piątek, 2 marca 2018

Rozdział 29

Addelaine wróciła do budynku, w kurtce skrywając broń. Przechadzający się po korytarzu ochroniarze patrzyli na nią podejrzliwym wzrokiem, ale nie przez ukryty pistolet, a ilość rozmazanego makijażu i zabójcze spojrzenie. Nie spodziewali się jednak, że za tym może stać coś zupełnie gorszego niż złamane serce czy zwykłe niepowodzenie. Mijali ją więc wzrokiem i maszerowali dalej, jak gdyby nic nie mogło się wydarzyć.

Chociaż w planach adwokatki było co innego.

Tym razem zapukała do drzwi pokoju Ashtona, cierpliwie czekając aż otworzy. Minęły może trzy sekundy, zanim mężczyzna dotarł do wejścia i pociągnął za klamkę. W tym samym momencie Addelaine przestała kryć się ze swoimi zamiarami. Wyciągnęła z kieszeni niewielki rewolwer i wyprostowała rękę, celując na wprost swojego klienta. Ze skupieniem i nienawiścią patrzyła na niego, idąc w przód i prawie naciskając lufą w jego klatkę piersiową. Blondyn widząc jej determinację i oszołomienie, zdołał jedynie otworzyć usta, a później wycofywać się do środka. Uniósł ręce, cały czas obserwując jej ruchy, by przy nadarzającej się okazji, odzyskać kontrolę nad wydarzeniami. Niestety, szczęście mu nie dopisywało, bo nie dostrzegał żadnego wyjścia z obecnej sytuacji.

- Addelaine, pozwól mi wytłumaczyć - próbował się uratować wyjaśnieniami Ashton, a jednocześnie przemówić kobiecie do rozumu.

- Zabiłeś go - powtarzała Levinson - Zabiłeś...

W tej samej chwili, do pokoju wszedł Calum w towarzystwie Michaela, którzy natychmiast zatrzymali się na widok Addelaine celującej bronią w Ashtona. Kobieta widząc towarzystwo momentalnie zmieniła obiekt swojego celu na dwóch mężczyzn, ale później znów zwróciła się ku Ashtonowi i na nim zatrzymała się w celu wymierzenia pocisku.

- Wow, wow, wow - jak zwykle Hood wtrącił się do rozmowy - Ty jesteś naprawdę szalona - rzucił ze zdumieniem - Kiedy myślałem, że już dotarłem do samego dna twojego szaleństwa, to nagle okazuje się, że jest jeszcze jakiś pieprzony, podziemny garaż!

- Zamknij się - warknęła Levinson - Kolejny samolubny palant. Nie obchodzi cię nic, ani nikt poza samym sobą.

- Nieprawda! - oburzył się Calum - Gdybym miał psa, to by mnie obchodził. Teraz obchodzi mnie ta zabawka w twojej ręce, którą lepiej zostaw, bo jeszcze się skaleczysz.

- Skaleczyła to się twoja siostra, która okłamywała mnie przez kilka cholernych lat!

- Odpieprz się od mojej siostry! 

Calum wystąpił z szeregu, grożąc palcem wskazującym Addelaine. Jego oczy pociemniały na wspomnienie o Mali, a żyły na szyi stały się wyraźniejsze. Siostra była jego najczulszym punktem i kiedy brunetka przekroczyła granicę, o której nie wiedziała, wpakowała się w tarapaty, z których musiał ratować ją Michael. Stanął przed Calumem, oddzielając drogę do Addelaine i wyciągnął przed niego płaską dłoń, budując odległość. 

- Uspokójcie się - próbował wyjść obronną ręką z sytuacji Michael.

- Nie! - wrzasnęła Levinson, spoglądając na Irwina - To on jest winny śmierci mojego brata! - wskazała na blondyna - Przez dziesięć lat szukałam złej osoby!

- Połowa osób zapisanych w tych dokumentach to ludzie kompletnie dla Ashtona obcy! - Clifford argumentował - Wpisani zostali tylko po to, by go pogrążyć bardziej i dać mu większą karę.

- W przypadku jej brata, to było co innego - burknął Irwin, spuszczając wzrok i tym samym pogrążając się bardziej. 

