Dedykacja dla @xMajkelxx z okazji urodzin. Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i sto lat.
_______________________________________
Do moich uszu dobiegał dźwięk przesuwających się na zegarze wskazówek, jednak w zupełności na niego nie reagowałam. Siedziałam na fotelu, skupiając cały swój wzrok na kartce papieru, którą miałam przed sobą. Kreśliłam, pisałam, zamazywałam. Powtarzałam te czynności kilka razy, próbując znaleźć rozwiązanie zagadki. Nie byłam jedyną osobą, która nie potrafiła uwierzyć w alter ego Dana; Michael od razu odrzucił tą myśl, wydała mu się absurdalna. Z drugiej strony to absurd mógł rozwiązać cały problem. Nigdy nie podejrzewałam Dana o jakąkolwiek zdradę czy oszustwo. Bawił się mną niczym lalką, a ja byłam na tyle zaślepiona, że nie zdołałam tego dostrzec.
Dan - oszust - podkreśl.
Istniała również możliwość czystego przypadku. Prąd został odłączony, Dan nie miał więc dostępu do światła w łazience. Nie zauważył napisu i tak po prostu wyszedł, jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Skreśl poprzednią myśl - włamanie - podkreśl.
Skoro to nadal ją byłam głównym celem, dlaczego zgaszono świeczkę Cassie w dniu wypadku?
Dopisz - Cassie - znak zapytania - zakreśl.
Oparłam łokieć na blacie biurka. Przytknęłam dłoń do policzka, a usta uformowałam w śmieszny kaczy dziubek. Malowałam kratki szukając natchnienia. Miałam szczęście, że moja kierowniczka nie stawiła się tego dnia w pracy. Na widok mojego zapału do porządkowania listów, odesłałaby mnie do domu bez zapłaty. Tymczasem mogłam w spokoju kontynuować swoje śledztwo, a sprawy mniej ważne odłożyć na następny dzień. Zmarnowałam masę kartek. Stosowałam różne wykreślanki, układałam drzewka, aby doszukać się powiązań, jednak niczego nie umiałam ze sobą połączyć. W mojej głowie roiło się więcej pytań niż odpowiedzi. Właściwie, nie znalazłam ani jednej odpowiedzi na którekolwiek pytanie z mojej obszernej puli...
Stukałam długopisem o blat stołu zastanawiając się, co jeszcze powinnam wpisać na kartkę. Akta Ashtona, wypadek, telefon od domu pogrzebowego, karta Jokera... Starałam się nie pomijać żadnego szczegółu, który pomógłby mi w dojściu do sedna sprawy. Nic więcej nie przychodziło mi na myśl. Umysł miał zdecydowanie dość. Mało brakowało, żeby nad moją czaszką zaczęła unosić się para, jak w kreskówkach dla dzieci. Stałam się senna, zmęczona i znudzona. Powieki powoli opadały i podnosiły się w momencie gwizdu, szmeru czy śpiewu ptaków. Wyczekiwałam końca zmiany, żeby jak najszybciej zmyć się z biura, a później jechać do Cassie. Liczyłam, że ten dzień jest szczęśliwym, dzięki czemu Cassidy McGie dostanie pewnego olśnienia. Michael nie miał pomysłu, ja nie miałam pomysłu, więc... jak to mawiają "głupi ma zawsze szczęście". Łapałam się każdej możliwej deski ratunku, bez znaczenia, jak bardzo słaba ona była.
Wybiła ósma. Zgięłam kartkę w dłoni, po czym wrzuciłam ją do torebki. Uprzątnęłam swoje stanowisko, zostawiając na nim tylko parę listów. Zabrałam swoje rzeczy i powędrowałam na recepcję, gdzie podpisałam dokumenty dotyczące mojego wyjścia. Pożegnałam znajomą mi dziewczynę, która dziś odgrywała rolę sekretarki. Udałam się do windy; nacisnęłam guzik, a potem cierpliwie czekałam na jej przyjazd. Gdy maszyna pojawiła się na piętrze, weszłam do jej wnętrza. Zażądałam zjazdu na piętro minus pierwsze, ponieważ tam znajdował się parking. Drzwi zamknęły się, a winda ruszyła. W tym czasie myślałam o gorącej kąpieli, która pozwoli mi na godzinny relaks. Zdecydowałam zafundować sobie mały odpoczynek przed moją podróżą do Cassie. Byłam wykończona fizycznie, potrzebowałam odrobiny snu. Marzyłam o spokojnie przespanej nocy, chociaż w głębi duszy wiedziałam, że jeszcze sporo czasu musi minąć, zanim do tego dojdzie.
Wybrałam na telefonie numer Cassie, ale automatycznie po naciśnięciu zielonej słuchawki zostałam przekierowana na pocztę głosową. Oznaczało to tylko jedno. Cassidy McGie nie zamierzała rozmawiać ze mną, ani nikim innym na jakikolwiek temat. Niestety, potrzebowałam jej, bo wiedziałam, że sama jestem bezradna, a Michael węszył innymi sposobami. Nie zamierzałam zwracać się do Luke'a, a już na pewno na mojej liście przyjaciół, którzy byliby skorzy do pomocy nie widniał Calum. Musiałam jechać do Cassie; pomyślałam, że w najgorszym wypadku będę stała pod drzwiami wykrzykując jej imię i rzucając kamieniami w jej okno. Zapewnię sobie trochę rozrywki, zawsze coś.
Nagle winda zatrzymała się awaryjnie między trzecim, a drugim piętrem. Moje ciało zakołysało się pod wpływem agresywnego hamowania. Impulsywnie pisnęłam, zaskoczona zdarzeniem. W ostatniej chwili chwyciłam dłońmi poręcz, która uchroniła mnie przed upadkiem. Po odzyskaniu równowagi rozejrzałam się po pomieszczeniu, czekając na moment, w którym winda ponownie ruszy. Ten moment nie nastąpił. Podeszłam do konsoli, a tam wcisnęłam alarm, następnie guzik z napisem "Poziom -1". Uderzyłam również w przycisk awaryjnego otwierania drzwi, ale na nic zdały się moje próby. Winda zatrzymała się na dobre. Zauważyłam opcję pomocy technicznej, którą od razu postanowiłam wykorzystać, jednak skutki nie różniły się od reszty przycisków. Brak reakcji, kompletny brak reakcji. Z sekundy na sekundę coraz bardziej żałowałam jazdy windą. Kompletny idiota zamontował przyciski, na które nikt nie odpowiadał. Powoli dostawałam szału i histerii.
Dzwonek mojego telefonu obił się echem w pionowym tunelu. Komórka przypomniała o swoim istnieniu, z czego byłam zadowolona. Mając nadzieję, że dzwoni Cassie, odebrałam bez wahania połączenie.
- Wow, włączyłaś telefon - zaszczebiotałam - Świetnie, a teraz rozłącz się i zadzwoń po pomoc, bo utknęłam w windzie - oznajmiłam bez ogródek, ciesząc się z telefonu Cassidy.
- Witaj, Caitlin - usłyszałam w słuchawce ten sam zmodyfikowany głos, który męczył mnie dniami i nocami około ośmiu miesięcy temu.
- Kto.. kto mówi? - zawahałam się pytając.
Miałam pewne wątpliwości co do tożsamości tej osoby.
- Powinienem obrazić się za tak głupie pytanie - wydawał się być rozbawiony - Na pewno nie zdążyłaś o mnie zapomnieć - odparł wymijająco.
Zaczęłam dotykać kolejno każdego przycisku znajdującego się na panelu z nadzieją, że winda nareszcie ruszy. Ta krótka dyskusja przyprawiła mnie o wystarczającą ilość dreszczy na skórze. Chciałam za wszelką cenę wydostać się z tego malutkiego i ciasnego pomieszczenia, bo czułam, że nie jestem w nim bezpieczna.
- Och, skarbie - zawołał udając zasmuconego - Nie trudź się. Winda nie ruszy, dopóki tego nie zechcę.
Odsunęłam się od guzików. Zrobiłam kilka kroków w tył. Wysuniętymi do tyłu dłońmi szukałam poręczy bądź ściany, o którą mogłabym się oprzeć. Kiedy dotarłam na koniec windy, przylgnęłam ciałem do jednej z czterech ścian, nie mając w zamiarze wykonywać żadnego ruchu. W mojej głowie pojawiały się dziwne i przerażające wizje, które nasilały się z każdym kolejnym słowem nieznajomego, chcącego obudzić we mnie wszystkie lęki.
- Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz? - pytałam, szukając po kątach kamer, aby sprawdzić czy osoba, która zatrzymała windę może mnie teraz widzieć.
- Może mi nie uwierzysz, ale... - mruknął, robiąc dłuższą pauzę - Jestem twoim cieniem - otworzyłam usta, kiedy jego szept obił się o moje uszy.
Wydałam z siebie cichy jęk. Odsunęłam komórkę od swojej twarzy. Zastygłam; nie mogłam nic powiedzieć, ani zrobić. Ta informacja wytrąciła mnie z równowagi.
- Ashton..
_______________________________________
Do moich uszu dobiegał dźwięk przesuwających się na zegarze wskazówek, jednak w zupełności na niego nie reagowałam. Siedziałam na fotelu, skupiając cały swój wzrok na kartce papieru, którą miałam przed sobą. Kreśliłam, pisałam, zamazywałam. Powtarzałam te czynności kilka razy, próbując znaleźć rozwiązanie zagadki. Nie byłam jedyną osobą, która nie potrafiła uwierzyć w alter ego Dana; Michael od razu odrzucił tą myśl, wydała mu się absurdalna. Z drugiej strony to absurd mógł rozwiązać cały problem. Nigdy nie podejrzewałam Dana o jakąkolwiek zdradę czy oszustwo. Bawił się mną niczym lalką, a ja byłam na tyle zaślepiona, że nie zdołałam tego dostrzec.
Dan - oszust - podkreśl.
Istniała również możliwość czystego przypadku. Prąd został odłączony, Dan nie miał więc dostępu do światła w łazience. Nie zauważył napisu i tak po prostu wyszedł, jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Skreśl poprzednią myśl - włamanie - podkreśl.
Skoro to nadal ją byłam głównym celem, dlaczego zgaszono świeczkę Cassie w dniu wypadku?
Dopisz - Cassie - znak zapytania - zakreśl.
Oparłam łokieć na blacie biurka. Przytknęłam dłoń do policzka, a usta uformowałam w śmieszny kaczy dziubek. Malowałam kratki szukając natchnienia. Miałam szczęście, że moja kierowniczka nie stawiła się tego dnia w pracy. Na widok mojego zapału do porządkowania listów, odesłałaby mnie do domu bez zapłaty. Tymczasem mogłam w spokoju kontynuować swoje śledztwo, a sprawy mniej ważne odłożyć na następny dzień. Zmarnowałam masę kartek. Stosowałam różne wykreślanki, układałam drzewka, aby doszukać się powiązań, jednak niczego nie umiałam ze sobą połączyć. W mojej głowie roiło się więcej pytań niż odpowiedzi. Właściwie, nie znalazłam ani jednej odpowiedzi na którekolwiek pytanie z mojej obszernej puli...
Stukałam długopisem o blat stołu zastanawiając się, co jeszcze powinnam wpisać na kartkę. Akta Ashtona, wypadek, telefon od domu pogrzebowego, karta Jokera... Starałam się nie pomijać żadnego szczegółu, który pomógłby mi w dojściu do sedna sprawy. Nic więcej nie przychodziło mi na myśl. Umysł miał zdecydowanie dość. Mało brakowało, żeby nad moją czaszką zaczęła unosić się para, jak w kreskówkach dla dzieci. Stałam się senna, zmęczona i znudzona. Powieki powoli opadały i podnosiły się w momencie gwizdu, szmeru czy śpiewu ptaków. Wyczekiwałam końca zmiany, żeby jak najszybciej zmyć się z biura, a później jechać do Cassie. Liczyłam, że ten dzień jest szczęśliwym, dzięki czemu Cassidy McGie dostanie pewnego olśnienia. Michael nie miał pomysłu, ja nie miałam pomysłu, więc... jak to mawiają "głupi ma zawsze szczęście". Łapałam się każdej możliwej deski ratunku, bez znaczenia, jak bardzo słaba ona była.
Wybiła ósma. Zgięłam kartkę w dłoni, po czym wrzuciłam ją do torebki. Uprzątnęłam swoje stanowisko, zostawiając na nim tylko parę listów. Zabrałam swoje rzeczy i powędrowałam na recepcję, gdzie podpisałam dokumenty dotyczące mojego wyjścia. Pożegnałam znajomą mi dziewczynę, która dziś odgrywała rolę sekretarki. Udałam się do windy; nacisnęłam guzik, a potem cierpliwie czekałam na jej przyjazd. Gdy maszyna pojawiła się na piętrze, weszłam do jej wnętrza. Zażądałam zjazdu na piętro minus pierwsze, ponieważ tam znajdował się parking. Drzwi zamknęły się, a winda ruszyła. W tym czasie myślałam o gorącej kąpieli, która pozwoli mi na godzinny relaks. Zdecydowałam zafundować sobie mały odpoczynek przed moją podróżą do Cassie. Byłam wykończona fizycznie, potrzebowałam odrobiny snu. Marzyłam o spokojnie przespanej nocy, chociaż w głębi duszy wiedziałam, że jeszcze sporo czasu musi minąć, zanim do tego dojdzie.
Wybrałam na telefonie numer Cassie, ale automatycznie po naciśnięciu zielonej słuchawki zostałam przekierowana na pocztę głosową. Oznaczało to tylko jedno. Cassidy McGie nie zamierzała rozmawiać ze mną, ani nikim innym na jakikolwiek temat. Niestety, potrzebowałam jej, bo wiedziałam, że sama jestem bezradna, a Michael węszył innymi sposobami. Nie zamierzałam zwracać się do Luke'a, a już na pewno na mojej liście przyjaciół, którzy byliby skorzy do pomocy nie widniał Calum. Musiałam jechać do Cassie; pomyślałam, że w najgorszym wypadku będę stała pod drzwiami wykrzykując jej imię i rzucając kamieniami w jej okno. Zapewnię sobie trochę rozrywki, zawsze coś.
Nagle winda zatrzymała się awaryjnie między trzecim, a drugim piętrem. Moje ciało zakołysało się pod wpływem agresywnego hamowania. Impulsywnie pisnęłam, zaskoczona zdarzeniem. W ostatniej chwili chwyciłam dłońmi poręcz, która uchroniła mnie przed upadkiem. Po odzyskaniu równowagi rozejrzałam się po pomieszczeniu, czekając na moment, w którym winda ponownie ruszy. Ten moment nie nastąpił. Podeszłam do konsoli, a tam wcisnęłam alarm, następnie guzik z napisem "Poziom -1". Uderzyłam również w przycisk awaryjnego otwierania drzwi, ale na nic zdały się moje próby. Winda zatrzymała się na dobre. Zauważyłam opcję pomocy technicznej, którą od razu postanowiłam wykorzystać, jednak skutki nie różniły się od reszty przycisków. Brak reakcji, kompletny brak reakcji. Z sekundy na sekundę coraz bardziej żałowałam jazdy windą. Kompletny idiota zamontował przyciski, na które nikt nie odpowiadał. Powoli dostawałam szału i histerii.
Dzwonek mojego telefonu obił się echem w pionowym tunelu. Komórka przypomniała o swoim istnieniu, z czego byłam zadowolona. Mając nadzieję, że dzwoni Cassie, odebrałam bez wahania połączenie.
- Wow, włączyłaś telefon - zaszczebiotałam - Świetnie, a teraz rozłącz się i zadzwoń po pomoc, bo utknęłam w windzie - oznajmiłam bez ogródek, ciesząc się z telefonu Cassidy.
- Witaj, Caitlin - usłyszałam w słuchawce ten sam zmodyfikowany głos, który męczył mnie dniami i nocami około ośmiu miesięcy temu.
- Kto.. kto mówi? - zawahałam się pytając.
Miałam pewne wątpliwości co do tożsamości tej osoby.
- Powinienem obrazić się za tak głupie pytanie - wydawał się być rozbawiony - Na pewno nie zdążyłaś o mnie zapomnieć - odparł wymijająco.
