, a dzięki temu wpłacę kaucję i ojciec wyjdzie na wolność.
- Mówiłeś, że nie utrzymujesz kontaktu z ojcem…
- Do pewnego czasu nie utrzymywałem.
- Gdzie on jest?
- W Long Bay – odparł spokojnym tonem.
Obawa, że zepsuję naszą relację kolejnymi pretensjami była
zbyt silna, abym mogła wykrztusić z siebie jakiekolwiek słowo. Śniadanie,
którego dziś kosztowałam podeszło mi do gardła. Nie potrafiłam określić, czy to
z powodu spieprzenia sytuacji związku z Willem czy mojego braku zdecydowania
dotyczącego pomocy. Wiedziałam, że Ashton żyje; wiedziałam, gdzie może być;
wiedziałam, jak mogę go znaleźć. Wystarczyło tylko wydusić z siebie kilka
wyrazów i utworzyć zdanie, które kosztowało tyle, co sztabka złota. Z drugiej
strony, czy byłam w stanie wydać Ashtona? Wsadzić do więzienia człowieka, który
kilka miesięcy temu mnie uratował?
Pojawił się swego rodzaju dylemat.
Dwie możliwości, jednak jedna decyzja, którą ciężko było mi
podjąć, ponieważ musiałam wybierać między dwoma osobami, które mimo licznych
kłamstw znaczyły dla mnie więcej niż zwykły szlajający się po ulicach człowiek.
Ale posiadanie ich obojga przy swoim boku nie wchodziło w grę zwaną życiem.
Zostałam więc zmuszona do zadania sobie pytania, którego nigdy nie chciałam
usłyszeć.
Na kim zależy ci bardziej, Caitlin? Na Ashtonie, a może
Willu?
Problem polegał na tym, że nie umiałam wybrać czy odrzucić.
Nie potrafiłam odnaleźć we własnym umyśle odpowiedzi na zadawane przez siebie
pytania. Nie umiałam określić, czy uczucie, którym darzę Ashtona jest złe;
natomiast uczucie, którym darzę Willa jest silniejsze. Wiedziałam jednak, że
jakie mogą być efekty wpuszczenia do mojego świata Ashtona po raz drugi. Nie
byłam gotowa na następną porażkę. Nie byłam również gotowa na usunięcie go z
życia. Brak zdecydowania więc zabijał mnie od środka i prowadził drogą błędów.
Tym razem znowu zboczyłam z kursu.
Will widząc, że nie mam nic do powiedzenia, odpalił silnik i
wyjechał na drogę. Zamknęłam się w swoich myślach myśląc nad teorią sprawdzenia
siły moich uczuć. Zamierzałam walczyć, stoczyć bój z każdą komórką w moim
ciele, żeby poznać odpowiedź na swoje pytanie. Z dwóch silnych uczuć
wystarczyło zabić jedno – słabsze. I dziękowałam Bogu, że teraz miałam przy
sobie Willa, bo mógł być moim królikiem doświadczalnym. Był w stanie pomóc mi rozwiać
wszelkie wątpliwości.
Cassie miała rację. Nie mogłam rozpocząć nowego rozdziału,
dopóki nie zakończę poprzedniego. Wszystko będzie do mnie wracać, jeżeli nie
znajdę sposobu, który postawi mur i zamknie przeszłość raz na zawsze. Bez
znaczenia, kogo tyczy się nowy rozdział. Ja musiałam przestać żyć tym, co już
nie istniało. Ja sama przywoływałam wspomnienia.
Wjeżdżaliśmy na moje osiedle. Dłoń Willa spoczywała na jego
udzie. Patrzyłam na jego umięśnioną rękę. Nie widział mojego zachowania; tego,
jak biłam się z myślami, czy wcielić mój plan w życie; czy zrobić pierwszy
krok.
Nie miałam wyjścia, musiałam podjąć decyzję.