Addelaine powoli odchodziła od zmysłów. Kiedy Ashton praktycznie wyznał, że miał coś wspólnego ze śmiercią jej brata, coś w niej pękło. I mimo że Irwin miał świadomość, że kobieta jest w rozsypce i obecnie stąpa po cienkim lodzie, to w pewnym sensie rozumiał jej zachowanie. Też odchodził od zmysłów, chcąc odnaleźć Caitlin. Również żył z poczuciem winy oraz myślami, że coś mógł zrobić inaczej. Tkwił także w niewiedzy, ciągle szukając odpowiedzi na pewne pytania. Wiele rzeczy różniło jego i Addelaine, jednak tęsknota, miłość i desperacja było tym, co ich łączyło. Dlatego uznał, że ona zasługuje na wyjaśnienia. Chciał jej dać tyle, ile mógł. Ponieważ czuł, że tego nauczyła i oczekiwała od niego Caitlin. Uczucie współczucia i chęci pomocy sprawiały, że był człowiekiem. A tym od dziesięciu lat chciał się dla niej stać. Zwykłym człowiekiem.

Mężczyzna usiadł na kanapie i zaczął przeczesywać swoje włosy, zastanawiając się, co mógłby powiedzieć i w jaki sposób to zrobić, by zmniejszyć cierpienie Levinson. Nie przejmował się wycelowanym i załadowanym pistoletem, który trzymała w ręku. Był przekonany, że nie wystrzeli, z tego względu poświęcał swój czas na przemyślenie strategii opowieści tych tragicznych wydarzeń. Pech sprawił, że ta historia nie była mu obca. Sean przypomniał mu o niej, a jednocześnie ujawnił swoje zamiary. Za wszelką cenę chciał przeciwstawić Addelaine przeciwko niemu, żeby raz na zawsze zamknęła go za kratkami. Tym samym dał do zrozumienia, że adwokatka jest nie małym zagrożeniem, skoro próbował przekonać ją do siebie.

- Opowiedz - warknęła, ale gdy blondyn odpowiedział jej milczeniem, podniosła głos - Gadaj!

- Zginął w ciemnej uliczce - wyznał Ashton, zbierając się na odwagę by spojrzeć jej w oczy - Nie wiem dlaczego, ani po co, ale zastrzelono go - rozłożył ręce, po czym wstał - Ja tego nie zrobiłem, Addelaine. Ja to po prostu widziałem.

Calum i Michael obserwowali z boku rozmowę ich dwojga, również obmyślając plan ratunku swojego przyjaciela. Zastanawiali się, czy Addelaine jest na tyle odważna, by zabić lub zranić człowieka bronią. Nękało ich również pytanie, czy Ashton jest w stanie przekonać ją swoją wersją.

Levinson zacisnęła usta i wgapiała się w Ashtona. Z całej siły walczyła ze sobą, aby nie odpuścić. Nie mogła dopuścić do siebie emocji, które ją przytłaczały, a on nie miał prawa zbijać tej twardej skorupy, którą sama stworzyła i w której żyła. Fletcher naruszył ranę, której nie była w stanie zagoić. A kiedy zaczęła otrzymywać pewne domysły i odpowiedzi, potrzebowała więcej i więcej i jeszcze więcej, by zaspokoić ból jaki jej towarzyszył. 

- Tej nocy poznałem Caitlin. Ona z pewnością pamięta równie dobrze te wydarzenia tak jak ja. Przez to morderstwo o mało nie zginęła. Ale nic nie działo się z moich rąk, ani Seana... - kontynuował opowieść.

- Kłamiesz - Addelaine starała się stłumić łzy - Kto inny mógłby to zrobić?

- Jego brat, Logan - oświadczył, po czym starał się mówić do niej ze spokojem, widząc, że tylko to działa - Sean próbuje mnie wrobić, dlatego wziął dokumenty. Miesza ci w głowie, żeby pociągnąć mnie na dno.

Po policzkach Addelaine płynęły łzy. Całe jej ciało drżało. Kobieta była na skraju wytrzymania. Nic przez dziesięć lat nie wykańczało jej psychicznie, jak historia śmierci jej brata i chęć skrzywdzenia winowajcy. To stało się jej obsesją, hobby, pasją, która doprowadzała ją do szaleństwa i obłędu. Za wszelką cenę chciała dorwać człowieka, który jak teraz się okazywało... już od dawna leżał w grobie. I nie odczuła przez to żadnej ulgi, czy wolności. Miała wrażenie, że spadł na nią jeszcze większy ciężar, jakiego w dodatku nie była już w stanie unieść.