Zaczęłam dotykać kolejno każdego przycisku znajdującego się na panelu z nadzieją, że winda nareszcie ruszy. Ta krótka dyskusja przyprawiła mnie o wystarczającą ilość dreszczy na skórze. Chciałam za wszelką cenę wydostać się z tego malutkiego i ciasnego pomieszczenia, bo czułam, że nie jestem w nim bezpieczna.
- Och, skarbie - zawołał udając zasmuconego - Nie trudź się. Winda nie ruszy, dopóki tego nie zechcę.
Odsunęłam się od guzików. Zrobiłam kilka kroków w tył. Wysuniętymi do tyłu dłońmi szukałam poręczy bądź ściany, o którą mogłabym się oprzeć. Kiedy dotarłam na koniec windy, przylgnęłam ciałem do jednej z czterech ścian, nie mając w zamiarze wykonywać żadnego ruchu. W mojej głowie pojawiały się dziwne i przerażające wizje, które nasilały się z każdym kolejnym słowem nieznajomego, chcącego obudzić we mnie wszystkie lęki.
- Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz? - pytałam, szukając po kątach kamer, aby sprawdzić czy osoba, która zatrzymała windę może mnie teraz widzieć.
- Może mi nie uwierzysz, ale... - mruknął, robiąc dłuższą pauzę - Jestem twoim cieniem - otworzyłam usta, kiedy jego szept obił się o moje uszy.
Wydałam z siebie cichy jęk. Odsunęłam komórkę od swojej twarzy. Zastygłam; nie mogłam nic powiedzieć, ani zrobić. Ta informacja wytrąciła mnie z równowagi.
- Ashton..
W momencie wypowiedzenia przeze mnie tego imienia, światło w windzie zgasło. Głośny krzyk wydobył się z mojego drobnego ciała, gdy maszyna zaczęła lecieć w dół niesamowicie szybko. Bicie mojego serca znacznie przyśpieszyło. Upadłam na ziemię, głową uderzając o podłogę. Na szczęście nie straciłam przytomności. Całym dźwigiem miotało, przez co nie potrafiłam utrzymać się w jednej pozycji. Winda zatrzymała się dopiero między kolejnymi piętrami. Chwilę później ruszyła w górę normalnym tempem. Odnalazłam telefon, który wypadł z moich rąk w trakcie nagłego ruchu windy. Ponownie przyłożyłam słuchawkę do ucha, wydzierając się histerycznie.
- To nie ty! Nie jesteś Ashtonem! - zarzuciłam - To niemożliwe!
- Wydaje ci się, że kogoś znasz, a potem... - przerwał chichocząc - Niespodzianka.
Serce mało nie wyskoczyło mi z piersi. W moich oczach pojawiły się łzy. Nie wierzyłam, nie chciałam wierzyć. Wydawało mi się, że gram w filmie, który określony został komedią, ale wcale nie bawił. Był swego rodzaju dramatem, mogłabym nawet rzec, że thrillerem o tragicznym zakończeniu, które nadchodziło małymi kroczkami.
- Wypuść mnie - skapitulowałam i syknęłam przez zaciśnięte zęby.
Operator znowu zatrzymał dźwig. Miałam nadzieję, że zdecydował się mnie wypuścić, jednak to było kolejne zagranie mające na celu zniszczenie mnie psychicznie.
- Po co te nerwy? - zapytał rozbawiony; słyszałam jak zaciąga papierosem
- Proszę, dość... - wybłagałam.
Winda stanęła, a po kilku sekundach osunęła się w dół z prędkością światła o kilka metrów. Piszczałam histerycznie i płakałam. Kręciło mi się w głowie, zaczynałam wyobrażać sobie, co wydarzy się później. Odnosiłam wrażenie, że spadam i za chwilę dobiję dna. Sufit zmiażdży moje ciało, którego zdjęcia tydzień później będą na okładkach gazet. Światło migotało, przez co zdawało mi się, iż pomieszczenie stawało się mniejsze. Ściany przysuwały się coraz bliżej, a ja nie miałam na to wpływu. Od śmierci dzieliło mnie tylko kilka minut.
- Trafiłaś do gry, w której stawką jest ludzkie życie - powiedział, a strach przeszył moje ciało od stóp, aż po samą głowę - Wiesz, jesteś jednym z moich ulubionych pionków, Caitlin - wyznał.
Chłód muskał moją skórę. Temperatura uległa zmianie. Trzęsłam się z zimna, pomimo ciepłej marynarki oraz długich jeansowych spodni, które ubrałam. Wydawałam ciche odgłosy, przypominające nieświadome jęki. Brakowało mi tchu, dusiłam się. Nie byłam w stanie mówić, ani krzyczeć. Zaciągałam nosem, modląc się o cud, który wyratowałby mnie raz dwa.
- Cz...cz...czego...ode...mn..mnie...chcesz? - wyjąkałam
- Dowiesz się - burknął - W swoim czasie.
Winda nareszcie odnalazła poziom minus pierwszy, a jej drzwi rozsunęły się tuż po zatrzymaniu. Przeczołgałam się przez wyjście, zalana łzami. Połączenie zostało zakończone przez nadawcę. Oparłam się o ścianę, łapiąc zachłannie powietrze do swoich ust. Zacisnęłam palce na kosmykach swoich włosów ciągnąc je w górę. Chciałam odczuć ból, który pozwoliłby mi zapomnieć o chaosie istniejącym w mojej głowie. Rozpłakałam się; beczałam jak małe dziecko.
Usłyszeć jego głos było moim marzeniem. Nie sądziłam, że kiedykolwiek stanie się ono jawą, a moje sny ziszczą się w taki sposób. Przez tyle czasu walczyłam ze sobą, żeby normalnie żyć, cieszyć się codziennością, rozkoszować się blaskiem słońca, a teraz wracałam do przeszłości, którą próbowałam wyrzucić ze swojego umysłu, a także serca.
Będąc tam, wyobrażałam sobie uśmiech na jego twarzy; tą ogromną satysfakcję z zadawania mi tak silnych ciosów. Moje cierpienie wzmacniało go; sprawiało, że czuł się pewny.
Będąc tam, wyobrażałam sobie uśmiech na jego twarzy; tą ogromną satysfakcję z zadawania mi tak silnych ciosów. Moje cierpienie wzmacniało go; sprawiało, że czuł się pewny.
Naciągnęłam na dłonie rękawy marynarki. Na samą myśl o żywym Ashtonie; ukrywającym się przez dobre sześć miesięcy na jakimś bezludziu, ogarniało mnie przerażenie. Czy mogłam wierzyć, że jest to kolejna pułapka, którą zastawił na mnie Logan? Być może w jego planach pojawiła się myśl zemsty, a teraz zdecydował się wcielić go w życie. Co, jeżeli przesłyszałam się i głos, który nawiązywał ze mną dialog tak naprawdę nie był zmodyfikowanym komputerowym głosem, którego używał Ashton podczas pierwszych rozmów ze mną? Moja wyobraźnia działała; słyszałam to, co chciałam usłyszeć, a w związku z tęsknotą słyszałam bzdury. Ponosiła mnie wodza fantazji; działy się rzeczy niestworzone - takie, w które nikt nie potrafiłby uwierzyć, nawet ja nie wierzyłam.
Ashton był zabójcą, ale nie wariatem. Nigdy nie zauważyłam problemów psychicznych, z którymi ten chłopak mógłby się zmagać. Skoro więc określałam go, jako całkiem zdrowego na umyśle; dlaczego postanowił mnie wplątać w jakąś grę? Jego zdolność manipulacji przewyższała resztę umiejętności, fakt, ale nie bawił się moimi uczuciami. Za każdym razem, kiedy nasza dwójka zbliżała się do siebie, widziałam coś nowego i świeżego; iskrę, która pozwalała mi wierzyć, że jest dobrym człowiekiem. Nie skrzywdziłby mnie, nie w taki sposób. Chyba, że robił to wbrew sobie.
Jeżeli jednak Ashton żył i był chory, oznaczało to kłopoty, sporo kłopotów. Jednym z nich byli jego przyjaciele, którzy przez sześć miesięcy zdecydowali się zmienić zawód z przestępców na aktorów. Mając rację, musiałabym przyznać, że spełniali się w swoich rolach, bo dzięki mojej naiwności, nie przyłapałam ich na kłamstwie. Żadnego nie dostrzegłam.