Will zatrzymał samochód przy ulicy. Jak to miał w zwyczaju,
wysiadł z auta, obszedł je dookoła, a potem otworzył drzwi od strony pasażera,
podał mi dłoń i pomógł wysiąść. Zamknął drzwi, przystanął obok i spojrzał w
przestrzeń, biorąc głęboki wdech. Przygryzł wargę, co zdekoncentrowało mnie na
krótką chwilę. Później wrócił wzrokiem do mnie i rzucił cicho ‘do zobaczenia’.
- Zaczekaj – powstrzymałam go przed odejściem – Zostań na
noc – poprosiłam, nieśmiało spoglądając na jego twarz.
- C..c..co? Chcesz, żebym przenocował u ciebie? – dopytywał zaskoczony
moją prośbą.
Skinęłam głową. Splotłam nasze dłonie i lekko pociągnęłam
chłopaka za sobą, idąc w kierunku budynku. W ciszy odbyliśmy podróż do mojego
mieszkania. Cały czas myślałam o tym, co za moment ma się wydarzyć i już
chciałam się wycofać, kiedy Brytyjczyk objął mnie ramieniem. Wtedy zrozumiałam,
że nie ma odwrotu. Wcielam swój plan w życie i nie mam prawa niczego żałować.
Zaprosiłam Willa do wejścia po otwarciu drzwi. Powiesiłam
nasze kurtki i przeszłam do salonu. Po raz pierwszy czułam się tak nieswojo i obco
we własnym domu; miejscu, które zawsze postrzegałam za bezpieczne. Dopadł mnie niesamowity
stres, jak przy pierwszym ważnym egzaminie szkolnym. Zdam czy obleję, zdam czy
obleję? Pozytywny wynik, a może negatywny…
- Na..napijesz się czegoś? – wydukałam, zachowując się tak,
jakbym po raz pierwszy była sam na sam z chłopakiem w pustym mieszkaniu. Każdy
dźwięk stał się intensywny, w tym bicie mojego serca. Odnosiłam wrażenie, że
Will także jest w stanie je usłyszeć, ale na szczęście to były tylko i
wyłącznie oznaki mojej paniki.
Podziękował. Usiadł na kanapie, potrząsając marynarką, aby
ją wyprostować. Przetarł palcami brodę i oblizał usta. Bił się z myślami tak
samo jak ja. Próbował rozgryźć moje zamiary. Zboczenie zawodowe. Policjant
chcący dowiedzieć się, jakie przestępca ma zamiary. Uśmiechnęłam się, a on mi
zawtórował i sytuacja przestała być tak napięta, przez kilka minut.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? – spytał – Mogę jechać
do domu.
Wzięłam głęboki wdech i ze spuszczoną głową burknęłam pod
nosem.
- Zostań.
- Jest jakiś konkretny powód?
Tak! Oczywiście, że tak! Pisnęłam w duchu, ale zmniejszą
ekscytacją wypowiedziałam kilka słów na głos.
- Will – mruknęłam – Chcę to zrobić.
- C…c…co? – prawie pisnął zaskoczony moim wyznaniem. – Masz
na myśli…
Skończyłam rozmowę. Przycisnęłam swoje usta do jego. Byłam
już wystarczająco skrępowana, nie mogłam dalej drążyć zbędnej gadki szmatki,
skoro łaknęłam przejścia do rzeczy.
Will uniósł mnie z łatwością i przeprowadził przez korytarz,
wpadając prosto do sypialni. Postawił mnie na podłodze, po czym objął w pasie i
przyciągnął do siebie. Zatapiałam się w jego oczach. Czułam się dobrze, jak
nigdy dotąd. Jego usta wydawały się idealnie wpasowane w moje. Całował
zachłannie i nie hamował się w swoich poczynaniach, ale ja także. Przestałam
widzieć granice. Wszystkie bariery zanikały.
Will usiadł na łóżku, a mnie pociągnął za sobą. Usiadłam
okrakiem na jego kolanach. Wplotłam palce w lekko pokręcone włosy, ciągnąc za
ich końce. Chłopak jęknął prosto w moje usta, wywołując uśmiech na mojej
twarzy. Punkt dla mnie, był cały mój.
Rozpinałam jego koszulę powoli, koncentrując się bardziej na
wolnym tańcu naszych języków. Will sztukę pocałunków opanował do perfekcji.