W pewnym momencie z jej rąk wypadł pistolet i uderzył o podłogę. Po chwili Addelaine również runęła na kolana, zalewając się łzami i głośno szlochając. Przechodziła przez załamanie. Po raz pierwszy pokazała prawdziwą siebie - kruchą, słabą, delikatną. Wyszła ze skorupy ostrej, pewnej siebie i bezczelnej kobiety, ukazując swoje cierpienie ludziom, którym w życiu nie zdecydowałaby się zwierzać ze swoich problemów. Ale tego już było za dużo.

Ashton ukląkł tuż obok brunetki.

- Wiem, że to boli - szepnął, kładąc dłoń na jej ramieniu - Rozumiem twój ból, Addelaine. 

Jednak to nie było wystarczające pocieszenie i Ashton o tym wiedział. Kiedyś nie był typem człowieka, który potrafił wesprzeć czy okazać emocje. Więzienie go zmieniło. Caitlin go zmieniła. Domyślił się, co powinien zrobić.

Ashton przestał mówić. Po prostu przycisnął Addelaine do siebie i tulił z całej siły, głaskając ją dłonią po włosach. Nasuwało mu się na myśl czasem, żeby coś powiedzieć, a nawet zażartować, że Fletcherowie mają takie zagrania w genach, bo przecież sam Logan zabił jego ojca i chciał obrócić to przeciwko Irwinowi, ale to nie było na miejscu. Jedyną rzeczą, jakiej Addelaine potrzebowała w tej chwili, był po prostu on. Obejmujący, wysłuchujący przyjaciel, któremu może wypłakać się w ramię; którego jej brakowało. Przez tyle lat skrywała w sobie tak wiele bólu, nienawiści i goryczy, że to ją wyniszczyło. Musiała w końcu wyrzucić to z siebie, by znów o własnych siłach wstać i walczyć. Zwłaszcza, że teraz nie była sama. Miała również jego - zdeterminowanego, pragnącego zemsty i gotowego do odwetu Ashtona Cienia Irwina.

- Wypłacz się, Addelaine – powiedział cicho do jej ucha – Teraz możesz to zrobić, poświęć na to tyle czasu, ile tylko zechcesz – muskał dłonią jej plecy, kiedy wylewała z siebie całą złość.

- Nie mogłam nic zrobić, nawet się pożegnać – wyznała, płacząc – Dopiero zaczynałam studia prawnicze i byłam poza miastem. – żaliła się - Nigdy sobie nie wybaczę tego wyjazdu. Popełniłam największy błąd swojego życia. Powinnam widzieć, że otacza się w złym środowisku, pomóc mu, a ja...

- Addelaine, przestań - powiedział ostro Ashton, kładąc dłonie na jej policzkach i unosząc jej twarz, by spojrzała mu w oczy - Po prostu przestań. Jesteś dobra. Może cholerny z ciebie wrzód na tyłku, ale jesteś dobrą osobą. Robiłaś i robisz wszystko, co w twojej mocy.

- Nie potrafię już nikomu zaufać - powiedziała ze wstydem - Czuję się taka zagubiona...

- Wiem, ale postaraj się zaufać nam - poprosił Ashton - Trzymajmy się razem i przede wszystkim bądźmy ze sobą szczerzy. Pomożemy sobie nawzajem. W porządku? - ponownie objął kobietę, pozwalając jej poczuć ciepło, troskę i chociaż chwilowy spokój. 

- Oh, boże.. chyba my nie musimy dawać jej kolejnych uścisków, prawda? - spytał Calum z nadzieją, na przyznanie mu racji, jednak spotkał się jedynie z piorunującym spojrzeniem Ashtona.

- Musicie to przygotować się do wyjścia - nakazał - Pojedziemy do miejsca, w którym spotkałaś się z Seanem.

- Co? - spytała Levinson.

- Co? - powtórzył Calum.

- CO!? - krzyknął w końcu Michael - Oszalałeś?