Do mojej głowy dobiegł ten sam głos, który słyszałam w komórce. Przypomniały mi się słowa, w których odnalazłam wskazówkę. Oczywiście, korzyści dla mnie nie było żadnych, gdyż stanowiła ona niebezpieczeństwo. Właściwie, zmusiła mnie do wstania i ruszenia w kierunku auta.
Jesteś jednym z moich ulubionych pionków, Caitlin.
Ashton był zabójcą, ale nie wariatem. Nigdy nie zauważyłam problemów psychicznych, z którymi ten chłopak mógłby się zmagać. Skoro więc określałam go, jako całkiem zdrowego na umyśle; dlaczego postanowił mnie wplątać w jakąś grę? Jego zdolność manipulacji przewyższała resztę umiejętności, fakt, ale nie bawił się moimi uczuciami. Za każdym razem, kiedy nasza dwójka zbliżała się do siebie, widziałam coś nowego i świeżego; iskrę, która pozwalała mi wierzyć, że jest dobrym człowiekiem. Nie skrzywdziłby mnie, nie w taki sposób. Chyba, że robił to wbrew sobie.
Jeżeli jednak Ashton żył i był chory, oznaczało to kłopoty, sporo kłopotów. Jednym z nich byli jego przyjaciele, którzy przez sześć miesięcy zdecydowali się zmienić zawód z przestępców na aktorów. Mając rację, musiałabym przyznać, że spełniali się w swoich rolach, bo dzięki mojej naiwności, nie przyłapałam ich na kłamstwie. Żadnego nie dostrzegłam.
Do mojej głowy dobiegł ten sam głos, który słyszałam w komórce. Przypomniały mi się słowa, w których odnalazłam wskazówkę. Oczywiście, korzyści dla mnie nie było żadnych, gdyż stanowiła ona niebezpieczeństwo. Właściwie, zmusiła mnie do wstania i ruszenia w kierunku auta.
Jesteś jednym z moich ulubionych pionków, Caitlin.
To zdanie nacechowane większą grozą niż zatrzymanie windy nosiło w sobie klucz, który na moje szczęście w porę wykryłam. Pionków było więcej; pionków była masa; pionkiem była Cassie.
A Cassie nie odbierała telefonu, gdyż jej komórka była wyłączona.
Pędziłam autostradą, sprawnie wymijając przejeżdżające obok w dozwolonym tempie auta. Nie zwracałam uwagi na prędkość; nie miała ona żadnego znaczenia, kiedy chodziło o życie mojej najlepszej przyjaciółki. Ciągle próbowałam dodzwonić się do Cassie, telefonując również do Will'a. Liczyłam na jego pomoc; był policjantem, a w dodatku sprawa Cienia znajdowała się w jego rękach. Żadne z nich nie odbierało ode mnie połączeń. Wybrałam więc numer alarmowy, który kierował rozmowę na sekretariat komisariatu w Sydney.
- Theresa? - spytałam dla pewności, słysząc damski aksamitny głos; dziewczyna przytaknęła - Możesz zawołać Will'a?
- Przykro mi, Cait, ale nie ma go - odpowiedziała normalnym tonem.
- Kiedy wróci? - dopytywałam, spoglądając to na drogę, to na zegarek; ścigałam się z czasem, którego było mało, za mało.
- Skończył swoją zmianę jakieś dwie godziny temu - poinformowała Theresa, w odpowiedzi dostając mój krzyk wyrażający zaskoczenie.
- Mówił mi, że jego zmiana trwa do siedemnastej, patrole, biurokracja i dodatkowa robota - powiedziałam zdumiona.
- Codziennie wychodzi o tej samej godzinie, od razu po swojej zmianie - wyjaśniała mi Theresa, jakby wiedziała, że nie dotarło do mnie żadne jej słowo. Will dzień w dzień przychodził do mnie o późnej porze tłumacząc się pracą. Gdzie on do jasnej cholery podziewał się po południu?
Pożegnałam się z Theresą, a potem nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Nie zrezygnowałam ze swojej natarczywości i uporczywie starałam się nawiązać kontakt z Cassie. Po trzydziestu wykonanych połączeniach i dwudziestu minutach później, dziewczyna włączyła swoją komórkę i oddzwoniła.
- Teasel, ja rozumiem, że mnie uwielbiasz, ale żeby dzwonić trzydzieści razy? To już podchodzi pod stalking. Nie, nie umówię się z tobą, biseksualizm mnie nie pociąga. - uspokoiłam się, słysząc ten nudnawy, przepełniony sarkazmem głos przyprawiający o białą gorączkę.
- Cassidy McGie, gdzie jesteś?! - wydarłam się.
- Czemu pytasz?
- Muszę się z tobą zobaczyć, jak najszybciej, to ważne - starałam się wyjaśnić swoją natarczywość w skrócie.
- Może być z tym maleńki problem... - w jej głosie pojawiła się wątpliwość.
- Bo? - zacisnęłam palce na kierownicy mocniej, a strach w moim ciele wzrastał. Bałam się, że Cassie jest w niebezpieczeństwie; dzieje się coś złego o czym nie chce lub nie może powiedzieć. Mamrotała coś pod nosem, wahała się. Nawoływałam kilkakrotnie jej imię, czekając na odpowiedź. Nieświadomie, dociskałam stopą pedał gazu. Przyzwyczaiłam się do szybszej jazdy. Pojedyncze drzewa, znaki oraz budynki pojawiały się, a po chwili znikały z zasięgu mojego wzroku. Po raz pierwszy jechałam tak szybko, siedząc na miejscu kierowcy. Łamanie zasad nie wydawało się wcale straszne.
- Cassie! - krzyknęłam popadając w paranoję. Ashton mógł przystawiać jej broń do głowy; Logan mógł siedzieć tuż obok z nożem przy jej tętnicy lub ktoś inny mógł właśnie próbować ją skrzywdzić. Któryś z przestępców zabronił jej mówić, chciał przedłużyć rozmowę, zażądać okupy czy cokolwiek.
- Jestem w Hurstville - oświadczyła, a ja automatycznie puściłam wszystkie pedały w samochodzie, naciskając na hamulec. Auto stanęło w poprzek na środku skrzyżowania. Każdy z kierowców znajdujących się w pobliżu uderzył w klakson, a ostry dźwięk kilkunastu alarmów całkowicie mnie zagłuszył. - Caitlin, w porządku? Co się stało? - pytała zmartwiona, słysząc odgłosy miażdżące bębenki w uszach.
- Pod żadnym pozorem nie mów o tej rozmowie nikomu - warknęłam - Uważaj na chłopaków, będę tam jak najszybciej. Gdyby cokolwiek się działo, uciekaj - poinstruowałam, rozłączając się.
Z piskiem opon ruszyłam w przeciwną stronę do tej, którą pędziłam poprzednio. Obrałam zupełnie inny kierunek. Tabliczka umieszczona przy drodze, którą jechałam prowadziła mnie do Hurstville. Włączyłam dodatkowo nawigację, pokazującą mi wszelkie możliwe skróty. Sprawdziłam w torebce, czy wciąż mam w niej pistolet. Znalazłszy broń, ułożyłam ją na wierzchu. Byłam przygotowana na wszystko, nawet na spotkanie z trzema chłopakami, którzy planowali skrzywdzić mnie i moją przyjaciółkę.
________________________________________________________
Chyba nie mam nic do dodania.
Na blogu jest burdel. Jutro postaram się to ogarnąć, obiecuję.
Przepraszam, że dziś litanii ode mnie nie będzie, ale jestem zmęczona, zła, smutna i jedyne na co było mnie stać, to wrzucenie dla Was tego rozdziału.
Trzymajcie się ciepło, kocham Was.
Do piątku.
ps. W aktualnościach macie napisane o której i kiedy pojawia się rozdział, więc proszę Was.... po prostu to sprawdzajcie, nie pytajcie mnie o to, bo takie pytania denerwują, zwłaszcza jeśli odpowiedź znajduję się na blogu.
A Cassie nie odbierała telefonu, gdyż jej komórka była wyłączona.