Sprawiał mi przyjemność samym spotkaniem naszych ust, czy to nie jest
niesamowite?
W końcu pozbyłam się jego koszulki, która wylądowała na
podłodze. Wodziłam dłońmi po jego wyrzeźbionym brzuchu, zostawiając mokre
pocałunki na klatce piersiowej. Wzdychał ciężko, pozwalając rozkoszy na
panowanie, chociaż do największej przyjemności było jeszcze daleko. Nasze ciała
były rozgrzane, niczym dwa wulkany, które dążyły do wybuchu. Hormony szalały w
moim organizmie. Nie potrafiłam tego zatrzymać; nawet nie chciałam.
Will nie pozostał mi dłużny i szybko pozbył się górnej
części mojej garderoby. Szeroko otworzył usta zerkając na moje piersi. Już miał
ich dotknąć, gdy złapałam za jego dłonie i przełożyłam je na plecy. Ten zaś
zsunął ręce na moje pośladki. Przysunął mnie do bioder. Poczułam wybrzuszenie w
dolnej części jego ciała, co tylko mnie usatysfakcjonowało. Przygryzłam jego
wargę, mrucząc cicho.
- Dość tych gierek – powiedział pewnie – Caitlin, chcę cię
pieprzyć – oznajmił – TERAZ.
- A więc na co czekasz? – spytałam zachęcająco, unosząc
brew.
Uwielbiałam droczyć się z facetami, ale Willowi brakowało
cierpliwości.
Blondyn przerzucił mnie na drugą stronę łóżka. W tej chwili
znajdował się nade mną. Z uniesioną głową i władczym spojrzeniem napawał się
widokiem mojego ciała. Rozpiął guzik moich spodni i gwałtownym ruchem
praktycznie zerwał ze mnie ubranie. Wędrował pocałunkami po moim brzuchu oraz
udach. Doprowadzał mnie do obłędu. Jeszcze nigdy nie zaszliśmy tak daleko. Nie
sądziłam, że może nam być razem tak przyjemnie.
Przycisnęłam blondyna do siebie, desperacko pragnąc jego
bliskości. Kiedy poczułam jego oddech na swojej szyi, a później wilgotne wargi,
wypuściłam powietrze. Wbiłam paznokcie w skórę na jego plecach, gdy delikatnie
przygryzł zębami moje ucho.
Już miałam zabrać się za rozpinanie jego jeansów, ale stało
się coś czego nie przewidziałam.
- Pragnę cię, Ashton – wyszeptałam prosto do jego ucha
zupełnie nieświadomie.
- Co do cholery?! – wydarł się Will, wybudzony z transu, w
którym oboje tkwiliśmy. Wstał i zsunął się z łóżka, o mało z niego nie
spadając. Przystanął po drugiej stronie pokoju, mierząc mnie pełnym złości
wzrokiem.
Zapomniałam jak się mówi. Sama nie mogłam uwierzyć w to, co
przed kilkoma sekundami miało miejsce. Nie myślałam o Ashtonie, w ogóle! A
jednak to jego imię wypowiedziałam, podczas przeklętej gry wstępnej z innym
facetem. I właśnie tego się obawiałam. Może nie przewidziałam takiego obrotu wydarzeń,
ale w mojej głowie tkwiła myśl, że popełnię niewybaczalny błąd. Szkoda, że nie posłuchałam
samej siebie.
Usta otwarłam szeroko, a serce kołatało w mojej klatce
piersiowej – niestety powodem nie było podniecenie, a ogromny strach. W oczach
Willa widziałam ciemność, istną otchłań, która mogła kompletnie nim zawładnąć.
Z doświadczenia wiedziałam, jak zachowuje się facet będący w furii i naprawdę
wolałam nie być aktualnie w swojej skórze, bo na pewno miałam przerąbane – Will
nie musiał mi tego uświadamiać.