- Musimy tam iść - oświadczył Irwin - Nie bez powodu Fletcher zaciągnął tam moją adwokatkę i wrobił mnie w kolejne zabójstwo. To zbyt publiczne miejsce. Mogą być tam ciekawe wskazówki, które pozwolą nam znaleźć Caitlin.

- Ale jest wieczór.

- Jeszcze lepiej - rzucił obojętnie Calum.

Poirytowany Hood zabrał z fotela swoją czarną kurtkę i ruszył w stronę wyjścia. Za nim pognał Michael, a później z podłogi wstał Ashton i pociągnął Addelaine za sobą, jak gdyby nigdy nic. Irwin zabrał z dłoni adwokatki kluczyki do samochodu, nawet nie rozpoczynając dyskusji na temat dzisiejszego kierowcy. Levinson nie protestowała, chociaż nie potrafiła ukryć lekkiego zaskoczenia niespodziewanym obrotem spraw. Ashton w jednej chwili pozwalał się jej wypłakiwać do ramienia, ale gdy tylko pomyślał o Caitlin, zapomniał o tym, jak się czuje. Nie miała ochoty nawet tam znowu jechać i spotykać się z Seanem. Pchała ją jedynie do tego zemsta, szczera nienawiść i pewność siebie przy takim towarzystwie, z jakim miała się pojawić. Ale nie chciała robić tego teraz, już, w tej chwili, kiedy nawet jeszcze nie otrząsnęła się z prawdy, którą poznała. Myślała tylko o tym, by zacząć być w końcu pieprzoną przez coś innego niż życie, bo była na skraju wykończenia. Jednak nie mówiła o tym głośno, bo znając poczucie humoru panów, któryś z nich uznałby to za sugestię.

- Słuchajcie.. wiem, że zamierzamy włamać się do domu przestępcy i to w dobrej wierze, ale... to chyba nadal włamanie? - spytała z lekkim niezadowoleniem.

- Właściwie to masz rację - przyznał Calum mając nadzieję, że Ashton również przytaknie na spostrzeżenie adwokatki.

- Dlatego właśnie, jak nas złapią to ty jesteś głucha, oni ślepi, a ja nie znam angielskiego - odparł Irwin, po czym zasiadł za kierownicą samochodu i uruchomił silnik.

2 komentarze:

  1. czuję cholerny niedosyt, to dla mnie za mało, ale cieszę się, że potoczyło się to tak, a nie w inny sposób. kocham to ff najbardziej na świecie i zawsze będzie miało specjalne miejsce w moim sercu. mam szczerą nadzieję, że sprawa z cait się wyjaśni, ashton jej potrzebuje. boje się, że to odpowiadanie skończy się nie w taki sposób jaki oczekuję. a oczekuję, że ash odnajdzie caitlin i skończy się to dobrze, bo jak nie to chyba mi serce pęknie. nie wyobrażam sobie innego zakończenia, bo z tego co pamiętam, pisałaś, że to ostatnia część. już chce mi się płakać na samą myśl, że za kilka rozdziałów to wszystko może dobiegnąć końca. mam nadzieję, że ta część również pojawi się w wersji książkowej i że jeszcze będzie szansa kupić poprzednie, bo niestety nie udało mi się zakupić pułapki i do dziś tego żałuję. w każdym razie cień już na zawsze będzie moim fav ff i wiem, że nigdy mi się nie znudzi, co jakiś czas sięgam po książkę i czuję się, jakbym czytała ją po raz pierwszy. mam nadzieję, że kiedyś będę mogła podzielić się tym opowiadaniem ze swoją córką i pokocha cienia tak samo mocno jak ja! życzę ci weny pepe i abyś nadal mogła spełniać się jako pisarka, bo jesteś w tym naprawdę dobra. z niecierpliwością czekam na następny rozdział, buzi x

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze tak wkurwia mnie ta baba.
    W myślach była dla mnie kompletnie inna osobom i teraz ciężko mi pogodzić się z tym jak ja przedstawisz, jednak nie zmienia to faktu, że nadaje to pikanterii 😍 kocham to co robisz i już nie mogę się doczekać dalszego rozwoju sytuacji 😍

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Szablon
Fantazja
zxvzxvz