Pędziłam autostradą, sprawnie wymijając przejeżdżające obok w dozwolonym tempie auta. Nie zwracałam uwagi na prędkość; nie miała ona żadnego znaczenia, kiedy chodziło o życie mojej najlepszej przyjaciółki. Ciągle próbowałam dodzwonić się do Cassie, telefonując również do Will'a. Liczyłam na jego pomoc; był policjantem, a w dodatku sprawa Cienia znajdowała się w jego rękach. Żadne z nich nie odbierało ode mnie połączeń. Wybrałam więc numer alarmowy, który kierował rozmowę na sekretariat komisariatu w Sydney.
- Theresa? - spytałam dla pewności, słysząc damski aksamitny głos; dziewczyna przytaknęła - Możesz zawołać Will'a?
- Przykro mi, Cait, ale nie ma go - odpowiedziała normalnym tonem.
- Kiedy wróci? - dopytywałam, spoglądając to na drogę, to na zegarek; ścigałam się z czasem, którego było mało, za mało.
- Skończył swoją zmianę jakieś dwie godziny temu - poinformowała Theresa, w odpowiedzi dostając mój krzyk wyrażający zaskoczenie.
- Mówił mi, że jego zmiana trwa do siedemnastej, patrole, biurokracja i dodatkowa robota - powiedziałam zdumiona.
- Codziennie wychodzi o tej samej godzinie, od razu po swojej zmianie - wyjaśniała mi Theresa, jakby wiedziała, że nie dotarło do mnie żadne jej słowo. Will dzień w dzień przychodził do mnie o późnej porze tłumacząc się pracą. Gdzie on do jasnej cholery podziewał się po południu?
Pożegnałam się z Theresą, a potem nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Nie zrezygnowałam ze swojej natarczywości i uporczywie starałam się nawiązać kontakt z Cassie. Po trzydziestu wykonanych połączeniach i dwudziestu minutach później, dziewczyna włączyła swoją komórkę i oddzwoniła.
- Teasel, ja rozumiem, że mnie uwielbiasz, ale żeby dzwonić trzydzieści razy? To już podchodzi pod stalking. Nie, nie umówię się z tobą, biseksualizm mnie nie pociąga. - uspokoiłam się, słysząc ten nudnawy, przepełniony sarkazmem głos przyprawiający o białą gorączkę.
- Cassidy McGie, gdzie jesteś?! - wydarłam się.
- Czemu pytasz?
- Muszę się z tobą zobaczyć, jak najszybciej, to ważne - starałam się wyjaśnić swoją natarczywość w skrócie.
- Może być z tym maleńki problem... - w jej głosie pojawiła się wątpliwość.
- Bo? - zacisnęłam palce na kierownicy mocniej, a strach w moim ciele wzrastał. Bałam się, że Cassie jest w niebezpieczeństwie; dzieje się coś złego o czym nie chce lub nie może powiedzieć. Mamrotała coś pod nosem, wahała się. Nawoływałam kilkakrotnie jej imię, czekając na odpowiedź. Nieświadomie, dociskałam stopą pedał gazu. Przyzwyczaiłam się do szybszej jazdy. Pojedyncze drzewa, znaki oraz budynki pojawiały się, a po chwili znikały z zasięgu mojego wzroku. Po raz pierwszy jechałam tak szybko, siedząc na miejscu kierowcy. Łamanie zasad nie wydawało się wcale straszne.
- Cassie! - krzyknęłam popadając w paranoję. Ashton mógł przystawiać jej broń do głowy; Logan mógł siedzieć tuż obok z nożem przy jej tętnicy lub ktoś inny mógł właśnie próbować ją skrzywdzić. Któryś z przestępców zabronił jej mówić, chciał przedłużyć rozmowę, zażądać okupy czy cokolwiek.
- Jestem w Hurstville - oświadczyła, a ja automatycznie puściłam wszystkie pedały w samochodzie, naciskając na hamulec. Auto stanęło w poprzek na środku skrzyżowania. Każdy z kierowców znajdujących się w pobliżu uderzył w klakson, a ostry dźwięk kilkunastu alarmów całkowicie mnie zagłuszył. - Caitlin, w porządku? Co się stało? - pytała zmartwiona, słysząc odgłosy miażdżące bębenki w uszach.
- Pod żadnym pozorem nie mów o tej rozmowie nikomu - warknęłam - Uważaj na chłopaków, będę tam jak najszybciej. Gdyby cokolwiek się działo, uciekaj - poinstruowałam, rozłączając się.
Z piskiem opon ruszyłam w przeciwną stronę do tej, którą pędziłam poprzednio. Obrałam zupełnie inny kierunek. Tabliczka umieszczona przy drodze, którą jechałam prowadziła mnie do Hurstville. Włączyłam dodatkowo nawigację, pokazującą mi wszelkie możliwe skróty. Sprawdziłam w torebce, czy wciąż mam w niej pistolet. Znalazłszy broń, ułożyłam ją na wierzchu. Byłam przygotowana na wszystko, nawet na spotkanie z trzema chłopakami, którzy planowali skrzywdzić mnie i moją przyjaciółkę.
________________________________________________________
Chyba nie mam nic do dodania.
Na blogu jest burdel. Jutro postaram się to ogarnąć, obiecuję.
Przepraszam, że dziś litanii ode mnie nie będzie, ale jestem zmęczona, zła, smutna i jedyne na co było mnie stać, to wrzucenie dla Was tego rozdziału.
Trzymajcie się ciepło, kocham Was.
Do piątku.
ps. W aktualnościach macie napisane o której i kiedy pojawia się rozdział, więc proszę Was.... po prostu to sprawdzajcie, nie pytajcie mnie o to, bo takie pytania denerwują, zwłaszcza jeśli odpowiedź znajduję się na blogu.
Lecę czytać :) djbclsvd
OdpowiedzUsuńo kurwa sie osrałam chyba ashti żyj sdajavsmedklvjskfjvskvl;ds
OdpowiedzUsuń@elciaaa085
nie kapuję, kurdę chcę żeby był to Ashton, ale sama w to nie wierzę jezu wkurza mnie to ugh chyba to Will, bo nie było go w pracy so ://
Usuńej no ashton come back pls
@elciaaa085
Jezu wchodzę i bam jest 8 sek temu dodany haha
OdpowiedzUsuń@pervhornz
TO NIE JEST KONKURS PT "KTO DODAŁ PIERWSZY KOMENTARZ"
OdpowiedzUsuńYaay! RozdziaL *.* Pepe, a ja miałam wczoraj urodziny :33. Najśmieszniejsze, że bardziej jaram się nowym rozdziałem Cienia jhqwys. Lecę czytać! xx
OdpowiedzUsuńOMG DZIĘKUJĘ PEPE! JESTEŚ NAJLEPSZA! NAWET NIE MYŚLAŁAM, ŻE DOSTANĘ TAKI CUDOWNY PREZENT URODZINOWY. 💗 ROZDZIAŁ JAK ZAWSZE CUDOWNY. KOCHAM CIĘ 😍💗 @xMajkelxx
OdpowiedzUsuńomg vdsajgjbvgyaufhab genialny rozdział
OdpowiedzUsuńJejku. Zakochałam się.. *-*
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ CI, JESTEŚ NAJLEPSZA. PROSZĘ NIECH ASHTON JA JAKOŚ URATUJE, JAK ZAWSZE.. :C
Matko. Nie wierzę :o Aston żyje. to niemożliwe ;oo Boże, wszystko mi sie pomieszało w głowie. Co ty ze mną robisz Pepe xd
OdpowiedzUsuńo ja p i e r d o l e
OdpowiedzUsuńomg!! jejku genialny rozdział jdhfgykewd
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak rozwinie się sprawa z Ashtonem...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak każdy ♥
Nie martw się Pepe, wszystko będzie dobrze :) Posłuchaj sobie "Bad day" Daniela Powtera, a jutro będzie lepiej!
w o w
OdpowiedzUsuńakcja się rozkręca, a ja zaczynam coraz bardziej ekscytować
O jejku ! Nie wierzę, po prostu w to wszystko nie wierzę.
OdpowiedzUsuńPepe, jesteś najlepszą osobą od mieszania w głowie.
Kocham cię x
@Only_Ordinary_I
mój boże święty, błagam niech to będzie Ashton myślałam, że się popłacze, jak powiedział, że jest jej cieniem...... to się wydaje nie możliwe ale, jeju cały rozdział wstrzymywałam oddech no rewelacyjny jdhjfhkjskhcj
OdpowiedzUsuńO ja pierd*le! Chce więcej.