Uraziłam go i jedyne co mogłam zrobić, to spojrzeć na niego
z przepraszającym wyrazem twarzy i wstydem, wielkim wstydem. Czegokolwiek bym z
siebie nie wykrztusiła, nie zrekompensowałoby bólu, jaki odczuł. Wbiłam nóż
prosto w jego dumę. Zmiażdżyłam go jednym krótkim imieniem człowieka, na
którego punkcie miał obsesję. Wypowiedziałam je w najmniej odpowiedniej chwili.
To miał być piękny moment, a ja go zniszczyłam. Żadna nowość. Niszczyłam
przecież wszystko i wszystkich, po kolei.
- Will… ja… - zdołałam wykrztusić tylko te dwa słowa, zanim
chłopak machnął ręką i mi przerwał.
- Zastanów się, Caitlin – warknął, grożąc mi palcem
wskazującym – Kogo byś chciała mieć w swoim łóżku.
Zabrał swoją koszulkę z podłogi. Szybko nałożył t-shirt na
siebie i sięgnął po kurtkę. Wyszedł z pokoju, a następnie usłyszałam trzask
drzwi wejściowych, co oznaczało że opuścił mieszkanie.
Siedziałam w miejscu, zaciskając swoją szczękę. Byłam
wściekła, sama na siebie. Chciałam zrezygnować z Ashtona, zapomnieć o nim, o
tym że kiedykolwiek byliśmy blisko. Nie potrafiłam zrobić nawet tak banalnej
rzeczy. To doprowadzało mnie do białej gorączki. Fakt, że nie przyjmowałam
faceta, który dawał mi swoje serce na tacy, tylko latałam myślami do oszusta i
krętacza bez uczuć. Spieprzyłam swój związek, a o życiu już nie wspomnę, bo już
dawno je przeklęłam. W moich oczach zebrały się łzy, ale one nie cisnęły mi się
do oczu ze smutku. Miałam ochotę zrównać całe swoje mieszkanie z ziemię przez chłopaka
mierzącego sto osiemdziesiąt dwa centymetry.
Wstałam z łóżka. Podeszłam do komody. Chwyciłam za szklany
wazon i rzuciłam nim o ścianę.
- Nienawidzę cię Irwin, nienawidzę! – krzyknęłam, po czym
popchnęłam drzwi, które zamknęły się, ale pod względem siły uderzenia również
otworzyły. Wyłamałam zamek.
Nie panując nad nerwami, zdecydowałam się dać im upust.
Pobiegłam do kuchni. Przeszukałam każdą szafkę, aż w końcu znalazłam zapałki.
Wróciłam do pokoju i wysunęłam pudło, w którym schowałam ubrania oraz rzeczy
związane z Ashtonem. Odpaliłam zapałkę, którą rzuciłam w środek pudełka. A
później zapaliłam drugą, trzecią i czwartą.
Patrzyłam jak podarunki od Ashtona płoną. Zaciskałam zęby,
aby żaden szloch nie uciekł z moich ust, chociaż w oczach już zbierały się łzy.
Nie cisnęły mi się do oczu ze smutku. Byłam wściekła, głównie na siebie. Miałam
ochotę zrównać całe swoje mieszkanie z ziemię przez osobę, której nie umiałam
wybić sobie z głowy. Przez Ashtona krzywdziłam swoich bliskich. To była
przełomowa chwila, gdzie wyzbywałam się Ashtona Cienia Irwina, usuwałam go ze
swojego życia raz na zawsze.
Ale czy to był dobry pomysł?
Te rzeczy miały dla mnie szczególną wartość, a pewna część
mnie wręcz wrzeszczała i zaklinała mnie, abym przestała, zatrzymała to,
powstrzymała się przed największą głupotą.
- Nienawidzę cię.. – powtórzyłam, ale tym razem bez złości i
nie tak pewnie, jak poprzednio – Nie.. nie nienawidzę cię.. – szepnęłam.
Rzuciłam się do biegu i wpadłam prędko do łazienki. Nalałam
wody do wiaderka, a potem wbiegłam do pokoju gasząc ten mały pożar, który
zainicjowałam. Wystarczyło jedno chluśnięcie wodą, która rozlała się po
podłodze. Mogłam się założyć, że na następny dzień pod moimi drzwiami będzie
stała sąsiadka skarżąc się na zacieki. Ale nieważne, to nie miało znaczenia.
Obrałam złą taktykę. Tu nie chodziło o Ashtona, a o uczucie,
które żywiłam do niego i którego nie byłam w stanie pokonać, ani zaakceptować.
A tocząca bitwa kończyła się zawsze tak samo – moją klęską.
Klęczałam nad popalonymi zdjęciami oraz ubraniami, wgapiając
się w nie tępo i zastanawiając się, jak mogę rozwiązać swój problem, ale moje
zmagania przerwał telefon. Niechętnie sięgnęłam po komórkę i sprawdziłam, kto
stara się ze mną skontaktować. Widząc nazwisko Theresy, bez wahania odebrałam w
nadziei na nowe informacje.
- Znalazłaś coś? – zapytałam bez powitania, zaciągając cicho
nosem, żeby dziewczyna nie zorientowała się, że właśnie przechodzę przez
kryzys.
- Właściwie chyba wiem, dokąd jeździ Will – oświadczyła, a
ja jęknęłam z rezygnacją.
- Och, to już nieważne – burknęłam – Ta sprawa jest
wyjaśniona, odwiedza ojca.
- Jego ojciec nie mieszka przecież w Manly.
Zmarszczyłam czoło.
- O czym mówisz?
- Wczoraj jechał w kierunku Cremorne, śledziłam go trochę –
przyznała z zażenowaniem, a potem wróciła do tematu - Kiedyś wspominał, że jego
ojciec mieszka w Nowym Jorku.
- Może kłamał – powiedziałam, przypominając sobie, jak Will
tłumaczył mi swoje oszustwo.
- Przejrzałam jego papiery, jest w zmianka o Nowym Jorku.
Wystarczyło jedno zdanie, abym przestała żałować, iż
wyszeptałam do ucha Willa nie jego imię.
__________________________________________________
Uwielbiam się z Wami drażnić i wiem, że teraz kilka osób chce mnie pochlastać, bo myślały, że będzie tutaj co innego. Ach, moja złośliwość nie ma końca.
Ten rozdział w ogóle jest rozpaćkany i uważam go za lekką masakrę, bo.. ROZLENIWIŁAM SIĘ. Dzisiaj miałam wolne i mówię sobie: aaaa, spoko, skończę co to dla mnie. Godzina 19ta, a ja się wzięłam do roboty. Wybaczcie mi to, postanawiam poprawę. I obiecuję akcję. Wybuchy emocji, łzy, wrzaski, kłótnie, zgody, krew i wiele wiele innych. Dajcie mi chwilę.
Anyway.
Cień zakończył swoją przygodę z Blogiem Roku 2014 na drugim etapie, gdzie zajął pierwsze miejsce. Przeszliśmy do 3ciego etapu, ale niestety... no nie wyszło. Bez względu na to, czy jury podobał się mój blog czy nie, nie zamierzam się załamywać. Zamierzam pisać dalej, koniec, kropka, finito. Nic tego nie zmieni. Zgłoszę się za rok, spokojnie, nie dam tak łatwo za wygraną.
Pamiętajcie, najważniejsze to nigdy się nie poddawać.
Chciałabym, żeby każdy z Was wiedział, że jestem wdzięczna za głosy i wsparcie, jakie od Was dostałam. Porwałam się na ten konkurs, bo.. raz się żyje. Stworzyłam bloga z tego samego powodu, dla sprawdzenia siebie. Chciałam wiedzieć, czy jestem wystarczająco dobra, aby mieć czytelników, którzy będą śledzić moją twórczość i czekać na następne rozdziały. Ten konkurs to coś więcej niż zwykły konkurs blogowy. To coś wielkiego, oficjalnego, poważnego. Dlatego to również był dla mnie pewnego rodzaju test. Swoimi głosami udowodniliście mi, że nie piszę czegoś błahego, co nie ma sensu i żadnego znaczenia. Pokazaliście mi, że pomimo błędów, jakie walę co zdanie w każdym rozdziale, to opowiadanie ma swego rodzaju wartość. Dzięki Wam patrzę na Cienia trochę inaczej, nie krytykuję siebie tak, jak wcześniej. Pozwalacie mi wierzyć w moje możliwości. jestem Wam wdzięczna za pokazanie mi, że to opowiadanie coś dla Was znaczy i nie jest kolejnym fanfiction z Waszej półeczki.