OdpowiedzUsuń:o
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Pozdrawiam ;3
Ja piernicze czemu Asthon jest dla niej taki jak to wogóle on!? :o nie spodziewałam się tego i boję się co będzie dalej.. @zcytawa
OdpowiedzUsuńOmg *.* Już nie mogę się doczekać dalszej części. Jesteś świetna :)
OdpowiedzUsuńjejku
OdpowiedzUsuń@Karu_xxx
Jezuuuuu jakby powstał film i to by było tak samo dobrze przedstawione jak tu to bym się chyba zesrała ze szczęścia <3
OdpowiedzUsuńAshton?
OdpowiedzUsuńAshti is that you?
wtf, znowu coś przespałam?
Nie wydaje mi się, że to był Ashton. Nie wiem czemu, mam zły dzień, więc niech Ashti dzisiaj nie wraca xD Niech sobie jeszcze poleży w tej trumnie kilka rozdziałów, a potem może nakopać wszystkim, których spotka na drodze :)
O MÓJ BOŻE, ASHTON! BOŻE, BOŻE,BOŻE! CO SIĘ STANIE DALEJ???
OdpowiedzUsuńJA CHCĘ JUŻ KOLEJNY ROZDZIAŁ!!!
KOCHAM~ Grubcio <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńOMG!! Ash *.* ale czy to na pewno on? Pepe ja cię chyba zabiję kiedyś. I co?? Ja mam czekać cały tydzień, na kolejny rozdział?? Nie no, ale tak na serio to rozdział genialny. Kocham cię <3
OdpowiedzUsuńOBOŻE CIEKAWE CZY TO ASHTON ? PEPE JESTEŚ CUDOWNA JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO PIĄTKU xoxo
OdpowiedzUsuńCudowny *-*
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać next <3
Rozdział fenomenalny! Czekam z niecierpliwością na kolejny. <3
OdpowiedzUsuńOmg, co to ma być? To nie mógł być Ashton. Logan jest w więzieniu. Chyba, że uciekł. Will jest dziwny. Gdzie w takim razie łaził, kiedy okłamywał Caitlin? A Dan? Jezu i ta winda. Masakra. Jejciu, czekam na następny *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :>
OdpowiedzUsuńNie smutaj słoneczko, uśmiechnij się :D
Cóż, tak jakby piszczałam jakieś milion razy w czasie czytania rozdziału. Te emocje mnie w końcu wykończą.
OdpowiedzUsuńCzy to Ash? Dlaczego nie chcę w to wierzyć? Czy po tym wszystkim naprawdę bawiłby się Caitlin w taki sposób, doprowadzając ją niemal do szaleństwa? Tęsknię za Cieniem, ale kurde...
Dobra, nie wiem, co mam myśleć, wszystko robi się coraz bardziej poplątane, milion pytań, odpowiedzi wciąż brak.
Czy Ashton byłby zdolny, żeby aż tak bawić się Caitlin? Dlaczego ja w ogóle zadaję tutaj te wszystkie pytania? W każdym razie, mam niezły huragan w głowie.
A co do Cassie, mam dziwne przeczucie, że będzie z Hemmingsem.
No i czekam na koncert Beyonce. To będzie coś.
Świetny rozdział i sądząc po tym, co dzieje się na twitterze, wszyscy jesteśmy tego samego zdania. Zabijasz Pepe.
NIE MAM SŁÓW
OdpowiedzUsuńmatko boska
boże jezu
ASH WRÓCIŁ:
OdpowiedzUsuńMOJE SERCE: TAK! ASDFGHJUSDGDHNJCDS *.*
MÓJ MÓZG: PEPE MÓWIŁA, ŻE ASH NIE ŻYJE.
W CO WIERZYĆ? ;-;
ALE ROZDZIAŁ CUDOWNY ♥
OMFG niewiem co napisać
OdpowiedzUsuńTEN ROZDZIAŁ WYMIATA
OdpowiedzUsuńJAK ZWYKLE RYJE BANIĘ
JAK ZWYKLE MNIEJ WIEM NIŻ POPRZEDNIO
ALE MAM SWOJE TEORIE :)
CHCĘ JUŻ NASTĘPNY PIĄTEK I ROZDZIAŁ NO BO JEZU TO JEST ŚWIETNE
O JA PIE*DOLE
OdpowiedzUsuńja pierdole po prostu nie wiem co pisać. w głowie mam istny rozpirdziel. rozdział genialny. z niecierpliwością czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńjezu nie mam mozgu w tym momencie... pepe jestes genialna
OdpowiedzUsuńJa to przeżywam bardziej niż swoje życie. Omg Ash to ty? Chciałbym żeby tak było ale jednak coś mi mówi ze nie. Co ona tam robi? Cait taka odważna bierze przykład z Asha i sięga po broń. Will chuju a ty co wyczyniasz i tak cię nigdy nie lubiłam. Oby to Ash ndnd
OdpowiedzUsuńTeraz czekać do następnego piątku ;-;♡♥
Nie wiem dlaczego,ale popłakałam się.
OdpowiedzUsuńbtw O CHOLERA KTO TO BYŁ NIE ZASNĘ DZIŚ KOCHAM TO CHCĘ JUŻ PIĄTEK KSBDODNWKDNWLXNSKEODKD
Ja xx
Zawał
OdpowiedzUsuńLekarza
Wezwijcie dla mnie karetkę
Tyle emocji
Bożeeeeee
Ja naprawde wierzę, że to Ashton
Ale jakoś to do mnie nie dociera
Muszę pomyśleć
Rozdział cudowny
Jak zawsze zresztą
Nie no nie mogę
;-----;
Mam łzy w oczach
Dobra już kończe
Ide dalej przeżywać ten rozdział
Kckckckckckc <333
Co kurwa too much feelings
OdpowiedzUsuńOmg ajhfgkgheakh coś mi się wydaję że to nie był Ash, no bo on? takie rzeczy to Cait? Bardziej myślę, że to Will, ale idk. I mam nadzieję że nic się nie stanie Cait i Cassie. Napisałabym jakiś długi komentarz,ale nie umiem ogarnąć emocji xd ahaksjhsgfjsgafajg
OdpowiedzUsuń//@hazzakamyangel
Ups Will masz przejebane od Caitlin. Gdzie ty sie szlajasz po południu gówniarzu? Pewnie zabijasz w ślepych uliczkach jakieś szopy. Znajdujesz i zabierasz jakieś dziewczyny (i chłopakow) na odludzie, tam robisz swoje a potem zostawiasz w smietniku ich trupy. boże.
OdpowiedzUsuńNie ufam Willowi, to pewnie morderca i gwałciciel >.<
Idk czemu od poczatku mysle ze Will bedzie zdradzać Cait z Theresą..
Btw Theresy tez nie lubie.
Sekrety, sekrety, sekrety. Waitlin maja do pogadania.
Co to a raczje kto kto za kolo/kolesiana wyłaczyło winde, kto dzwonił? To na pewno nie był Ashton, juz myslałam ze Cait użyje mózgu, no bo kurwa to ja nawet sama wiem że Ashton nie zrobiłby jej nic złego, bo on chciał ją chronić i martwił się o nią i dbał o nią i nie wyjebałby ją windą z góry na dół, bo coś mogło jej sie coś stać, a Ash tego by nie chciał.
To pewnie był ten cały PanBezimienny - przyjaciel Logana, pewnie jakiś ćpun i sobie ubzdurał że jest cieniem pfff. Bądźże oryginalny.
A nawet jeśli nie on, to musiał być to ktoś kto chce źle dla Caitlin, nie Calum, nie Luke, nie Michael, nie Cassie, NIE ASHTON!
Nie wiem co myslec o Willu i Theresie, moze Will to jakiś super-świr który ma dwa oblicza, a Theresa to jakaś jego pomocniczka czy coś, płatna zabójczyni lel, policjanci.. ._.