Serdecznie dziękuję.
oops
OdpowiedzUsuńJa myslalam, ze ta scena to bedzie z Ashtonem XDDD :(
OdpowiedzUsuńPepe i tak jestesmy z ciebie dumni za te osiagniecia w tym konkursie. Szkoda, ze nie wygralas ale dla nas cien i tak jest blogiem roku hahha
Buziaki, @irwxv
PEPE!!!!! Myślałam że bdz ruchanko a tu nic!
OdpowiedzUsuńPepcia kocham Cię ale chyba wyprowadzę Ci jedynki na spacer
OdpowiedzUsuńhahahahahahaahahaahhaahahah
OdpowiedzUsuńNo po prostu świetny ♥️
OdpowiedzUsuńO luju! Mam ochotę przywalić Will'owi. Ashton górą! / Lidka xxx.
OdpowiedzUsuńOna chyba nigdy nie znajdzie dla siebie dobrego faceta ;-;
OdpowiedzUsuńO ranyyyy, ale się zestresowałam. Już myślałam, że chcesz nas wszystkich wykończyć i jednak doprowadzić do zgody pomiędzy Caitlin i Willem. Trochę mnie zatkało, gdy pojawiło się imię Ashtona, ale później chciało mi się śmiać. TAK. Właściwe imię, właściwy moment, tylko Cienia brakowało.
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku Cień rozniesie to głosowanie, na pewno tak będzie.
Pepe ty nas kiedyś zabijesz tymi rozdziałami :D
OdpowiedzUsuńJesteś genialna xx
OMG boskie. A.jak ona wyszeptała do ucha Wiła,,pragnę cie Ash'' O ja. Dobrze mu tak. Ash jest NAJLEPSZY!! '
OdpowiedzUsuńJak tylko przeczytałam słowa "Pragnę cię, Ashton", to mój humor zmienił się gwałtownie :D Bo tak czytam, czytam i nagle..Nie! Myślę "Boże, oni nie mogą.. Razem.. Will?!" Ale się ucieszyłam, jak odskoczył od niej:D Hahha..
OdpowiedzUsuńAle tak w ogóle, to rozdział świetny! <3 Z resztą.. Jak zawsze! :)
Boże pepe..........ja po tym rozdziale jestem zniszczona psychicznie....kiedy była ta scena z Willem (za którą powinnaś siedzieć bo to rozniosło mnie emocjonalnie) to przestałam czytać bo byłam tak wkurzona, no i wznowiłam czytanie po 3 minutach...a kiedy Caitlin powiedziała "Ashton" to zaczęłam piszczeć ze szczęścia i obudziłam siostrę.....po prostu FANTASTYCZNY ROZDZIAŁ!!! kiedy Will się tłumaczył że odwiedza ojca to pomyślałam że może on wcale nie jest zamieszany w tą sprawę z Cassie ale jednak.....to musi być on!!! Zabrakło tu tylko Ashtona ;-; ale liczę na to że pojawi się w następnym rozdziale <3 dziękuję za zniszczenie mi psychiki która i tak jest już zjechana po TVD.....kocham cię za to :** <33 pozdrawiam i życzę weny! ~ horanowa.xoxo
OdpowiedzUsuńAle się porobiło.... Nie tego się spodziewałam... Rozdział genialny, w ogóle całe opowiadanie zwala z nóg. Jesteś świetna i fajnie, że piszesz. Btw dla mnie również Cień jest blogiem roku:D
OdpowiedzUsuńGabdbdjejevwlqgw Rozdział GENIALNY!!!
OdpowiedzUsuńI proszę cię odwiedź moj blog
nowezycieclary.bligspot.com
Ja tez myslalam ze tu cos z asjem bedzie a tu prosze haha
OdpowiedzUsuńAle co ten will kombinuje?:)
Kocham! Dziękuję, że piszesz! Następnym razem wygrasz! Jestem tego pewna! Rozdział genialny, ale byłam pewna, że ta akcja będzie z Ashtonem, a tu Will (od początku jakoś go nie lubiłam )
OdpowiedzUsuń,
Czekam na więcej! Weny życzę i czasu! ;***
Pozdrawiam!