Zdaje mi sie, że gdyby Ashton na prawde żył (bo żyje) i miał zamiar wrócić to nie zrobiłby tego tak szybko, w takim momencie, zrobiłby to w najbardziej/najmniej (eh nie wiem jak mam to zakwalifikować) spodziewanym momencie, nie coś takiego jak: Cait robi sobie siku i nagle Ashton jej wbija do kibla krzycząc że żyje, albo Cait siedzi sobie w barze z Lukiem white girl księżniczką Hemmingsem a tu nagle Ashton wbija i idzie do stołu bilardowego jak nigdy nic xD
To będzie coć takiego adfashs zdaje mi sie że pojawiłby sie w momencie w którym Caitlin działoby się coś naprawdę cholernie złego, coś co zalezałoby od jej życia, gdy byłaby w niebezpieczenstwie, a Ashton zrozumiałby wtedy ze juz nie musi się ukrywać, bo czas żeby w koncu się pokazać i wyjawić swój sekret o tym że żyje.
Coś jak w koncowce pierwszego aktu cienia. To było świetne, wtedy Connor chciał ją zabić i Ash sie akurat zjawił, to byłoby coś podobnego.
Rozdział wspaniały, bałam sie go czytać, czytałam z zapartym tchem jak winda sie zatrzymała i ten cały """"""CIEŃ""""""
Kochamy cie Pepe @samohoodzik
Pepe, zrobiłaś mi wodę z mózgu. AWWWWWSKHINGKMN.
OdpowiedzUsuńPiątek, nadejdź!!! Powiedz, że to Ash...
To nie Ash, nie rób nadziei Pepe :(
OdpowiedzUsuńnie zrobiłby tego Cat, nie w taki sposób..
lav ya, do następnego x
Jestem w delikatnym szoku... co nie zmienia faktu że rozdział jest zajebisty :**
OdpowiedzUsuńASHTON żyje!!!!!!!! ON ŻYJE!!!!!!
OdpowiedzUsuńO mój Boże czy ty chcesz mnie zabić ?! To jest ... No kurczę nie umiem nawet tego nazwać! Jak ty to robisz że wzbudzasz we mnie więcej emocji i dreszczyk niż mój chłopak?! Lol ... Nie wiem co myślec nie wyobrażam dobie że chłopacy mogli by udawać przed Caitlin :( niee... I z jednej stroni bardzo chciałabym żeby Ashton żył, ale z drugiej strony bałabym się co potem... Z Caitlin ... Ze wszystkimi :( Pepe robisz mi wodę z mózgu -,- no nic jestem tu za tydzień :* trzymaj się @nikcia69
OdpowiedzUsuńTo nie może być Ash!
OdpowiedzUsuńJa już nic nie rozumiem. Z jednej strony myślę że to Ashton, ale z drugiej strony myślę, że to sprawka Logana. Kurde w poprzednim rozdziale Dan okazał się dziwny a teraz znowu Will. Masakra jakaś, ale i tak to kocham ❤ Nie smutaj, wszystko będzie dobrze :-) Ja też miałam dzień do dupy, ale rozdział poprawił mi humor :] Kc Babe ❤
OdpowiedzUsuńtutaj kazdy jest podejrzany :>
Usuńmam straaaszny mętlik w głowie
OdpowiedzUsuńTHAT'S AMAZING. Rany, jeśli to Ashton, to jest totalnym gnojem, piękny bad boy o.0
OdpowiedzUsuńUwielbiam granie na psychice, to coś cudownego.
TY jesteś cudowna. Dziękuję, że mimo życia prywatnego nas nie zawodzisz <3
Woda z mozgu i inne takie. Chyba kazdy tak zareagowal na ten rozdzial. Zaloze sie, ze pod tym wszystkim kryje sie cos wiecej. Pepe chce nam namieszac w glowach, dlatego ja nie zastanawiam sie kto jest tym pseudocieniem i czekam na nastepne. @yoashtii
OdpowiedzUsuńMam totalny mętlik w głowie.
OdpowiedzUsuńJestem prawie pewna że to nie Ashton dzwonili do Caitlin! On by jej tak nie skrzywdził c'nie ? Ogólnie rozdział wspaniały!
OdpowiedzUsuńhaha, z każdym rozdziałem coraz więcej nieogarnięcia xD
OdpowiedzUsuń<3
o jezu boskie, zawał serca chyba przeżyłam.... uwielbiam Cie po prostu dziewczyno
OdpowiedzUsuńEj dobra może jestem jakaś nienormalna ale ja tak rozkminiałam i wymyśliłam,że tą osobą,która dzwoniła do Cait może być Cassie...Miała wyłączony telefon,była w Hurstville i jeszcze to co ten ktoś powiedział :' wydaje Ci się, że kogoś znasz, a potem... niespodzianka.'...A głos był przecież zmodyfikowany...Tylko nie rozumiem dlaczego by miała to zrobić..
OdpowiedzUsuńTak więc wiem jestem dziwna ale takie są moje przemyślenia.
@_PeeePeee_ ♥
boze pepe jak ty to robisz że ja po każdym rozdziale mam wiecej pytan a odpowiedzi żadnych! a w tym to już przeszłas sama siebie normalnie! nie wierze ze to był ashton a jesli tak to oznaczałoby że co? że wszystko to co było w cieniu bylo jednym wielkim kłamstwem? o nie nie kochana nie namieszasz mi znowu w głowie. ashton nie jest taki, zalezy mu na dobrze cait i tak było jest i bedzie nawet jeśli przewala sie w trumnie co z reszta tez zrobił dla jej dobra ;__________; a tak btw co do jasnej cholery cassie niby robi w hurstville ;o wakacji jej sie zachciało? boje sie myślec co cait może tam zastać ;o
OdpowiedzUsuńRozdział świetny !
OdpowiedzUsuńPROSZE PRZECZYTAJ TO BLAGAM CIE!
Wiem ze chcesz napisac ksiazke, i to co teraz ci powiem może być bardzo ważne.
Gdy oglądasz filmy przeważnie ludzie wchodząc do windy traca zasieg w telefonie.
Nie wiem czy tak jest zawsze bo często nie jezdze windami, i jeśli sprawdzilas to i nie traca to ok spoko. Tak pisze tylko, zebys gafy w książce nie napisala ;)
Love ya ;)
jezdze winda codziennie i nie trace zasiegu :)
UsuńAw, wspanialy! <3
OdpowiedzUsuńTO ASHTON TO ASHTON MÓWIĘ WAM
OdpowiedzUsuń//@punkieniall
cudowny *-*
OdpowiedzUsuńJapierdole nie wiem co mysleć o tym wszystkim. Rzdział genialny
OdpowiedzUsuńavbhevgfbvbreg kocham Cie Pepe i to fanfiction ashbvrhbvbvwgt nawet nie wiesz jak ja tym żyje haha xxx BIG LOVE!! xx
OdpowiedzUsuńWill wydaje mi się podejrzany.
OdpowiedzUsuńAshton nie zrobiłby czegoś takie Cait.
Cassie nadal jest sobą.
A chłopaki będę mieli nasrane w gaciach jak im Cait przyłoży lufę do głowy.
Żyj, ciesz się, pisz, a przejawy skrajnego debilizmu ignoruj.
xoxo
O jezu. Wiele pytań żadnej odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńMasakra uwielbiam to ff, ale psychicznie ono mnie rozwala.
UGH NIENAWIDZĘ CIĘ PEPE! BRAKUJE MI TCHU, BOJĘ SIĘ RUSZYĆ, RYCZĘ I PISZCZĘ Z GŁOWĄ POD KOŁDRĄ! TY MNIE ZABIJASZ PSYCHICZNIE, A W TYM ROZDZIALE TO JUŻ PRZEGIĘŁAŚ.
OdpowiedzUsuńprzepraszam xx
UsuńWedług mnie Ashton żyje ale to jeszcze nie był on. Z resztą pożyjemy, zobaczymy :D Rozdział cudowny jak zawsze, naprawdę trzymał w napięciu!
OdpowiedzUsuńW głębi serca chce żeby to był Ashton ale to pewnie te głupkowate dzieciaki od świateł. I nie, nie, nie chłopcy bie zrobią cassie ani cait nic złego, jesem tego pewna. Btw czy tylko ja shippuje Caitlin i Caluma?????? <3
OdpowiedzUsuńBoże! Co tu się dzieje?!?!?!??!
OdpowiedzUsuńKur** przecież Ashton nie może być żywy i na dodatek szalony!!!! No i jeszcze chłopacy... Przecież oni by jej nigdy nie skrzywdzili :(
Tyle emocji, że czyta się jednym tchem :D super , chyba jak na razie mój ulubiony rozdział:D
Wtf?! Przeciez to nie moze byc Ash, on by jej nie skrzywdzil, ani nie wciagal w jakies durne gry!
OdpowiedzUsuńO kufa... Ten rozdział jest... Jest zajebisty. Ale to nie Ash :( Ash by nie skrzywdził Cait, napewno... O boże... Will coś kreci. Nie lubie go. Irwin wstawaj z grobu i ratuj Caitlinke no xD @luvmylukeyy
OdpowiedzUsuńMaaaaatkoooo świętaaaaaa też chcę tak jeździć xD
OdpowiedzUsuńCalum cioto jedna gdzie jesteeeeś?? 😝
Cas wchodzi i każdemu po kolei w ryj xDD
Czeeeekaaamy C:
Super rozdział!!! Jak zwykle z resztą :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać jak to wszystko się wyjaśni :)
Czekam na następny! :*
Ashton ? Ale czemu on miałby robic cis takiego ? Ja już nic nie rozumiem :// czekam do następnego 😊
OdpowiedzUsuńoooo coś się dzieje KLSADFJDJFKSLJFLAJFLKA ale to na pewno nie Ashton :(
OdpowiedzUsuńświetny ; ) czekam na kolejny ; )
OdpowiedzUsuńsuper, jak zawsze nie moge sie doczekac kolejnego. pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńO KU**A CO TU SIĘ DZIEJE !?!?!?! MAM STRASZNY MĘTLIK W GŁOWIE . WSZYSCY SĄ PODEJRZANI WILL, LOGAN, LUKE, CALUM, MICHAEL OMG !
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ROZDZIAŁ CZEKAM NA NASTĘPNY !
OdpowiedzUsuńWHAT;S GOING ON?????
OdpowiedzUsuńOk, myślisz że rozumiesz, a tu nagle Pepe wyskakuje z nowym rozdziałem i człowiek się gubi we własnych myślach i refleksjach.
Nie podoba mi się ta gra.
Co Cassie robi w Hurtsville???? Czyżby była tam z Luke'iem? Jejku, co ja mam myśleć?
To nie Ash... On by nie skrzywdził Cait, a poza tym znając ciebie, to raczej zbyt proste...
ALE JA TAK BARDZO CHCE ŻEBY TO BYŁ ASHTON... TAK BARDZO TEGO PRAGNĘ.
I teraz czekać do piatku, ewww...
@joylitte x
Ja już nie ogarniam (w dobrym tego słowa znaczeniu) przychodzi do niej Dean i już myślisz 'O super! Dean przyszedł i się pogodzą i będą przyjaciółmi 4ever" a ty nagle BUM mówi że jedzie do NY, a potem kolejne BUM te takie słowa napisane na lustrze, w dodatku ten telefon od niby Ahstona...nie! To nie możne być on (ALE TAK STRASZNIE BYM CHCIAŁA) bo on by jej nie skrzywdził, a tak wracając do wcześniejszego rozdziału jak Dean ją zawołał myślałam, że to Ash i wybrałaś super sandrak, ale to bez znaczenia czytaj dalej...
OdpowiedzUsuńA tak wgl co tam jak tam z tą ksiażką ?? Napisz coś o niej bo jestem strasznie ciekawa, ale skoro dajesz ankiete z imionami to chyba dobrze :)
dziękuje xxx i życzę weny ♥♥♥- @cookies_69
O JA PIERDOLE
OdpowiedzUsuńPepe zabiłaś mnie!!!
Rozdział zajebisty, tyle emocji, darłam morde jak głupia x.x
Kurwa nie wierzę że to Ashton, on chciał chronić Caitlin nie zabić. Nie wytrzymam do piątku tyle pytań.
Czy to NA PRAWDĘ był Ashton Cień Irwin?
Czy to sprawka Bezimiennego?
Co Cassie do cholery robiła w domu Ashtona?!!
Dlaczego Will nie odbierał????!!!
Nie wiem co myśleć... /Vicky
wow zrypałałaś mi mózg, Pepe
OdpowiedzUsuńNaj;-*
OdpowiedzUsuńOMG ON ZYJE NIE PODOBA MI SIE JEGO ZACHIWANIE ALE ZYJE HHAAH NW CO MYSLEC PEPE
OdpowiedzUsuńJa od początku wiedziałam że on żyje :D ale to nie on do niej dzwonił to nie podobne do Asha, jemu na niej zależało nie straszył by jej w ten sposób. To Logan albo inny ciemny typek ale nie Cień, choć w sumie po tym wypadku mogło się wydarzyć coś co skłoniło Irwina do takiego zachowania :/ intrygujące :D
OdpowiedzUsuńtak czy tak genialny rozdział <3 *o*
Hej soory za chamską reklamę, ale jakoś trzeba zacząć, nie? :) mam bloga na którym pojawił się pierwszy rozdział i chciałam na niego serdecznie zaprosić, każdego, kto będzie miał ochotę go odwiedzić :) pozdrawiam i przepraszam :) http://ashton-charlie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAle emocje ! :) Fantastyczny rozdział. ♥
OdpowiedzUsuńo mój boże
OdpowiedzUsuńchryste
ja pierdole
kurwa mać (co ty ze mną robisz)
TO ON W KOŃCU ŻYJE?! WIEDZIAŁAM
WIEDZIAŁAM KURDE!
ale
on.. on ją chyba kochał
i nie zrobiłby jej czegoś takiego
nie Ash
albo.. to nie Ash
tylko może ten typek, co przyszedł do skurwiela Logana..
mam mieszane uczucia, ew
martwie się o Caitlin
o Cassie też
ale już może troche mniej hahaha
ciekawe co Cait zastanie w Hurstville
i po co Cassie tam pojechała?
'w głowie mam więcej pytań niż odpowiedzi'
kocham Cieee
weny życzę
powodzenia
jeszcze raz kocham
@lvlypayxxn
Jeju przywróć Ashtona proosze *.*
OdpowiedzUsuńChcę, żeby Ashton żył, ale pod koniec Cienia dał tyle razy do zrozumienia, że kocha Caitlin, przede wszystkim w lesie, pojawiając się bez broni, że nie mógłby teraz nią grać. To jest za trudne, trudniejsze od pierwszej części, kiedy wiedzieliśmy, że prześladowcą Cait jest Ash, zagadką pozostawał tylko jego cel. A tu jest Logan, Dan, Will też podejrzany... Za dużo tego, za dużo. A jeśli chodzi o Cassie to pewnie umówiła się z Luke'iem jak ją dzień wcześniej odwoził do domu. Tylko dlaczego w starym domu Ashtona? Może rzeczywiście jest w niebezpieczeństwie... Czekam na piątek. Powodzenia Pepe! @ILoveMy5SOS xx
OdpowiedzUsuńCOOOOOOOOOOOO? PO TYM ROZDZIALE PRAWIE ZEPSUŁ MI SIĘ LAPTOP!!! JA NIC JUŻ KUUUURDE NIE ROZUMIEM!
OdpowiedzUsuńpepe to jest genialne dlatego pytam się otwarcie czy myślałaś aby wydać książce cień ?
OdpowiedzUsuńLO w dupala
OdpowiedzUsuńO kur..
OdpowiedzUsuńAshton żyjeeeeeeee!!!!
FANGIRLING
Yop yop yop yop
Zasługujesz na Oscara ale jeszcze w poprzednich rozdziałach miałam ochote cie zabić. Sie rozryczałam jak doszło do mnie ŻE CIEŃ NIE ŻYJE
Ale kur.wa żyje!!!! Przynajmniej mam taka nadzieje :'')
omg. nic więcej ;oo
OdpowiedzUsuńO mój boże! Prawie zawału dostalam czytając! Nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuńZdecydowanie najbardziej zagatkowy rozdział Pepciu c: Hym... Chciałabyś mieć życie Cait? Bo większość czytelników tak *-* To bło by zajebiste życie....
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, Ashton żyje więc jest ok XD <3
OdpowiedzUsuńjak zawsze świetny!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na fanfition o Niallu ☺ This is not possible baby
http://thisisnotpossiblebaby.blogspot.com/
Żyj, powiedziałam żyj!
OdpowiedzUsuń