Ja pierdole...
OdpowiedzUsuńWill ty zjebie genetyczny !!!
Dajcie mi Asha :c
Caitlin kretynko masz szczęście !
A ty Pepe...Boże kocham cię ale czasami mam ochotę ci przywalić ;*
dla nas i tak jesteś najlepsza! <3
OdpowiedzUsuńPEPCIU JESTES GENIALNA
OdpowiedzUsuńWiedz, że jesteś u mnie na czarnej liście za kończenie w takim momencie. Kocham to opowiadanie i już nie mogę doczekać się następnego rozdziału, dlatego BŁAGAM nie trzymaj nas długo w niepewności. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJesteś genialna x
OdpowiedzUsuńZakończenie jak zwykle mistrzowskie :o Wiedziałam, że Will to kłamca i krętacz.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekań następnego. Dużo weny w pisaniu x
wiedzialam że wil to skurwesyn. :D
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że zejda sie z Cieniem :3
Przeciez ona go kocha i on ja tez wiec po co walczy? :D
Weny życze. :)
I co ja teraz zrobię? Od soboty przeczytałam wszystko i się zakochałam ♡♡♡
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!! ♡♡ ps myślałam że to Ashton, miałam jeszcze że tam do niej przyjdzie i zrobią co do nich należy xd ;D
Gdybys ty tylko widziała moja mine jak powiedziała Ashoton xd przyznam szczerze ze odkąd Caitlin zaprosiła policjanta na noc straciłam jakakolwiek nadzieje związana z jej związkiem z Ashem. Nie miałam pojecia jak z tego wybrniesz, wiec zszokowalas mnie no, mocno! Ale i tak wgl ni było mi zal Willa.. Haha wręcz przeciwnie zaczęłam sie śmiać ;D nie lubie typa, wkurwia mnie za przeproszeniem.
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdzial zdałam sobie tez sprawę, ze akcja zaczyna sie rozkręcać i to w baaardzo poważny sposób.
ah no zapomnialabym. Jestem tu nowa, ale pokochałam te FF bezgranicznie. I to nie ze względów na dobranych bohaterów, tylko nad treścią, która powala mnie na kolana i nie pozwala spac po nocach ;) gratuluje ci tego tak bardzo. Przebilabys tym nie jedna młodzieżówkę zaufaj mi ;)
Kończę bo sie chyba rozpisalam za bardzo xd przepraszam taki nawyk :/ do następnego!
/D. (@stacha4)
Jest pięknie, uwielbiam! : )
OdpowiedzUsuńmoja reakcja gdy czytałam TĄ część rozdziału: co kurwa
OdpowiedzUsuńswietny, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPEPE! Niszczysz moje marzenia!!! :O
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na następny, masz talent!! :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno! Kocham Cię ♥
OdpowiedzUsuńAMEN.
OdpowiedzUsuńUMARŁAM.
BOŻE KOCHAM CIĘ ! <3
Jeju, najpierw byłam zła, w końcu jeszcze niedawno całowała się z Cieniem, ale potem hahahaha, genialne. Czekam na kolejny<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńI no nie, jesteś genialna :')
Nadal się z "Ashton" zamiast "Will", no XD.
Kocham xx
Boski jak zawsze.
OdpowiedzUsuńJeju rozdział genialny naprawdę nie spodziewałam sie takiego rozwoju spraw :) a tak w ogóle to dzisiaj mam urodziny więc to najlepszy prezent jaki mogłam na nie dostać <3 pozdrawiam i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego! ❤
UsuńWiedziałam ż Will kłamie. Oh god, nie lubię go od początku Pułapki. Ale moja mina jak Caitlin powiedziała że pragnie Ashtona nosz kuźwa to było takie hahahahahaa wyje z tego ciągle! 😂
OdpowiedzUsuńI tak będziesz się smażyć w piekle Pepe!
Żartujé oczywiście, kocham cię bardzo ❤
o mój BOŻE !!!!!!! mówiłam ze Cie kocham nie mogę się doczekać na następny rozdział z twojej zapowiedz krwi krzyków kłótni itp czekam jeszcze bardziej <3
OdpowiedzUsuńja się tak cholernie ciesze że do niczego nie doszło...jak zawsze cien>>>>
OdpowiedzUsuńzjebałaś zabawe cait, ale to dobrze. niech will CIERPI, NIE LUBIE GO I NIECH SOBIE IDZIE W CHUJ CASHTLIN NAJ EVER FOREVER KROPKA.
OdpowiedzUsuńmyślałam że seksy będą z Ashtonem :< taki luj 😭 czekam z niecierpliwością! genialnie, jakby Ashton wszedł do jej domu akurat w momencie, kiedy ona siedzi nad popalonymi rzeczami ❤ love u xo
OdpowiedzUsuńNie no nie w takim momencie no xd Wgl pierwsze wrazenie ze Caitlin bedzie sie tutaj nam z Ashtonem seksic a tu dupa no dupa.. o luju no czekam na nexta z niecierpliwoscia <3
OdpowiedzUsuńCień nigdy nie będzie dla mnie ,,fanfictionem z półeczki'', bo to jest w końcu Cień k*rwa, on jest czymś więcej.
OdpowiedzUsuńNie lubimy Willa :D xd
Czekam na 25 ;)
Pozdrawiam i życzę weny ;*
P.S. Każdy ma czasem lenia ;)
A co do konkursu to trochę szkoda :/
ale my i tak Cię kochamy i masz racje nie dawaj za wygraną :)
To jest takie genialne, że już bardziej nie może być. Sama nie wiem co powiedzieć, jesteś taka nieprzewidywalna.
OdpowiedzUsuńTwój blog jest jednym z moich ulubionych i mogłabym go czytać bez końca.
Niestety teraz muszę wracać do rzeczywistości i głupiej chemii ;(
Kocham, kocham kocham kocham! <3
Życzę weny i jestem ogromnie ciekawa o co chodzi naprawdę z Willem :)
"chcę cię pieprzyć, Caitlin" wyłam ze śmiechu przez cały rozdział, bo to jasne, że jakiś gliniarz nie wygra z Ashton'em. Nie rozumiem tylko, co ona chciała osiągnąć poprzez stosunek z osobą, której tak naprawdę nie kocha. Straciła tylko czas i energię.
OdpowiedzUsuńPiszę tak jakby to wszystko działo się w rzeczywistości, ale ja czytając to opowiadanie tak właśnie się czuje - jakby cała akcja miała miejsce w rzeczywistości a Caitlin zmagała z codziennymi problemami poza literaturą. Stworzyłaś nowy, całkiem inny świat w mojej głowie. Przepełniony emocjami i wyobraźnią. Dziękuję ci za to. Dla nas Cień i tak wygrał
Lysm xx
Cudo :).
OdpowiedzUsuńJa się tam cieszę, że Will jej nie przeleciał. To powinien zrobić Ashton. <3.
~J.
JA to po prostu kocham <3 ! /Kornelia
OdpowiedzUsuńO w mordę. Pepe... Ech. Ja nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Może lepiej popłaczę się ze szczęścia. Myślałam, ze będę musiała ci zrobić krzywdę. Ale Cait odjebała z ty Willem. Nie dziwne, że się wkurzył. Ashton górą, Will jest rurą xd Mi odwala po twoich rozdziałach... Will ma coś za uszami. Kłamie i kłamie... Czekam na rozdział.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO mój boże rozdział swietny
OdpowiedzUsuńBoskie boze ❤❤
OdpowiedzUsuńPepi nie martw się ;)) Za rok na się uda! :D
OdpowiedzUsuńBoże, jesteś najlepsza.a po za tym nie ma co się załamywać my i tak cie kochamy :*
OdpowiedzUsuńPiękna piosenka
OdpowiedzUsuńSupcio!
OdpowiedzUsuń